Na wstępie przypomnijmy, że dyskwalifikacja Maksyma Drabika biegnie od 30 października 2020 roku, bo już wtedy zawodnik został zawieszony przez POLADA. Dodajmy również, że cały czas zakładamy scenariusz, że nie będzie odwołania od wyroku Panelu Dyscyplinarnego, który poznaliśmy 2 lutego.
Przede wszystkim trzeba zauważyć, że sankcje, które nakłada Panel Dyscyplinarny, nie mają służyć całkowitej eliminacji zawodnika z życia sportowego. Drabik może zatem pozostać w najbliższych miesiącach aktywny, ale kilku rzeczy robić mu nie wolno.
- Poza kwestią oczywistą, czyli zakazem startów w oficjalnych zawodach, żużlowiec nie może pełnić żadnej funkcji w klubie ani związku - mówi nam Michał Rynkowski. - To również oznacza, że Maksym Drabik nie może pozostać przy żużlu jako mechanik, który przebywa w parku maszyn i jest w ten sposób częścią teamu innego żużlowca - dodaje dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.
Drabik nie może brać również udziału w treningach. W tym przypadku warto jednak doprecyzować, co konkretnie jest zabronione, bo temat jest złożony. - Na pewno nie może pojawić się na treningu, który jest organizowany przez klub czy związek. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości - przyznaje Rynkowski. - Nikt natomiast nie zabrania mu aktywności zorganizowanej we własnym zakresie. Może zatem biegać, udać się na siłownię, basen, może jeździć na motocyklu - pod warunkiem, że to wszystko zorganizuje sobie sam, bez pomocy klubu czy związku - podkreśla Rynkowski.
- Warto również dodać, że dwa miesiące przed upływem zawieszenia zawodnik może wznowić treningi z klubem i w tym czasie przygotowywać się do swojego powrotu na tor - podsumowuje Rynkowski.
Zobacz także:
Ważna deklaracja Dobruckiego w sprawie Drabika
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gościem "Żużlowej Rozmowy". Obejrzyj cały odcinek!