Kariera przecięta nożem. Na stadionie walczak, poza nim przestępca

Instagram / jasongarrity2013 / Na zdjęciu: Jason Garrity
Instagram / jasongarrity2013 / Na zdjęciu: Jason Garrity

Miał charakter do sportu. Bezkompromisowość i serce do walki. Niestety, Jason Garrity szybko zaczął się gubić. Jego kariera smutny finał znalazła w więziennej celi.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przestrzegam przed określaniem Jasona Garrity'ego jako postaci tragicznej - mocno stawia tezę Tomasz Lorek, dziennikarz Polsatu Sport, ekspert żużlowy.

- Sport zawodowy kosztuje wiele wyrzeczeń, a niewielu ludziom udaje się zbudować ciepło rodzinne, nie tracąc przy tym wyników na arenach. Jason był wychowany przez dziadka, który uprawiał kick-boxing, więc to też rzuca jakieś tło na teraźniejszość zawodnika - ocenia Lorek żużlowca z Wielkiej Brytanii. I dodaje, że najzwyczajniej w świecie szkoda mu tego chłopaka: - Tym bardziej, że nie urodził się w złotej pościeli.

Idealnie pasował do żużla

Krnąbrny, waleczny, bojowy, pełen fantazji. Tym zyskiwał popularność i uznanie na brytyjskich torach od najmłodszych lat. W 2008 roku został mistrzem kraju do lat 15, a trzy lata później, choć nie był najstarszy rocznikiem, triumfował w tych samych zawodach do lat 19. Zbierał szlify, osiągał sukcesy w National League, gdzie reprezentował ekipę z Buxton. Szybko, bo w wieku 18 lat, poszedł ligę wyżej - do Leicester.

ZOBACZ WIDEO Miał dość mistrzostw świata. Teraz chce wrócić i mówi, że ma najlepszą możliwą motywację

- Jason Garrity idealnie pasował do żużla. To nie jest sport dla ludzi subtelnych, delikatnych. Tutaj zwyciężają ci, co mają więcej arogancji. To życiowa dżungla. Pieniądze w niej nie są największe, dlatego ci, którzy chcą odnieść sukces, muszą mieć w sobie coś z rottweilera - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Lorek.
Już w klubie Buxton Garrity pokazał, że jest zadziorny, że szybko pojmuje tajniki zachowania na starcie, że jest fighterem na trasie. Takich kochają tłumy.

Szansa od losu w Coventry

Garrity poświęcił się dyscyplinie maksymalnie. Już przed sezonem 2014, czyli krótko po 20. urodzinach, zgłosili się po niego promotorzy z jeżdżącego w najwyższej lidze w kraju Coventry Bees. Trafił na uniwersytet speedwaya.

Jako 21-latek notował w Elite League bardzo przyzwoite wyniki. W finale krajowych indywidualnych mistrzostw z udziałem seniorów zajął wysokie 5. miejsce. - To, co prezentował na torze, nawet jeśli to nie były przemyślane akcje, dowodziło, że ma ikrę bożą - przekonuje Lorek.

Kariera nabierała rozpędu. Sezon 2015 zakończył z ósmą średnią w ligowym rankingu - lepszą od indywidualnego mistrza świata sprzed trzech lat Chrisa Holdera i takich uznanych tuzów jak Rory Schlein czy Hans Andersen. Coventry dojechało z nim do półfinału play-off.

W finale krajowego czempionatu zajął 4. miejsce. Wtedy też po raz drugi znalazł się na liście startowej Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, czego doświadczał w sumie trzykrotnie.

Początek końca niedługo po sezonie życia

Niestety, wkrótce Brytyjczyk popadł w przeciętność, w Elite League jeździł mało. Pobyty kolejno w: Leicester, Belle Vue i Peterborough nie były udane. Ponadto doznawał kolejnych urazów, które wytrącały go z równowagi. Próbkę umiejętności dał jeszcze w krajowym finale w roku 2018, gdy ponownie był czwarty. Był to jednak jednorazowy wyskok w końcowym - jak się później okazało - etapie kariery.

Po wypadnięciu z regularnego ścigania Garrity trafił na drugi poziom ligowy. Nie mógł dogonić wyników z najlepszego okresu. Znikał powoli z radarów głównych promotorów. Przed sezonem 2020 podpisał kontrakt w drugoligowym klubie z Birmingham.

Smutny koniec zawodnika

Ligę jednak odwołano z powodu pandemii i Garrity stracił możliwość zarobku. - To go przytłoczyło - mówi ze smutkiem Lorek.

Żużlowiec wziął do ręki nóż i zaczął napadać na osoby starsze, schorowane i niepełnosprawne. Na szczęście nie zabijał. Zastraszał i okradał, wykorzystując naiwność ofiar. Szybko został ujęty i osądzony. Wyrok: siedem i pół roku więzienia.

Jason Garrity w listopadzie skończy 28 lat. Na wolność wyjdzie pod koniec 2027 roku.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Dwukrotnie uciekł śmierci spod topora. Raz dlatego, że zakazano mu wrócić na tor
Kolejny krok Tomasza Golloba. Mistrz pochwalił się postępem w rehabilitacji

Komentarze (6)
avatar
Bada Bing
29.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tomasz Janiszewski, tak wygląda współczesne dziennikarstwo. Nie dość, że cały tekst zapieprzył Lorkowi, to jedyne swoje zdanie nawet logicznie nie umiał napisać. Ameba umysłowa. 
avatar
RECON_1
24.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tez wybral sobie cele na ofiary... 
avatar
maraska
24.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bartek Zmarzlik czy Patryk Dudek nie są aroganccy :) 
avatar
yes
24.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Rafał też się zagubił. Poplątane jest ludzkie życie... 
avatar
darek pe
24.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lorek gada bzdury o tej arogancji, ze jest koniecznym kluczem do sukcesu.