Michał Długaszewski, WP SportoweFakty: Nie wiadomo było kiedy zacznie się tegoroczny sezon, ale ostatecznie dobrnęliśmy do końca. Jak z pana perspektywy wyglądał?
Ronnie Jamroży, były zawodnik m.in. WTS-u Wrocław: Z pewnością był to nietypowy i dosyć zwariowany sezon dla wszystkich drużyn w PGE Ekstralidze jak i ligach niższych. Terminarz był mocno napięty przez to, że wszystko ruszyło później, ale z drugiej strony dobrze wyszło zawodnikom, bo mieli bardzo dużą częstotliwość startów. Jedynym minusem było to, że jeśli ktoś miał problemy sprzętowe, to za bardzo nie miał czasu na korekty, bo te mecze szły jeden za drugim, więc tego czasu nie było, ale wydaje mi się że sezon można uważać za udany. Kibice również mieli dużą dawkę speedwaya przez krótki okres czasu.
A jak pan ocenia przepis o gościu, który był głośno komentowany w środowisku żużlowym?
Na pewno było to wykorzystywane nagminnie. Sam przepis uważam, że nie jest zły. Może wystarczyłoby go trochę zmodyfikować i doprecyzować. Weźmy za przykład Szwecję - zawodnicy też mają możliwość startowania w dwóch ligach, aczkolwiek dotyczy to tylko, o ile dobrze pamiętam, rodowitych zawodników. Mogą startować w Allsvenskan i w Elitserien, więc sam przepis może funkcjonować, ewentualnie kwestia modyfikacji np. jeden gość do danej drużyny. Można by ograniczyć się tylko do Polaków, kwestia głębszej analizy i uściślenia przepisu.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel
Pytam nie bez powodu, bo chciałem trochę o Sparcie porozmawiać, która z tego gościa korzystała. Jak pan oceni sezon w wykonaniu wrocławian? Były przed sezonem zakusy na złoty medal, skończyło się brązem. Można to uważać za sukces, za porażkę, bo dużo głosów się pojawiło takich, że gdyby nie Chris Holder jako gość we Wrocławiu, to Sparta mogłaby obejść się smakiem?
Holder pomógł w dobrym wyniku. Wiadomo, że duże zawirowania były z Maksem Drabikiem, dla którego ten sezon był ciężki pod względem psychicznym. Cała nagonka i niewyjaśniona sprawa z kroplówką zaburzyła moc tego zespołu. Maksym na pewno nie jechał tak dobrze jak jeździł w latach poprzednich, tak że Holder na pewno wyszedł na plus Sparcie. Uważam, że wyciągnięto maksimum z tej drużyny. Brąz można uznać za sukces, bo przez cały sezon Sparta miała dwóch pewnych liderów, a pozostali zawodnicy na przemian dokładali resztę punktów, brakowało trzeciego lidera.
No właśnie i teraz dochodzimy do momentu w którym pojawia się Artiom Łaguta, czyli ten trzeci lider. Jest pan zaskoczony przejściem Rosjanina do drużyny?
Nie jestem zaskoczony. Zawodnicy zmieniają kluby. Artiom uznał, że w Grudziądzu nie może powalczyć z tą drużyną o wyższe cele i pewnie to było przyczyną zmiany barw klubowych. Padło na Wrocław, pewnie nie bez powodu, Artiomowi bardzo pasuje wrocławski tor. Uważam, że miało to duże znaczenie. Wrocław ma opinię profesjonalnego klubu, a więc będzie to obopólna korzyść. Dochodzi trzeci lider, kwestia teraz dokooptowania dobrych zawodników drugiej linii.
Uważa pan że do Gleba Czugunowa i Daniela Bewleya, którzy mają stanowić o sile drugiej linii we Wrocławiu, ktoś powinien jeszcze dołączyć?
