Żużel. Rufin Sokołowski o Unii, odejściach Smektały i Kubery oraz zagrożeniach dla żużla [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow

- Unia jest dla mnie murowanym faworytem PGE Ekstraligi. Nie widzę zespołu, który mógłby jej zagrozić. Obawiam się, czy wszystkie drużyny dojadą do końca sezonu - mówi Rufin Sokołowski, były prezes leszczyńskiego klubu.

[b]

Marcin Kozłowski, WP Sportowe Fakty: Składy ekip PGE Ekstraligi są znane od kilkunastu tygodni. Czy Fogo Unia po raz piąty z rzędu zdobędzie mistrzowski tytuł?[/b]

Rufin Sokołowski, wieloletni prezes Unii Leszno: Uważam, że nie ma drużyny, która ma większe szanse na złoty medal. Jedynie jakiś kataklizm może pozbawić Unię mistrzostwa. Mam tu myśli dwie kontuzje liderów w tym samym czasie, bo nawet przy jednej zespół sobie powinien poradzić. Ekipa ma czterech świetnych zawodników na wyścigi nominowane. To Emil Sajfutdinow, Piotr Pawlicki, Janusz Kołodziej i Jason Doyle. Nikt z nich nie ulegnie presji w decydującym momencie. Do tego dochodzi Jaimon Lidsey, który nabrał doświadczenia i ustabilizował formę. Owszem, każdemu z nich może zdarzyć się słaby mecz, ale w skali sezonu będą bardzo regularni. Kto zatem może zagrozić takiej drużynie? Unii paradoksalnie pomagają prezesi innych klubów. Prowadzą politykę transferową, która nie osłabia mistrza, a ich wzajemnie.

Z Unii odeszli przecież Dominik Kubera i Bartosz Smektała, którzy mieli spory udział w zdobywaniu kolejnych mistrzostw.

Moim zdaniem zespół sportowo nic nie stracił. Mamy trzech seniorów, którzy są nie do ruszenia, czyli Emila, Janusza i Piotra. O pozostałe dwa miejsca w składzie walczyliby Dominik Kubera, Bartosz Smektała i Lidsey. Jeden z tych, którzy odeszli musiałby grzać ławę bowiem wydaje się, że Australijczyk jest najbardziej perspektywiczny. A do ekipy dołączył przecież Doyle, który jest obecnie lepszy od każdego z nich. Proszę spojrzeć na średnie wymienionych żużlowców. One mówią wszystko. Unia ma pięciu klasowych seniorów. Patrząc jednak na sport żużlowy daleko do przodu, to na pewno nastąpi zmiana pokoleniowa i za 6-10 lat, zarówno Kubera, jak i Smektała będą w ścisłej czołówce zawodników polskiej ligi. I w tym sensie Leszno straciło.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Polonia po awansie opcją dla Emila Sajfutdinowa? Rosjanin komentuje

Smektała i Kubera to jeszcze żużlowcy na dorobku, wychowankowie klubu. Zaskoczyło pana ich odejście?

Absolutnie nie. Oni doskonale wiedzieli, że nie mieli pewnego miejsca w składzie, o czym już wspomniałem. A lepiej być pierwszym na wsi, niż drugim w mieście. Zachowali się jednak nieelegancko wobec działaczy. Mogli powiedzieć, że kariera jest krótka, chcą zarobić jak najwięcej, a w Lublinie i Częstochowie dają więcej kasy. Tymczasem oni powtarzali, że kochają Unię, ale prezesi ich nie rozumieją, itd. To nie przekonuje. Właściciele klubu mają do nich o to pretensje.

Unia - w przeciwieństwie do poprzednich sezonów - nie ma klasowych juniorów, którzy robili wielką różnicę. A mówi się, kto nie ma dobrych młodzieżowców, nie wygrywa ekstraligi.

Zgadza się, że juniorzy mogą być słabym punktem Leszna. To jednak efekt błędnych decyzji działaczy. W ostatnich sezonach mniej znani zawodnicy powinni regularnie objeżdżać się w lidze, właśnie kosztem Kubery i Smektały oraz czasami seniorów. Przecież zespół wiele meczów zdecydowanie wygrywał i spokojnie można było dawać szanse Pludrze, czy innym. Uważam jednak, że któryś z młodzieżowców zaskoczy. A poza tym siła seniorów jest tak wielka, że juniorzy mogą jeździć bez presji i w spokoju zdobywać doświadczenie.

Naprawdę nie widzi pan żadnych zagrożeń dla Unii?

Takiej ekipie może zagrozić jedynie niestabilność finansowa klubu, a to w dzisiejszych czasach może być problem w każdym mieście. Dla Unii wielkim zmartwieniem byłby ewentualny brak kibiców na meczach. W Lesznie niska frekwencja na trybunach znacząco wpływa na budżet, szczególnie w fazie finałowej. Poza tym coraz mniej pieniędzy mają samorządy, a wsparcie miasta to spory zastrzyk finansowy w przypadku leszczyńskiego klubu.

Jakie zespoły, oprócz Unii, będą liczyły się w walce o najwyższe cele?

Gorzów i Wrocław. Stal ma Bartosza Zmarzlika - to prawdziwy lider, który w lidze praktycznie nie myli się. To wielki atut. Na pewno silniejsza będzie też Sparta, która pozyskała Artioma Łagutę, kolejnego lidera. Ale wątpię, że te drużyny zagrożą Unii, to raczej niemożliwe.

A jakie ekipy powalczą o utrzymanie?

