Adrian Miedziński po domowym meczu z Marwis.pl Falubazem był nazywany jednym z bohaterów, bo zdobył dziewięć punktów i bonus. We Wrocławiu w dwóch biegach wywalczył zaledwie punkt i trudno powiedzieć, jaka jest jego realna wartość.
Teraz przed torunianami mecz w Lesznie i ważne pytanie: jechać takim samym składem czy w końcu sprawdzić Tobiasza Musielaka? - Od początku uważam, że należy zdecydować się na jedną opcję i być konsekwentnym - mówi nam Jacek Gajewski, były menedżer klubu z Motoareny.
- Mieszanie sprawi, że ani jeden, ani drugi zawodnik nie zbuduje formy i nie będzie przydatny dla drużyny. To nie są tylko moje przypuszczenia, bo ostatnie przypadki pokazują, że takie historie nigdy nie kończą się dobrze. Wystarczy przywołać ubiegły rok i Motor Lublin, w którym startowali Paweł Miesiąc i Jakub Jamróg. Ciągłe zmiany i niepewność nie pomogły ani jednemu, ani drugiemu - przypomina Gajewski.
Jaką rade ma były menedżer dla torunian? - Jeśli Apator ma ochotę sprawdzić Tobiasza Musielaka, to nie powinien go wstawiać do składu tylko na mecz w Lesznie. To byłoby działanie na zasadzie "pokażemy ci, że się nie nadajesz na Ekstraligę". Przecież on może wyjechać, trafić dwa trudne biegi z mało korzystnych pól i co wtedy? - zauważa Gajewski.
- Jeśli Musielak ma pojechać, to powinien wskoczyć do składu na mecz w Lesznie i niezależnie od wyniku wystąpić później na Motoarenie z GKM-em Grudziądz. Po czwartej kolejce powinna zostać dokonana ocena, a na jej podstawie podjęta ostateczna decyzja. Jeszcze raz powtarzam, że na dłuższą metę taki układ nie pomoże żadnemu z zawodników - podsumowuje nasz ekspert.
Zobacz także:
Termiński komentuje mecz we Wrocławiu
Protasiewicz zabrał głos po upadku
ZOBACZ WIDEO Historia Bartosza Zmarzlika - żużlowe złote dziecko