[b]
Michał Juraszek, WP SportoweFakty: Ma pan za sobą kolejny udany rok na pierwszoligowym szczeblu i wraz z eWinner Apatorem Toruń udało się awansować do PGE Ekstraligi. Jak podsumuje pan miniony sezon w swoim wykonaniu?[/b]
Tobiasz Musielak, zawodnik eWinner Apatora Toruń: Generalnie dobrze. Udało zrealizować się cel, jakim było zostanie najskuteczniejszym Polakiem rozgrywek, więc to na pewno cieszy. Miałem zamiar wykręcić ciut wyższą średnią, bo liczyłem, że będę pod tym względem w "TOP5", więc można powiedzieć, że cele zostały spełnione w połowie.
Wiemy, że zostaje pan w zespole na kolejny rok. Jak wyglądały negocjacje z toruńskim klubem? Szybko doszliście do porozumienia, czy pojawiły się jakieś znaki zapytania?
Na tematy finansowe z klubem rozmawiała moja menedżerka, ale nie wspominała nic o tym, aby pojawiły się jakieś przeszkody. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Czyli nie było zbyt dużo rozmyślania nad jakąkolwiek ofertą z eWinner 1. Ligi? Zainteresowanych na pewno nie brakowało.
Nie. Z moim obecnym klubem byłem dogadany naprawdę szybko, w zasadzie czekałem tylko na rozwój wydarzeń. Faktycznie, telefonów z 1. Ligi było dużo, ale właściwie wszyscy prezesi byli przekonani, że zostaję w Toruniu. Te rozmowy raczej nie były jakieś poważne, ponieważ jak mówiłem, szybko dogadałem się w Toruniu i nie chciałem robić żadnych złych rzeczy w stosunku do klubu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Rok w Toruniu zleciał bardzo szybko. Przed sezonem wiele mówiono, że w drużynie w końcu ma zapanować dobra atmosfera, był to wręcz priorytet dla trenera Tomasza Bajerskiego. Jak zatem czuje się pan w klubie?
Wszystko wyglądało bardzo dobrze. Generalnie myślę, że był to dla nas udany sezon, a atmosfera w zespole była naprawdę fajna. W klubie czuje się bardzo dobrze, więc uważam, że nie miałem powodu, aby nie chcieć pozostać w Toruniu. Wynik, który osiągnąłem, może nie był krystaliczny, żeby mówiono: "na pewno chcemy Tobiasza w Ekstralidze", ale tak się potoczyło, że jednak jestem. Może nie pierwszym wyborem, ale wszystko jest w porządku.
W drużynie zostaje też Adrian Miedziński, a do Torunia wraca wychowanek Paweł Przedpełski. Jak zapatruje się pan na walkę o miejsce w składzie, która powinna potrwać przynajmniej do wiosny?
Szczerze mówiąc na razie jestem zbyt zajęty, żeby o tym myśleć. Do marca jest jeszcze sporo czasu, a póki co zobaczymy, co w ogóle trener chce z nami zrobić. Nie wiemy jeszcze jak będzie to wyglądało, czy faktycznie będzie ta walka o skład, czy któryś z nas będzie musiał udać się na wypożyczenie. Nie jest też jasne, czy przed sezonem odbędą się sparingi, ponieważ wiemy, jaka jest sytuacja z koronawirusem. To będzie na pewno bardzo ciężki wybór.
Czy zakłada pan w ogóle taki scenariusz, w którym na początku sezonu trzeba będzie jednak poszukać klubu w eWinner 1. lidze?
Na razie nie zakładam takiego scenariusza.
Było czuć trochę większą presję, kiedy Apator złapał lekką zadyszkę, przegrał pierwsze mecze, przez co zaczęto spekulować, że drużyna będzie musiała zostać przebudowana w większym stopniu, niż początkowo zakładano? Odniosłem wrażenie, że w końcówce sezonu w pańskiej postawie można było zauważyć więcej determinacji i mobilizacji.
Przez cały sezon borykałem się z pewnymi problemami i faktycznie chciałem zakończyć sezon z dużą mocą. Zmieniłem wtedy styl samego przygotowania się do meczu pod kątem mentalnym. Zdało to egzamin i mam dzięki temu pewną bazę na przyszły rok.
Dla Apatora w przyszłym sezonie niezwykle istotne będą mecze na własnym torze. Czy przez ten rok udało się panu w pełni rozszyfrować Motoarene?
Do silników, które mam, na pewno tak, bo dobrze jechało mi się pod koniec roku na Motoarenie, natomiast teraz będę kupować nowe silniki, które trzeba będzie znów przystosować do tego toru i to z pewnością będzie trudne zadanie. Myślę jednak, że jest to do zrobienia. Mam dobrych mechaników i tunerów, więc jestem dobrej myśli.