Spadkowicza nie będę typować, bo nikomu źle nie życzę. Przez całą swoją karierę miałem kompleks spadku. Przeżyłem bowiem walkę o awans i wiem, jak trudno jest wrócić do elity, jaki to ogromny wysiłek. Poza tym Apator może być ostatnim z beniaminków, który sobie poradzi w Ekstralidze. Przepaść między ligami robi się gigantyczna i boję się, że za chwilę nikt nie będzie chciał awansować. By skutecznie walczyć w elicie trzeba mieć 8-10 milionów złotych. A skąd kluby z 1. Ligi mają wziąć tyle pieniędzy?

A propos pieniędzy. Niektórzy prezesi podpisali z zawodnikami astronomiczne kontrakty. Nie obawia się pan, że z powodu finansowych problemów liga dojedzie do mety w niepełnym składzie?

Proszę mi wierzyć, że bardzo się tego obawiam. W tym roku zawodnicy na pewno nie odpuszczą złotówki, a władze ligi powiedzą szefom klubów: kto wam kazał podpisywać takie umowy w czasie pandemii? Jeżeli problemy dotkną wszystkie ośrodki, to jakoś to będzie, bo każdy będzie bez kasy. Gorzej, jak jeden czy dwa kluby sobie poradzą. Wtedy władze ekstraligi mogą mieć wielki problem, co zrobić z pozostałymi. W żużlu trzeba mieć pieniądze do końca sezonu, bo później nie ma zlituj się. Są jeszcze dwa duże zagrożenia dla żużla.

Co pan ma na myśli?

To sposób działania wspomnianych władz ligi. Oni mają dochody od sponsora strategicznego i telewizji, czym zapewniają sobie byt. I już nie wyobrażają sobie przesunięcia startu ligi ze względu na podpisane umowy, ramówki stacji, itd. Poza tym ostatnio pasjonujemy się wyłącznie wynikami, a nie widowiskami. Tory są twarde, równe, o powodzeniu decyduje najczęściej start, bo walki na trasie praktycznie nie ma. Brak rywalizacji podczas wyścigów zniechęca fanów i zabija żużel.

A pan jest za przesunięciem startu rozgrywek?

Zawsze uważałem, że igrzyska są dla ludzi. Nie ma sportu bez kibiców! A w żużlu fani nie tylko robią atmosferę na trybunach, ale są wielkim sponsorem. Nie widzę szans, by pandemia szybko się skończyła. Trzeba zrobić wszystko, by liga ruszyła w terminie z kibicami. Może warto pomyśleć, by na obiekty wchodzili bez żadnych limitów osoby z odpornością i zaszczepione. Nie widzę też problemu, by na stadionach wykręcić co drugie siedzisko, by pozostali ludzie nie mieli ze sobą kontaktu, przychodzili na mecz w rękawiczkach, maseczkach. To na pewno bardzo trudny temat, ale dla przyszłości żużla warto o tym wszystkim pomyśleć. Poziom relacji w TV jest coraz wyższy, kibic robi się bardziej wygodny, a ponadto z powodu kryzysu ma mniej pieniędzy. Oby w przyszłości nie było trzeba szukać sposobu, jak znowu przyciągnąć kibiców na trybuny. A trzeba jeszcze pamiętać, że wiele osób będzie bało się przyjść na zawody z powodu pandemii koronawirusa. Żużel może mieć spore problemy. Bez fanów nie ma wielkiego sportu, to bardzo proste.

Sporo ostatnio mówi się też o powiększeniu Ekstraligi. Jest pan zwolennikiem tego rozwiązania?

Zdecydowanie tak i to z jednego podstawowego powodu. Liga zamienia się w obwoźny cyrk, jest osiem ekip i niebawem nikt się do tej stawki już nie doczłapie. Przy 10 zespołach najlepsi zawodnicy rozejdą się po kolejnych klubach. Poza tym jak jestem silny, to nie ma dla mnie różnicy, ile drużyn jest w stawce. Ale nie daj Boże, jak przyjdą kontuzje, to szybciej można sobie poradzić i wyjść z kryzysu w liczniejszym gronie. Poza tym łatwiej będzie o pozyskanie sponsorów. Firma z umownego Białegostoku na pewno szybciej wyłoży kasę na żużel, gdy będzie obecny w 10, a nie 8 miastach. Kiedy naszą dyscyplinę sportu organizował Polski Związek Motocyklowy z prezesem Józefem Dochą kluby były prawie w każdym powiecie. Po spacyfikowaniu tego związku i z chwilą nastania Polskiego Związku Motorowego obserwujemy zamrożenie liczby ośrodków do dwudziestu paru i żadnego programu rozwoju żużla.

Zobacz także:

To on zastąpi Łagutę w Apatorze. Bajerski zdradził nazwisko.

Trwa dyskusja o opóźnieniu lig. W eWinner 1. Lidze zrobiłby się duży problem.

Komentarze (56)
avatar
Mat.UL.
11.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko Leszno! Reszta to łajzy! 
avatar
Zygmunt Szafrański
9.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedna poważna kontuzja liderów i jesteście w e-winner 
avatar
Zygmunt Szafrański
9.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Buta ,skończy się spadkiem. 
avatar
MarekGorzów
8.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Staleczka sprowadzi ich na ziemię 
avatar
DonLemon ACM and CKM
7.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Co za buta... I jeszcze ten złoty cytat, będąc byłym prezesem klubu z olbrzymiej metropolii... "A lepiej być pierwszym na wsi, niż drugim w mieście."