Miało być pięknie, wyszło jak zwykle - podsumowanie sezonu zasadniczego w wykonaniu GTŻ Grudziądz

Miał być spokojny awans do rundy play-off, a w niej walka o jak najwyższą pozycję na koniec rozgrywek. Niestety, po raz kolejny grudziądzcy kibice przeżyli wielkie rozczarowanie postawą swojej drużyny. Przed podopiecznymi Roberta Kempińskiego trudna walka o utrzymanie przeciwko KM Ostrów.

Po nieudanym sezonie 2008 działacze GTŻ-u postanowili nieco "przewietrzyć" kadrę swojego zespołu. Odeszli ci, którzy najbardziej zawiedli: Martin Smolinski, Thomas Stange, David Howe, Morten Risager i Mariusz Puszakowski.

Przedsezonowe typowania stawiały ekipę z Grudziądza w górnej części tabeli. Skład "na papierze" wyglądał dosyć obiecująco. Drużynę wzmocniło pięciu zawodników: Matej Ferjan, Rory Schlein, Grzegorz Knapp, Kevin Woelbert oraz Joe Haines. To oni, wraz z zawodnikami, którzy przedłużyli kontrakty: Oliverem Allenem, Niklasem Klingbergiem, Ericem Anderssonem, Pawłem Staszkiem, Kamilem Brzozowskim i Arturem Mroczką mieli doprowadzić grudziądzki klub do rundy play-off. - Zmienił się regulamin i nie ma tak jak w zeszłym sezonie pierwszej czwórki, tylko szóstka, która awansuje do dalszej rundy finałowej. Bezwzględnie chcemy do tej szóstki awansować. Jak będzie potem? Czas pokaże. Między innymi rozgrywki Ekstraligi pokazały, że te rundy rządzą się swoimi prawami – mówił przed sezonem prezes GTŻ-u Zbigniew Fiałkowski.

Po niezłych występach w sparingach przeciwko Polonii Bydgoszcz, grudziądzka ekipa z wielkimi nadziejami udała się w daleką podróż do Daugavpils, gdzie rozegrano spotkanie inaugurujące sezon 2009. Był to jednak tzw. "zimny prysznic" i 18-punktowa porażka z świetnie spisującymi się na własnym torze Łotyszami. Kolejne spotkania przywróciły wiarę, że GTŻ może liczyć się w tych rozgrywkach. Pewna wygrana na własnym torze ze Startem Gniezno, a także nieznaczna porażka w Rzeszowie z tamtejszą Marmą-Hadykówką sprawiły, iż kibice ponownie uwierzyli w swoją drużynę.

Problemy zaczęły się jednak już 3 maja, podczas zwycięskiej konfrontacji z PSŻ-em Poznań. W 15 biegu, po brutalnym faulu poznańskiego zawodnika – Norberta Kościucha, groźnie wyglądający upadek zanotował świetnie spisujący się od początku rozgrywek - Oliver Allen. W konsekwencji Brytyjczyk złamał kość piszczelową, co oznaczało dla niego 6-tygodniową przerwę w startach. W tym czasie grudziądzanie rozgrywali kolejne mecze, ale brak popularnego Olly'ego był bardzo odczuwalny. Mecze w Rybniku i "u siebie" z Ostrowem ujawniły wielki problem GTŻ-u: poniżej oczekiwań spisywali się wszyscy krajowi zawodnicy. Szczególnie ten, na którego kibice liczyli najbardziej - Artur Mroczka. - Jeżdżę już trzeci rok, ale w tym sezonie za wiele nie pokazałem. Jadę jednak do końca, aby zrobić dobre wyniki i pokazać, na co mnie stać. Nie poddaję się. Zawodzi mnie w tym sezonie sprzęt i chciałbym coś może popróbować nowego w przyszłym roku – stwierdził Indywidualny Mistrz Europy Juniorów z roku 2008. Na domiar złego zawodził Kevin Woelbert, a poważnej kontuzji kręgosłupa nabawił się jego zmiennik – Joe Haines.

Po szczęśliwej, jednopunktowej wygranej na własnym torze z KM-em Ostrów przyszedł czas na dwumecz ze zdecydowanym faworytem pierwszoligowych zmagań – Unią Tarnów. Zgodnie z oczekiwaniami grudziądzanie nie nawiązali walki z tarnowianami i spadli na siódme miejsce w tabeli.

Ważnym dniem był 21 czerwca. Wtedy to, zawodnicy GTŻ-u rozegrali rewanżowy mecz w Ostrowie. Do składu drużyny powrócił Oliver Allen, ale z powodu nie do końca zaleczonej kontuzji zrezygnował z jazdy w połowie zawodów. Na domiar złego z problemami żołądkowymi zmagał się Rory Schlein, a presji ostrowskich kibiców związanej z słynną aferą korupcyjną nie wytrzymał zdecydowany lider ekipy - Matej Ferjan. Po raz kolejny nie popisali się Polacy. Grudziądzanie ulegli 51:41 i po 9. kolejkach byli outsiderem tabeli.

