Żużel. Dyrektor Kolejarza Opole, Piotr Mikołajczak, mówi o składzie, celach i rywalach [WYWIAD]

Materiały prasowe / kolejarzopole.com / Na zdjęciu: Piotr Mikołajczak (po prawej)
Materiały prasowe / kolejarzopole.com / Na zdjęciu: Piotr Mikołajczak (po prawej)

- W zasadzie zawodników, których chciałem, to mam w składzie. Jestem z tego bardzo zadowolony - mówi dyrektor i menedżer Kolejarza Opole, Piotr Mikołajczak, po niedawno zakończonym okresie transferowym. Wyjawia też, że podstawowy cel to play-offy.

[b][tag=77528]

Mateusz Domański[/tag], WP SportoweFakty: Na wstępie oczywiście muszę zapytać, jak się żyje panu w nowym miejscu?
[/b]
Piotr Mikołajczak, dyrektor i menedżer OK Bedmet Kolejarza Opole: Powiem szczerze, że nie miałem okazji jeszcze poznać Opola jako miasta. Wiadomo, z jakiego powodu to wynika. Poruszam się na razie między klubem a hotelem. Poza tym na razie nie mam zbytnio czasu, aby wyjść na miasto, gdyż od 1 listopada pochłonęła mnie tylko praca, bo jest naprawdę co robić. Ale ogólnie środowisko i ludzie, których poznałem w klubie, są bardzo w porządku i dobrze to wróży na przyszłość, choć jest wiele jeszcze do zrobienia.

A tak właściwie, jak to się stało, że trafił pan do Opola? Czy to prawda, że miał pan również ofertę z Bydgoszczy?

Kolejarz Opole jako klub był najbardziej zdeterminowany, abym do tego klubu przyszedł. Oczywiście miałem jeszcze trzy oferty, w tym z Bydgoszczy. Co będzie dalej - zobaczymy. Na teraz jestem tutaj w Opolu i skupiam się na pracy dla tego klubu, a wyzwań jest cała masa.

Co sprawiło, że zdecydował się pan odejść ze Startu Gniezno?

W klubie z Gniezna bardzo chciałem zostać do samego końca. Można powiedzieć, że to moje "dziecko", gdyż ten klub od podstaw tworzyłem i czuwałem nad jego organizacja i funkcjonowaniem przez okres ponad czterech lat. Czasami jednak ludzie są sobą zmęczeni, gdyż mają różne spojrzenie zarówno na funkcjonowanie klubu od wewnątrz, ale i również na budowę składu drużyny, co skutkuje później określonym wynikiem sportowym. Różnice te spowodowały, że "chwilowo" mnie zabrakło na pokładzie czerwono-czarnym. Zobaczymy, jak dalsze losy się potoczą i nie wykluczam, iż kiedyś na ten statek powrócę. Nadal jestem członkiem stowarzyszenia i los klubu jest mi bardzo bliski i leży bardzo na sercu.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

Teraz przed panem solidna porcja nowych obowiązków. Został pan bowiem nie tylko dyrektorem, ale i menedżerem opolskiego zespołu. Jak się pan z tym czuje?

Zgadza się. Taką rolę mi w klubie powierzono. Od samego początku przystąpiłem do pewnych zmian organizacyjnych, ale i również finansowych wraz z całym zarządem. Moje argumenty przemawiają do zarządu i zaczynamy wszystko powoli uzdrawiać. Druga rzecz to odpowiedzialność za sprawy sportowe. Miałem pełną swobodę w budowaniu składu i wszystkie moje propozycje zostały zaakceptowane przez zarząd. Z nową rolą czuję się normalnie, gdyż do tej pory również to robiłem. Więc nie pozostaje nic innego, jak tylko iść do przodu i wprowadzić klub z Opola na wyższy poziom organizacyjny, finansowy i sportowy.

Skład już skompletowany. Udało się zrealizować wszystkie założenia?

W zasadzie zawodników, których chciałem, to mam w składzie. Jestem z tego bardzo zadowolony, gdyż niełatwo było przekonać kilku zawodników. Po wielu rozmowach postanowili oni przyjść do Opola i pomóc temu klubowi w osiągnięciu najlepszych wyników sportowych.

Z pozyskania którego zawodnika cieszy się pan najbardziej?

Cieszę, że mam wszystkich tych chłopaków. Każdego z nich widziałem w składzie i każdy na opolski pokład zawitał. Myślę, że będzie to fajny dream team i wśród zawodników będzie panowała fajna atmosfera.

Jaki jest wasz cel na sezon 2021?

Podstawowy cel to walka o wejście do rundy finałowej. Tam gra zaczyna się od nowa i wszystko się może wydarzyć. Oczywiście będziemy chcieli zawitać w finale, a tam powalczyć o upragniony awans dla Opola.

Kogo uważa pan za najgroźniejszego rywala ekipy z Opola?

Wiele klubów zbudowało mocne drużyny. Myślę, patrząc li tylko na papier, że najgroźniejszymi rywalami będą ekipy z Daugavpils, Rzeszowa oraz Landshut, ale zawsze powtarzam, że żużel jest nieprzewidywalny, a nazwiska nie jeżdżą. Więc zapowiada się fajny sezon, pełen walki i wielkich emocji.

Wiemy już, że w przyszłym sezonie nie będzie barażów. Co pan o tym sądzi?

Myślę, że spowodowane jest to sytuacją pandemiczną w kraju. Jest to tylko zapis na sezon 2021 i mam nadzieję, że jeśli wróci normalność, to zapis o barażach zostanie przywrócony, gdyż są to dodatkowe emocje dla kibiców, a dla klubu dodatkowa szansa na awans do wyższej ligi.

A jak w ogóle zapatruje się pan na opolskie środowisko żużlowe? Czy tam podejście do speedwaya jest inne niż w Gnieźnie?

Dokładnie jeszcze tego tematu nie zgłębiłem, ale widać, że w Opolu jest nacisk głównie na piłkę nożną. Poza tym jest również piłka ręczna na wysokim poziomie sportowym. No i chyba żużel jest tym trzecim sportem w mieście. Jeśli natomiast chodzi o kibiców, to z danych, które mi przedstawiono w klubie, największe zainteresowanie ma właśnie żużel. W Gnieźnie natomiast żużel od lat jest dyscypliną numer 1, gdyż inne sporty są na nieco niższym poziomie zarówno sportowym, jak i organizacyjnym, więc tak naprawdę nie ma tutaj czego porównywać.

Jakie macie plany na najbliższy czas?

Najpierw - tak jak wspomniałem wcześniej - chcemy z zarządem poukładać klub od środka, organizacyjnie i finansowo. Chcemy również sportowo powalczyć o "maksa" w tym roku. Kolejne lata, to ciągły rozwój klubu, budowanie w mieście większej mody na speedway, a także wraz z miastem Opole i prezydentem miasta praca nad poprawą infrastruktury stadionowej. Pracy jest mnóstwo i wyzwań bardzo wiele.

Czytaj także:
Decyzja zapadła. Barażów w sezonie 2021 nie będzie
Rafael Wojciechowski nadal menedżerem Startu. Stalkowski i Bogdanowicz zamknęli kadrę

Źródło artykułu: