Żużel. Przemysław Pawlicki mówi o zmianie w relacjach z Nickim Pedersenem. Wszystko zaczęło się w Szwecji [WYWIAD]

- W końcówce sezonu jeździłem z Nickim Pedersenem w Szwecji. Zaczęliśmy spędzać razem więcej czasu. Wróciliśmy do niektórych tematów z polskiej ligi i w naszych relacjach widzę poprawę - mówi nam Przemysław Pawlicki z ZOOLeszcz DPV GKM-u Grudziądz.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Przemysław Pawlicki WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Na jakim etapie są pana przygotowania do sezonu 2021?

Przemysław Pawlicki, zawodnik ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz: Na etapie intensywnych treningów fizycznych. Powoli ruszamy także z tematami sprzętowymi. Części już poschodziły, więc można działać pełną parą. Nie ma zresztą specjalnie czasu, żeby z tym zwlekać, bo do sezonu rzut beretem. Jeszcze chwila i zaczniemy myśleć o wyjeździe na tor.

Czy po kiepskim sezonie 2020 szykuje pan rewolucję sprzętową?

Zacznę od tego, że nie chciałbym zrzucać winy głównie na sprzęt. Owszem, może i w zeszłym nie był dograny idealnie, ale były jeszcze inne rzeczy, które mi nie pomagały.

Czyli?

Przede wszystkim miałem mało jazdy. Na początku nie trafiłem i szukałem, a okazji było niewiele. Sezon był dziwny, a poza tym nie punktowałem. Brakowało lig zagranicznych, treningów na innych torach. To najgorsze, co może spotkać zawodnika, który kiepsko zaczął. Nie było mi lekko, ale tematy sprzętowe nie mogą być dla mnie wymówką. Powinienem był się z tym uporać szybciej. Nie chciałem jednak robić już na starcie diametralnych zmian w silnikach. Ruszaliśmy drobne rzeczy, ale nie pasowało. Pogadałem już z tunerami i mamy nowe plany. Mam nadzieję, że tym razem to zagra od początku. Oby już nigdy nie było powtórki z 2020.

ZOBACZ WIDEO Matej Zagar gościem "Żużlowej Rozmowy". Obejrzyj cały odcinek!

Sezon rzeczywiście był dziwny i toczył się w szybkim tempie, ale nie wszystkim to przeszkadzało. Matej Zagar powiedział, że dla niego to była idealna sytuacja i nie miałby nic przeciwko, by zaczynać ligę w maju czy czerwcu.

Dla mnie lepszy jest normalny start sezonu, czyli taki, jak miało to miejsce przed pandemią. Co roku przygotowuję się tak, żeby forma była między kwietniem a październikiem. Jestem zatem zwolennikiem doskonale znanych reguł, ale mam też świadomość, że nie wszystko zależy od nas. Sytuacja na świecie jest trudna. Jeśli przyjdzie nam jechać w ekspresowym tempie, to będę na to gotowy. Wolałbym jednak mieć spokój.

Mówi pan, że było mało jazdy, a niebawem to będzie norma. W sezonie 2021 poza PGE Ekstraligą można startować tylko w jednej lidze zagranicznej. Z czasem może być nawet tak, że żużlowiec będzie mógł występować tylko w jednym klubie.

Po latach spędzonych na żużlowych torach wiem, czego potrzebuję. Moje wyniki były lepsze, kiedy miałem dużo jazdy. Teraz na pewno pojadę w dwóch ligach. Jeśli sytuacja się zmieni i będzie można zrobić coś więcej, to skorzystam i poszukam dodatkowych startów. Dodam jednak, że nie mam nic przeciwko, by żużlowiec miał jeden klub tak jak piłkarz. Działacze musieliby jednak pomyśleć o zwiększeniu liczby meczów. W piłce są krajowe puchary, rozgrywki międzynarodowe, a poza tym w każdej lidze jest więcej drużyn. Musielibyśmy dostać coś w zamian, bo jeden mecz w tygodniu to za mało. W środowisku jest wielu takich żużlowców, którzy nakręcają się, kiedy jest dużo jazdy. Kontrakty w trzech, czterech ligach to była przecież norma. Życie od niedzieli do niedzieli w polskiej lidze to trochę mało. A jeśli jeszcze po drodze zaliczysz wpadkę i wypadniesz ze składu, to robi się naprawdę nieciekawie.