Jest już ułożony konkretny plan, właśnie jeśli chodzi o sprzęt? O samego Tobiasza Musielaka nikt nie musi się martwić, bowiem jest pan doświadczony i zawsze dobrze przygotowany do sezonu pod względem fizycznym. Wiemy jednak, jak dużo od zawodnika wymaga ekstraliga, więc w silniki zapewne trzeba zainwestować jeszcze więcej.
Tak, mamy z zespołem przygotowany konkretny plan. Wiemy jak działać, wiemy mniej więcej co nas czeka. Na pewno nie zrobimy sobie zawrotu głowy szesnastoma silnikami, tylko zrobimy przemyślane zakupy, aby to wszystko miało ręce i nogi. Nie ma sensu przerzucać silnikami z ramy do ramy w marcu. Będziemy starać się, żeby wszystkie je przystosować i mieć po prostu jak najwięcej czasu dla każdego z nich.
Wspomnijmy jeszcze krótki tegoroczny epizod w Grudziądzu, gdzie raz wystartował pan jako "gość". Zbyt pochopnych wniosków z tego występu nie ma sensu wyciągać, ale czy liczył pan na więcej okazji do startów w tym klubie? Jak w ogóle wyglądała współpraca z GKM-em?
Klub z Grudziądza był bardzo profesjonalnie przygotowany do rozmów i naszej współpracy. Na pewno liczyłem na więcej szans, ale przede wszystkim bardziej liczyłem na siebie. Gdybym pojechał ten pierwszy mecz na lepszym poziomie, to zapewne otrzymałbym kolejne okazje do startów. Niestety wtedy zawiodłem, nałożyłem na siebie zbyt dużą presję. Na siłę chciałem coś udowodnić, a nie tak powinno wyglądać przygotowanie do spotkania.
Do eWinner Apatora dołączają Robert Lambert oraz wcześniej wspomniany Paweł Przedpełski, a także junior Karol Żupiński. Czy drużyna w takim zestawieniu będzie w stanie powalczyć o coś więcej niż utrzymanie?
O cele drużynowe trzeba będzie raczej zapytać trenera. Myślę jednak, że na pewno stać nas na utrzymanie. Wydaje mi się, że to plan minimum, w końcu nikt nie chce spaść, my też nie. Chcemy powalczyć o coś więcej, taka jest natura sportowca. Nikt nam nie może wybić z głowy, że chcemy wejść do fazy play-off. Na pewno nie będziemy patrzeć na czyjeś opinie, po prostu chcemy wygrywać mecze. Kto wie, może wielu z nas odpali z formą i dzięki temu odjedziemy te 4 mecze więcej? Nie ukrywam, że byłoby fajnie i gdzieś po cichu na to liczę.
Jak wyglądają pańskie plany na najbliższe miesiące w czasie pandemii koronawirusa? Obecnie jest wiele ograniczeń, które mogą przeszkodzić w spokojnym przygotowaniu do sezonu.
Akurat studio treningu personalnego, z którym współpracuję już od 5 lat nie jest zamknięte, więc osobiście mam co robić. Mam też swoje zajęcia pozasportowe, dlatego czas do rozpoczęcia sezonu minie mi na pewno bardzo szybko. Można powiedzieć, że mrugnę okiem i za chwilę będę już w marcu.
O zajęcia pozasportowe też chciałem zapytać. Jest pan ostatnio bardzo aktywny w Internecie, tworząc program na własnym kanale w serwisie YouTube. Skąd w ogóle ten pomysł i czy są w związku z nim jakieś większe plany? Wśród żużlowców raczej jest niewielu chętnych, aby podejmować takie działania, a może być to całkiem dobry ruch marketingowy.
Działanie marketingowe to na pewno jeden z argumentów, aby stworzyć taki format. Poza tym chciałbym, aby ta zima przeleciała jeszcze szybciej, a kanał mam od dłuższego czasu i trochę żal było z nim nic nie zrobić. Myślę, że jest jeszcze wiele rzeczy z naszego żużlowego świata, które można ludziom pokazać. Chcę nieco przybliżyć to, co nie jest może widoczne na pierwszy rzut oka, poza tym mam zamiar zaprosić wielu ciekawych gości, a zamysł jest taki, żeby zadać niestandardowe pytania, tak, aby było w tym trochę śmiechu i zabawy.
Zobacz także: Żużel. Transfery. eWinner Apator Toruń wyciąga wnioski z błędów. Pozyskanie Karola Żupińskiego ma dać sukces
Zobacz także: Żużel. Oficjalnie. Start Gniezno z pierwszym transferem. Mirosław Jabłoński wraca do domu