Żużel. Wysokie koszty zamknęły dyscyplinę. To odstrasza chętnych

Żużel na przestrzeni lat się zmienił i stał się kosztownym sportem. Wysokie ceny sprzętu odstraszają od dyscypliny wielu chętnych. - Żużel stał się zbyt zamkniętym sportem - uważa Łukasz Pawlikowski, były żużlowiec i mechanik.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Maksym Drabik (kask niebieski) na czele WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Maksym Drabik (kask niebieski) na czele
Tylko w ostatnich latach można wymienić kilka zmian regulaminowych, które doprowadziły do tego, że koszty w żużlu zaczęły rosnąć. Pojawiły się nowe tłumiki, ostatnio również limitery. Za sprawą tych rozwiązań zawodnicy mieli zaoszczędzić parę groszy, a stało się inaczej. Problem narasta i nikt nie ma pomysłu na jego rozwiązanie.

Dostrzega to Łukasz Pawlikowski, który przed laty sam próbował sił na żużlu. Wychowanek toruńskiego Apatora teraz stał się orędownikiem pit-bike'ów, które proponuje jako alternatywę w szkoleniu. Są bowiem znacznie tańsze. - Uważam, że osoby, które zajmują się żużlem, za mocno zamknęły tę dyscyplinę. Trudno do niej wejść z powodu kosztów. Ten problem dopadł nawet miniżużel - powiedział Pawlikowski.

- Tuning sprzętu, poważne nakłady finansowe. Wszystko po to, by dziecko nauczyć jeździć. Nie mówię o odnoszeniu sukcesów, a jedynie złapaniu podstaw jazdy. Tego nie da się zrobić w 5 czy 10 minut treningu. Potrzeba na to znacznie więcej czasu - dodał były żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

Efekt jest taki, że już na starcie żużel traci wielu chętnych. Gdy rodzice, którzy zazwyczaj są pierwszymi sponsorami, słyszą o kosztach zakupu sprzętu, rezygnują. Nie stać ich bowiem na to, by wyłożyć kilka, kilkanaście tysięcy złotych na motocykle. Zwłaszcza że nie mają gwarancji, że dziecko posiada talent i smykałkę do speedwaya.

- W żużlu mogą wygrywać nakłady finansowe, ale nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której podobnie jest w miniżużlu. Coraz częściej wygrywają ci, którzy mają ogromne pieniądze. Oni są później weryfikowani, gdy przechodzą do dorosłego speedwaya - skomentował Pawlikowski.

Torunianin jako przykład podaje świat pit-bike'ów, gdzie tuning sprzętu jest zakazany. Wszystko po to, by wyrównać rywalizację i zmniejszyć koszty. - My musimy nauczyć dzieci smykałki do motorsportu. Tego, że nawet temperatura otoczenia ma wpływ na to jak zachowuje się silnik, że inne przełożenia wpływają na warunki jezdne maszyny - dodał były zawodnik "Aniołów".

Dlatego też pitbike'i coraz częściej wykorzystywane są do pierwszych lekcji w terenie. Głównie za sprawą ceny (3-4 tys. zł) i niskich kosztów utrzymania. Po treningach na takim motocyklu często widać, czy ktoś ma smykałkę do motorsportu i powinien dalej iść w tym kierunku - chociażby próbować swoich sił na żużlu. - Do rodziców należy zadanie, by dziecko zarazić pasją. Potem może się coś ciekawego z tego urodzić - podsumował Pawlikowski.


Czytaj także:
Zmarzlik kontra Lewandowski. Powtórka sukcesu może być niemożliwa
Zmarzlik walczy o tytuł sportowca roku. Zbigniew Boniek komentuje

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy jesteś za tym, by zakazać tuningowania sprzętu w żużlu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×