Brytyjczycy mają spory problem. Ich rozgrywki od lat tracą na znaczeniu właśnie kosztem PGE Ekstraligi. Coraz mniejsze zarobki oraz spora liczba spotkań doprowadziły do tego, że najlepsi żużlowcy świata zaczęli stopniowo rezygnować z rywalizacji na Wyspach.
Znakiem czasów może być to, że dwukrotny mistrz świata Bartosz Zmarzlik nigdy nie jeździł regularnie w Wielkiej Brytanii, a przecież jeszcze nie tak dawno o tamtejszych rozgrywkach mówiło się jako o "szkole żużlowego życia".
Problem jest na tyle duży, że na Premiership od lat nie spogląda największa gwiazda brytyjskiego żużla - Tai Woffinden. Trzykrotny mistrz świata uznał, że nie potrzebuje nadmiernej liczby startów i skupia się głównie na Betard Spacie Wrocław. Teraz Brytyjczycy otrzymali kolejny cios - w roku 2021 nie zobaczą na własnych torach Roberta Lamberta.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło
Aktualny mistrz Europy, w myśl nowych przepisów ograniczających jazdę poza PGE Ekstraligą, oprócz kontraktu w eWinner Apatorze Toruń wybrał szwedzkie Lejonen Gislaved. To zła wiadomość dla działaczy King's Lynn Stars, którzy liczyli na Lamberta w sezonie 2021.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z Robertem. Z perspektywy jego rozwoju indywidualnego, cieszymy się, że załatwił sobie sprawy kontraktowe w Polsce i Szwecji - mówi dyplomatycznie Dale Allitt, promotor King's Lynn Stars, cytowany przez speedwaygb.co.uk.
Fakt jest jednak taki, że Brytyjczykom nie podobają się nowe przepisy wprowadzone przez PGE Ekstraligę. - Robert nie jest jedynym żużlowcem, którego dotykają nowe przepisy w Polsce i ograniczenie startów w innych rozgrywkach. Takich zawodników jest mnóstwo. Jeśli ten przepis przejdzie, to składy zespołów Premiership na sezon 2021 będą się mocno różnić. Żużlowi grozi, że stanie się wyłącznie polskim sportem. Ze szkodą dla innych krajów - ostrzega Allitt.
Czy tak będzie faktycznie? Obawy Brytyjczyków wydają się być przesądzone. Pomijając fakt, że sezon 2020 na Wyspach w ogóle nie ruszył, to kontrakty podpisało tam ledwie kilku zawodników z PGE Ekstraligi - m.in. Nicki Pedersen, Jack Holder, Jason Doyle czy Jaimon Lidsey.
Czytaj także:
Najgorętsze transfery w PGE Ekstralidze
Łaguta: Dzwoniło do mnie osiem klubów