Żużel. Robert Dowhan: Większa PGE Ekstraliga tak, ale nie teraz. Musi być długie vacatio legis [WYWIAD]

Senator RP i były prezes Falubazu komentuje temat powiększenia PGE Ekstraligi. - Raczej tego nie unikniemy, ale w sporcie musi być jak w życiu. Potrzeba długiego vacatio legis. Mówię zatem, że jestem za, ale od sezonu 2023 - tłumaczy Robert Dowhan.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Robert Dowhan WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Robert Dowhan
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Po 10 stycznia kluczowa dyskusja na temat powiększenia PGE Ekstraligi. Co pana zdaniem należy zrobić?

Robert Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra, senator RP: Dyskusja na ten temat powraca co roku. Tak samo jest z KSM. Uważam, że mówimy o czymś, co jest nieuniknione. Najczęściej dwa zespoły wyraźnie odstają od pierwszej ligi i brakuje ich w PGE Ekstralidze. 10 drużyn dałoby zupełnie inne możliwości, jeśli chodzi o system rozgrywek.

To znaczy?

Wtedy play-offy z udziałem sześciu ekip byłby bardzo zasadne. Takie rozwiązania już zresztą przerabialiśmy. Można także przerabiać wariant, żeby dwa razy każdy jechał z każdym w celu zwiększenia intensywności spotkań w polskiej lidze.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy

To argumenty za. A są jakieś przeciw?

Z całą pewnością pojawią się głosy, że przy 10 zespołach dojdzie do rozmydlenia PGE Ekstraligi. To prawda, bo przy 8 drużynach mamy pewność, że stanowią prawdziwy top i dzięki temu spotkania są na ogół ciekawe.

Niektórzy mówią, że PGE Ekstraligę należy powiększyć, ale mają poważne wątpliwości, czy już od sezonu 2022. Rozumie pan te obawy?

Gdyby okazało się, że do powiększenia PGE Ekstraligi dojdzie od sezonu 2022, to część drużyn pojedzie o nic. Zawsze byłem zwolennikiem wprowadzenia przepisów z wyprzedzeniem. To nie dotyczy tylko sportu, ale także wszystkich dziedzin życia codziennego, takich jak podatki. Ustawy, które mam na co dzień przyjemność tworzyć, powinny dawać długie vacatio legis, żeby wszyscy mogli się do tego odpowiednio przystosować. Z klubami sportowymi i poszerzeniem PGE Ekstraligi jest tak samo. To ma przecież takie wpływ na stanowiska prezesów drużyn z pierwszej ligi, którzy są na pograniczu i zastanawiają się, czy jest sens walczyć o coś więcej.

Co zatem by pan zrobił, gdyby miał pan decydować?

Jestem na tak. Uważam, że powinno dojść do powiększenia PGE Ekstraligi, ale od 2023 roku. Decyzja należy jednak do działaczy.

A co z drugą ligą? Powinniśmy zachować trzy poziomy rozgrywek?

Druga liga mocno odbiega od całej reszty. Może zabawą bym tego nie nazwał, ale raczej dobrą szkołą dla młodych zawodników. Uważam zresztą, że byłoby dobrze, gdyby w połowie była zbudowana z juniorów. To byłby fajny kierunek. Mamy tam sześć zespołów. Przy powiększeniu PGE Ekstraligi odpadną dwa. Jeśli wydarzy się coś jeszcze, to za chwilę te rozgrywki stracą sens. Dobrze, że mamy tam zagraniczne ekipy, bo to dodaje kolorytu i rozwijamy żużel w innych krajach. Podział na trzy ligi jest naprawdę optymalny.

Cały czas trwa przetarg na prawa telewizyjne do PGE Ekstraligi. Obecna umowa opiewa na 60 milionów. Jak wysoki powinien być kolejny kontrakt, żebyśmy mogli powiedzieć o sukcesie?

Obecna kwota jest już sukcesem. Jeśli pominiemy piłkę nożną, to żużel dostaje naprawdę dobre pieniądze. Wydaje mi się, że nowy kontrakt na pewno nie będzie niższy. Słyszałem już głosy, że będzie dwukrotnie wyższy. Czasy mamy takie, że spędzamy sporo czasu przed telewizorami, bo nie możemy być na stadionach. Boję się zresztą, że wielu osób odzwyczai się od tego, żeby za każdym razem iść na mecz. Coraz więcej kibiców pokochało transmisje telewizyjne z wywiadami i powtórkami. Można wtedy być z najbliższymi. Nie ma wprawdzie tej atmosfery, ale pandemia trochę nas z tego wyleczyła. Poza tym stacje Canal+ i Eleven Sports miały fantastyczne wyniki oglądalności. Żużel w pewnym momencie przegonił ligową piłkę nożną. Gra jest warta świeczki nie tylko działaczy, ale także dla telewizji. Canal+ zapewne nie wyobraża sobie zapewne, żeby ktoś przejął tak ważny kawałek sportowego tortu.

Jeśli kwota będzie dwukrotnie wyższa, to kluby dostaną ogromne pieniądze. Niektórzy mają obawy, że wszystko zostanie wydane na kontrakty zawodników i mówią, że warto byłoby to jakoś uregulować. Co pan o tym sądzi?

Zawsze dużo mówiło się o tym, że przyjdą nowe pieniądze, które kluby powinny odpowiednio zagospodarować. Prawda jest jednak taka, że każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli ktoś ma ochotę docenić żużlowca i dać mu astronomiczny kontrakt, to nie możemy tego zabraniać. Najważniejsze, żeby się z tego rozliczyć. Centralne decyzje i nakładanie na kluby różnych tabelek czy ograniczeń to zły kierunek. Mówimy o podmiotach gospodarczych, a te powinny prowadzić działalność mądrze, ale także swobodnie. Zostawmy zatem to działaczom.

Zobacz także:
Skrzydlewski o tym transferze nie powiedział nikomu
Komarnicki o piątym miejscu Zmarzlika

Czy zgadzasz się z Robertem Dowhanem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×