Nie wiem co będzie z Drabikiem. Jeśli nie zostałby zawieszony, to jest to solidna druga linia. Skład jest ciekawy, gdyż jest kompilacją doświadczenia i młodością, ponieważ Bewley i Czugunow to młodzi zawodnicy, aczkolwiek pokazali, że potrafią dobrze punktować.
A co pan powie na temat formacji juniorskiej we Wrocławiu? Można powiedzieć że objeżdżony w PGE Ekstralidze jest Przemysław Liszka, trochę mniej Michał Curzytek, ale to oni będą stanowili parę młodzieżowców. Jak oni na tle pozostałych juniorów innych drużyn mogą się prezentować?
Może być tak, że Liszka czy Curzytek mogą wyskoczyć i zrobić znaczący progres. Nie można na juniora patrzeć poprzez pryzmat roku poprzedniego. Liszka pokazywał, że potrafi dobrze pojechać i przywozić punkty, więc myślę, że na nim będzie się ten ciężar zdobywania punktów opierał. W innych drużynach też mocni juniorzy pokończyli wiek juniora, jak np. Kubera w Unii i dodatkowo odszedł z Leszna.
Z tych najbardziej doświadczonych zostają Jakub Miśkowiak w Częstochowie i Wiktor Lampart w Lublinie.
Dokładnie, dodatkowo Lublin pozyskał Cierniaka, który jest bardzo perspektywiczny. Myślę, że to będzie mocna para i Częstochowa będzie miała mocną parę juniorów. Tak naprawdę wszystko wyjdzie w sezonie.
Nie ma pan wrażenia, że ten skład, który jest zbudowany we Wrocławiu, jest bardzo podobny do tego w którym pan jeździł w 2006 roku? Tam też było bardzo mocne trio, które tworzyli Crump, Andersen i Hampel, wspomagani przez drugą linię oraz formację juniorską, którą tworzył pan razem z Nicolaiem Klindtem.
Można powiedzieć, że jest to zbliżona formacja całego składu, ale ciężko porównywać rok 2006. Mimo 14 lat różnicy jest podobieństwo - są zawodnicy topowi, trzech liderów, którzy są czołówką Grand Prix i perspektywiczni zawodnicy tak jak Czugunow i Bewley. Będzie ciekawie, bo jest to drużyna z bardzo dużym potencjałem. Zobaczymy jak zakończy się okienko transferowe i jak będą wyglądały składy innych zespołów. Na chwilę obecną jest to mocny skład.
Wrocławscy kibice 14 lat czekają na złoty medal. Dopiero od 2015 roku Sparta rokrocznie jest w walce o medale, ale zawsze czegoś tej drużynie brakowało. Artioma Łaguty?
Właśnie w tej drużynie brakowało tego trzeciego zdecydowanego lidera, na którego punkty, powyżej 10 "oczek" w meczu, można było liczyć. Wydaje mi się, ze była to drużyna, gdzie Tai i Maciek byli pewniakami, a reszta zawodników jechała na przemian. Luki łatali topowi juniorzy jak Drabik czy w zeszłym roku Czugunow. W tym momencie ten trzeci lider powinien zdać egzamin.
A jak pan wspomina ten rok 2006, kiedy zdobywaliście złoto we Wrocławiu?
Fajny rok. O ile pamiętam, to prawie każdy mecz wygrywaliśmy. Mieliśmy naprawdę mocną i zgraną drużynę. Stanowiliśmy fajną paczkę. Trzymaliśmy się razem na treningach przedsezonowych, jak i w sezonie. Zawsze mieliśmy świetną atmosferę w parkingu, co przekładało na wyniki na torze. Miło wrócić pamięcią do chwil, w których zdobywa się mistrzostwo Polski.
Zobacz także:
Zbigniew Boniek niczym cichy agent. Pomaga załatwiać zawodników do Polonii Bydgoszcz
Prezes Włókniarza odmówił Rune Holcie. Mówi, że nie chciał rozwalić atmosfery