Co pan myśli, kiedy ludzie mówią, że GKM czeka najtrudniejszy sezon w PGE Ekstralidze i że utrzymanie będzie cudem?

Niekoniecznie patrzyłbym na to w ten sposób, ale zgadzam się, że nie będzie łatwo. Mamy przebudowany skład. Wierzę, że szybko się dotrzemy i złapiemy dobry kontakt. Na żużlu jeżdżę dość długo i dlatego powiem, że ważny będzie dla nas początek. Jeśli jeden czy drugi zawodnik trafi ze sprzętem, to się rozpędzimy. Tacy żużlowcy będą dla reszty punktem odniesienia. Jestem dobrej myśli i uważam, że nie należy nas skazywać na walkę o utrzymanie. Myślę, że będziemy realizować swoje cele sprzed dwóch lat.

Jeśli chodzi o dobry kontakt i atmosferę, to muszę zapytać o wypowiedź Nickiego Pedersena. Duńczyk powiedział, że o to zadba. Dodał, że zaopiekuje się panem i Krzysztofem Kasprzakiem. Co pan sobie myślał, kiedy czytał te słowa?

Powiem krótko: oby było tak, jak Nicki powiedział. Dodam zresztą, że nasze relacje wyglądają od pewnego czasu inaczej. W końcówce sezonu jeździliśmy razem w Szwecji, więc zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Nie ukrywam, że było trochę okazji, żeby pogadać. Wróciliśmy też do naszych spraw z polskiej ligi i je wyjaśniliśmy. W naszych relacjach trochę się zmieniło.

Rozumiem, że to zmiana na lepsze.

Tak czuję i mam taką nadzieję. W Szwecji udało nam się zdobyć złoto. Nasze relacje się poprawiły, więc teraz trzeba iść za ciosem w Polsce i mierzyć wysoko. Wierzę, że wszystko zagra i stworzymy dobry klimat.

A pan w ogóle chce pomocy od Nickiego Pedersena czy wystarczy, żeby Duńczyk nie przeszkadzał?

Każdy z nas jest profesjonalistą i chce się przygotować jak najlepiej indywidualnie. Jeśli pomoc będzie jednak potrzebna, to chętnie skorzystam z rad Nickiego. Pod względem doświadczenia i sukcesów jest daleko przede mną. Na pewno ma sporo do zaproponowania.

Chciałbym też zapytać o grudziądzki tor. Działacze GKM-u mówili, że przed startem ligi doszło na nim do poważnych zmian i przez trzy czwarte sezonu nie mieliście atutu. Jak to wyglądało z pana perspektywy?

Z torem tak samo jak ze sprzętem. Nie można się tym tłumaczyć, ale szczerze? Na pewno nie był najłatwiejszy. Podczas meczów zachowywał się inaczej niż na treningach. Nawierzchnia była cały czas mieszana, więc musieliśmy nad tym dużo pracować. Do tego doszła zmiana geometrii i nie niosły nas te same ścieżki co rok czy dwa lata temu. Trzeba się jednak przygotować do tego co jest. Nie można żyć przeszłością i szukać wymówek. Takie jest moje podejście do tematu. Zrobię wszystko, żeby w nadchodzącym sezonie było zdecydowanie lepiej. Tor i sprzęt już zostawmy, bo to słabo brzmi. Wszyscy uczestniczymy w tej samej grze. Warunki dla wszystkich mamy jednakowe, a silniki zamawiamy od tych samych tunerów.

To na koniec zapytam jeszcze, jakie stawia sobie pan cele na sezon 2021? Co poza ligą?

Poza dobrymi występami w lidze są trzy konkretne cele. Chciałbym dostać się do finałów mistrzostw Europy i walczyć tam o jak najlepszy wynik. Na pewno pojadę w kwalifikacjach do Grand Prix. Poza tym ważny będzie dla mnie finał IMP i walka o złoty medal.

Zobacz także:
Apator stracił mnóstwo wpływów
Krótsza nazwa klubu z Gniezna

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Przemysław Pawlicki wróci w tym roku do wysokiej formy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×