Szansą na odbicie się od dna było kolejne spotkanie w Grudziądzu z RKM-em ROW Rybnik. Mimo wysokiego prowadzenia podopiecznych Roberta Kempińskiego, losy spotkania ważyły się dopiero w ostatnim biegu. Na szczęście, Matej Ferjan nie zawiódł i wygrywając finałowy wyścig dnia przedłużył szanse GTŻ-u na awans do pierwszej "6" rozgrywek. Warunkiem było jednak zdobycie punktu bonusowego na trudnym terenie w Poznaniu. W tym celu zakontraktowano rewelacyjnie spisującego się w angielskiej Elite League – Edwarda Kennetta, o którego starały się m.in. Polonia Bydgoszcz i Falubaz Zielona Góra. Niestety, w piątek poprzedzający spotkanie z PSŻ-em kontuzji nabawił się kolejny mocny punkt grudziądzan - Australijczyk Rory Schlein, a Kennett nie dostał zgody brytyjskiej federacji na start w Poznaniu (dzień później rozgrywany był półfinał DPŚ w Peterborough). W konsekwencji w składzie znalazło się aż czterech polskich zawodników oraz słabo spisujący się Szwed – Eric Andersson i grudziądzanie nie obronili 16-punktowej przewagi z pierwszego pojedynku. Mimo to wiary nie tracił prezes Zbigniew Fiałkowski: - Ja nie mogę jednak patrzeć na sprawę inaczej niż w ten sposób, że dostaniemy się do najlepszej szóstki. Fakt, jesteśmy jak na razie tylko z ośmioma punktami, ale mamy jeszcze trzy mecze przed własną publicznością i jeden wyjazd. Możemy pokusić się także o bonus w pojedynku z Lokomotivem lub ewentualnie o wygraną w Gnieźnie. Na pewno będziemy jechać na maksimum naszych możliwości.

Mimo wysokiego zwycięstwa w kolejnym spotkaniu i "zgarnięciu" punktu bonusowego za dwumecz z ekipą z Rzeszowa sytuacja GTŻ-u była nie do pozazdroszczenia. W między czasie kontuzji nogi nabawił się Kamil Brzozowski. Ostatnią nadzieją na zachowanie szans na awans do play-off był korzystny rezultat w starciu ze Startem Gniezno na wyjeździe.

Niestety pech nie opuścił drużyny z Grudziądza. W nocy z soboty na niedzielę poprzedzającej mecz w Gnieźnie włamano się do grudziądzkiego klubu. Łupem złodziei padło pięć kompletnych motocykli trójki obcokrajowców: Olivera Allena, Rory'ego Schleina i Edwarda Kennetta. Dodatkowo uszkodzono klubowego busa. Mimo przeciwności losu, drużyna pojechała do Gniezna, ale w obliczu zaistniałych wydarzeń nie obroniła nawet bonusa. Szansa na awans do fazy play-off była już tylko czysto teoretyczna. Cudu nie było. Grudziądzanie ulegli na własnym torze zespołowi Lokomotivu Daugavpils 47:46 i stało się jasne, że po raz kolejny czeka ich trudna walka o utrzymanie w pierwszej lidze.

Podsumowując, przez całą rundę zasadniczą GTŻ zmagał się z ogromnym pechem, ale nie tylko on był powodem tak słabej postawy zespołu. Postawa krajowych seniorów: Pawła Staszka, Grzegorza Knappa i Kamila Brzozowskiego w większości spotkań rundy zasadniczej wołała o pomstę do nieba. Nierówno jeździł też Artur Mroczka, który miał zdecydowanie za dużo wpadek. Więcej oczekiwano także od Kevina Woelberta, Niklasa Klingberga i Erica Anderssona. Najmniej pretensji można mieć do Mateja Ferjana. Słoweniec tylko dwukrotnie notował wyniki poniżej granicy 10 punktów. Do momentu kontuzji przyzwoicie prezentował się Rory Schlein. Zadowolonym można być także z pary Brytyjczyków. Oliver Allen mimo kilku słabszych występów był solidnym punktem zespołu, natomiast Edward Kennett wystąpił w trzech spotkaniach i we wszystkich dorzucił cenne punkty. Wśród kibiców wiele dyskusji wzbudziła także taktyka, proponowana w poszczególnych meczach przez kierownictwo GTŻ-u. Ten temat zostawmy jednak do osobistych rozważań.

Kolejne spotkanie grudziądzanie rozegrają dopiero 30 sierpnia w Ostrowie. Jest więc czas na przemyślenie pewnych kwestii i przygotowanie do decydującej batalii o pozostanie w szeregach pierwszoligowców na kolejny rok. Pozostają jedynie pytania: Czy kibiców zadowala ciągła walka o przetrwanie? Czy Grudziądz stać na żużel na wyższym poziomie? No i wreszcie: Dlaczego od 5 lat mimo teoretycznie niezłego składu GTŻ nie może awansować choćby do pierwszej "4" rozgrywek?

Miejmy nadzieję, że grudziądzki zespół utrzyma się w pierwszej lidze i w przyszłorocznych rozgrywkach przełamie w końcu swoją złą passę.

Źródło artykułu: