Żużel. Rafał Karczmarz jednym z wygranych sezonu 2020. Teraz wszystko zależy od niego

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Karczmarz

Jeszcze rok temu Rafał Karczmarz nosił się z zamiarem zakończenia kariery. Teraz, już po zakończeniu sezonu, Moje Bermudy Stal szykuje go na seniora. O gorzowianinie można powiedzieć, że jest wielkim wygranym sezonu 2020.

W październiku 2019 roku żużlowy świat obiegła informacja, że Rafał Karczmarz przed ostatnim rokiem na pozycji juniora chce skończyć żużlową karierę. Mówiło się, że boi się jeździć na motocyklu, nie było go też na prezentacji zespołu. Dopiero pod koniec lutego, zawodnik zdecydował o swojej przyszłości. Podpisał kontrakt amatorski, sprzęt dostarczał klub. Żużlowiec mógł się skupić na treningach. Kluczem było danie mu odpowiedniej przestrzeni.

- Najważniejsza była chyba zmiana otoczenia. Odciąłem się od żużla. Stanąłem z boku i popatrzyłem na to z innej perspektywy. Im dłużej tkwiłem w tym stanie, tym bardziej brakowało mi tej adrenaliny. Doszedłem do wniosku, że jednak trudno będzie mi bez tego żyć. Poza tym dużą robotę wykonał prezes Grzyb. Podobało mi się, jak opowiadał o Stali, o swojej wizji i o tym, jaka jest atmosfera w klubie. Chciałem w tym być i mam nadzieję, że podobne odczucia będą mi towarzyszyć przez cały sezon. Fajnie, gdyby zakończyło się to jakimś medalem - mówił zawodnik u progu sezonu. 

Ostatecznie Rafał Karczmarz zakończył sezon ze średnią 1,105. Teraz ma zostać w Moje Bermudy Stali, gdzie będzie mógł startować zarówno pod numerem 8, jak i w roli zawodnika do 24. roku życia. - Wielu zawodników w tym wieku stawało na rozdrożu i ich rozwój się różnie toczył - powiedział nam Stanisław Chomski, trener gorzowskiego klubu.

- Rafał też miał zimą chwile załamania i okres zimowy wyjaśnił mu pewne sprawy, natchnął go nowymi nadziejami i wyszło, że ma odpowiednie umiejętności jeśli chodzi o lekkość jazdy. Przyszedł za tym wynik. Może mniej sobie obiecywał i brał na siebie mniej obciążeń związanych ze startami i to przyniosło skutek w postaci takiego wyniku? W przyszłym roku ma ponoć zostać wprowadzony przepis o zawodniku do 24. roku życia, co też mu pomoże, choć rywalizacja na pewno będzie - dodał Chomski.

Żużlowcy dzielą się na dwie główne grupy. Jedna musi żyć żużlem 24 godziny na dobę, druga potrzebuje przestrzeni. - Wszystkich nie można mierzyć jedną miarą, bo zawodnicy mają różne podejście, ale każdy czerpie z żużla wymierne korzyści. Tylko od nich zależy czy te korzyści będą większe czy mniejsze. W tym momencie jazda w PGE Ekstralidze to nie jest zabawa i przygoda, a odpowiedzialność. Jak wykonują to w taki sposób, że przynosi im radość i wymierne efekty finansowe, to jest w porządku. Gdy zostaje sama radość, a nie ma efektów, zaczynają się frustracje - przyznał trener gorzowskiego klubu.

Czytaj także: 
Dwa miejsca i cztery opcje. Co może uratować Falubaz? 
Przyjemski i Ratajczak nadziejami swoich klubów 

ZOBACZ WIDEO Piotr Pawlicki mówi o powrocie do Grand Prix, kadrze i Marku Cieślaku

Źródło artykułu: