[tag=18220]
Frątczak[/tag] zwrócił uwagę na problem braku wystarczającej liczby kontroli technicznych w czasach pandemii. Mechanicy bronili się, m.in. stawiając tezy, że przecież kupują od dystrybutorów homologowany sprzęt, więc nie ma mowy o oszustwach. Eksperta takie tłumaczenia jednak za bardzo nie przekonały.
W PGE Ekstralidze mówią, że słowa Frątczaka są dla nich dziwne. - Przecież już w październiku 2020 obowiązkowe kontrole techniczne zostały wpisane do regulaminu Ekstraligi - mówi nam wiceprezes spółki Ryszard Kowalski. - Dziwię się, że pan Frątczak o tym nie wie, bo już o tym informowaliśmy, a regulamin jest od kilku miesięcy opublikowany na stronach PZM. Jeszcze raz chcę powtórzyć, że kontrole techniczne będą na każdym meczu PGE Ekstraligi w sezonie 2021, a komisarze techniczni przejdą szkolenie, na co mają zwracać uwagę. Jesteśmy w pełni świadomi, gdzie ta uwaga powinna być skierowana i oczywiście śledzimy to, co dzieje się w sprawach technicznych, aby odpowiednio reagować - wyjaśnia Kowalski.
- Chciałbym również dodać, że kontrole miały funkcjonować na każdym meczu już w sezonie 2020, ale wtedy na przeszkodzie stanęła nam pandemia. Ten argument był chyba zresztą dla wszystkich w stu procentach zrozumiały, bo sytuacja była taka, że walczyliśmy o odjechanie rozgrywek. Trzeba było ograniczyć do maksimum liczbę osób w parku maszyn, żeby ruszyć. Poza tym mówienie o potencjalnych oszustwach, kiedy nikt nie został złapany, jest w naszej ocenie krzywdzące dla środowiska - podsumowuje wiceprezes PGE Ekstraligi.
Zobacz także:
Metoda na Kowalskiego zadziałała
ZOBACZ WIDEO Żużel. Trzeba podkręcić sprzęty rolnicze podczas zawodów. Maciej Janowski tłumaczy dlaczego