Żużel. Dominik Kubera: To wygląda, jakby Unia postanowiła mnie ukarać za to, że odszedłem [WYWIAD]

- To wygląda trochę tak, jakby działacze w Lesznie doszli do wniosku, że wymierzą mi karę za to, że odszedłem. Na pewno mnie to zabolało, bo Unia to mój klub. Tam się przecież wychowałem - mówi nam Dominik Kubera.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Dominik Kubera (z lewej) WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Dominik Kubera (z lewej)
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Zrobiło się o panu bardzo głośno. KS Unia Leszno chce ekwiwalentu za wyszkolenie, a pana nowy klub Motor Lublin nie zamierza go płacić. To sprawia, że opuści pan trzy mecze sezonu 2021. Jak odnajduje się pan w całym zamieszaniu?

Dominik Kubera, zawodnik Motoru Lublin: Szczerze? Jest ok, choć nie ukrywam, że trochę nerwów było. Teraz staram się robić swoje. Każdego dnia koncentruję się na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu 2021. Wykonuję naprawdę ciężką pracę, żeby kolejny rok był dla mnie jeszcze lepszy.

Trochę nerwów i to wszystko? Nie zabolało pana to, co się wydarzyło?

Zabolało. Unia to przecież mój klub. Tam się wychowałem i dlatego postępowanie tamtejszego środowiska na pewno jest dla mnie ciosem. Kiedy podpisywałem kontrakt na ostatni rok juniora, to moim warunkiem było, by ekwiwalent mnie nie dotyczył. To zresztą jest w tej umowie wyraźnie zapisane, co może potwierdzić wiele osób. Istnieją przecież trzy kopie. Jedną mam ja, drugą Unia, a trzecią PGE Ekstraliga. Pomimo iż zapis w postaci "nie dotyczy" został ujęty w kontrakcie na ostatni rok, to włodarze stowarzyszenia, zaprzeczając całkowicie ustaleniom warunków umowy między nami, wystosowały pismo o ekwiwalent do Motoru Lublin.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Kiedy dotarło do pana, że będzie problem z jazdą od początku sezonu?

Jako pierwszy powiedział mi o tym prezes Jakub Kępa, który poinformował mnie o piśmie skierowanym od KS Unia Leszno. Teraz można powiedzieć, że dokładnie przewidział wszystko, co się wydarzy. Jeśli mam być szczery, to sam nie chciałem w to za bardzo wierzyć.

Dlaczego?

Jeździłem w Lesznie przez sześć lat. To szmat czasu. Robiłem dla tego klubu wszystko, by było jak najlepiej. Myślę, że o mój poziom sportowy nie można mieć pretensji, bo punktowałem naprawdę dobrze. Później powiedziałem, że zmieniam klub. To była moja decyzja, do której miałem prawo i którą już wiele razy tłumaczyłem. Kiedy w Lesznie dowiedzieli się, że wybieram inne otoczenie, to postanowili mi utrudnić dalszy rozwój kariery. A może stwierdzili, że za mało zrobiłem dla klubu jako junior przez te lata? Kompletnie się tego nie spodziewałem. To wygląda trochę tak, jakby działacze doszli do wniosku, że wymierzą mi karę za to, że odszedłem.

Nie pojedzie pan w pierwszych trzech meczach. Grigorij Łaguta mówi, że to żadna tragedia. A pan jak myśli?

Dokładnie tak samo. Powiedziałbym, że to "tylko" trzy mecze, a nie "aż" trzy. Kiedy zawodnik ma poważniejszą kontuzję, to traci więcej czasu. Poza tym były już podobne wydarzenia i niektórzy "cierpieli" bardziej ode mnie. Jakiś czas temu Przemysław Pawlicki zaczynał później, a spisywał się świetnie. Świat się zatem nie zawali.

A jak zachował się Motor, kiedy dowiedział się, że nie będzie pana na początku sezonu? Czy pojawił się temat renegocjacji kontraktu?

Prezes nie wspomniał o tym słowem. Mam natomiast od niego duże wsparcie i chciałbym podziękować, że tak się zachowuje. Działacze Motoru zrozumieli moje położenie. Dzięki nim czuję, że nie jestem w tym wszystkim sam.

Sezon wystartuje dla pana później. Czy to coś zmienia w przygotowaniach?

Kompletnie nic. Cały czas przygotowuje się tak samo. Plan został nakreślony już w listopadzie i konsekwentnie go realizuję. Treningi fizyczne idą pełną parą. Ćwiczę pięć lub nawet sześć razy w tygodniu. Do tego dochodzą zajęcia, które mają poprawić mój refleks i sferę mentalną. Można powiedzieć, że dbam o siebie kompleksowo, ale dobrze się czuję, kiedy tyle się dzieje. To mnie nakręca.

A na mecz z Fogo Unią Leszno będzie pan teraz jeszcze mocniej nakręcony?

Nie, bo wtedy nic dobrego by z tego nie wyszło. Na ogół jest tak, że kiedy sportowiec za bardzo chce, to się spala. Motywacji mi jednak nie zabraknie, ale tak samo będzie we wszystkich innych spotkaniach, które czekają mnie z Motorem Lublin w sezonie 2021.

Co z kwestiami sprzętowymi? Czy przed pierwszym seniorskim sezonem planuje pan się uzbroić jeszcze mocniej?

Podchodzę do tematu z rozsądkiem, ale niczego mi nie zabraknie. Jeśli będę czuł braki, to na pewno zostawię sobie pole manewru i pójdą kolejne zakupy na wiosnę. Myślę jednak, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Co roku miałem odpowiednią bazę sprzętową i jestem przekonany, że teraz będzie podobnie.

Zobacz także:
Kowalski gotowy na pierwszy skład Włókniarza
Drabik o tym, jak miał ciarki w stolicy

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×