Przemysław Pawlicki (Unia Leszno): Nie mam pojęcia co stało się dziś z drużyną. Naprawdę nie rozumiem co się z nami stało. Nie wychodziło nam absolutnie nic, ani starty, ani jazda na dystansie. Drużyna trenowała wczoraj na torze, może był on trochę bardziej przyczepny, ale równy dla wszystkich. Ja sam jeździłem w kratkę, pierwszy bieg wygrałem, potem zero, potem 1 punkt, naprawdę nie mam pojęcia co się stało. Na pewno musimy się spotkać z całą drużyną i na chłodno przeanalizować dzisiejszy mecz i porozmawiać. Nie zamierzamy składać broni i w Częstochowie na pewno będziemy walczyć. Nawet jeśli nie udałoby się tam wygrać tak wysoko, jak im u nas, to musimy zdobyć jak najwięcej punktów i może uda się awansować jako ta czwarta drużyna.
Tai Woffinden (Włókniarz Częstochowa): Jestem bardzo zadowolony z meczu, ze swojej postawy, przyjechałem tu z nastawieniem bardzo bojowym. To świetne uczucie przyjechać tu do Leszna i wygrać mecz przy tak wspaniałej publiczności. W zasadzie nie wyszedł mi tylko pierwszy bieg, totalnie zawaliłem start, nie miałem też dobrego przełożenia i nic na dystansie nie mogłem zrobić. Szybko jednak pozmienialiśmy ustawienia i do końca zawodów szło już znakomicie. Dzisiejsze spotkanie pokazało, jaki jest naprawdę żużel, każdy może wygrać z każdym. Byliśmy dziś po prostu lepsi i wygraliśmy, ale z pewnością w rewanżu to Leszno może przyjechać do nas i nas pokonać, dlatego musimy być skoncentrowani do końca. Jestem pewien, że Unia będzie walczyć do ostatniego wyścigu.
Nicki Pedersen (Włókniarz Częstochowa): Mecz był fantastyczny. Cała drużyna bardzo walczyła. To świetny wynik, przyjechać do Leszna i wygrać. Mimo że drużynie udało się to w poprzedniej rundzie, to to jest jednak już coś zupełnie innego, to są play-offy, każdy walczy na maksa, więc przyjechać tu i wygrać, to naprawdę świetne uczucie. To zwycięstwo to oczywiście zasługa dobrej jazdy całej drużyny.
Grzegorz Dzikowski (Włókniarz Częstochowa): Nie określiłbym tego spotkania jako demolka. Było to po prostu spotkanie dwóch drużyn, które walczą o medale. Nie jest wcale przesądzone, że nie spotkamy się jeszcze w półfinałach. To co wypracowaliśmy w rundzie zasadniczej, dzisiaj zaprocentowało. Przede wszystkim bardzo skuteczna jazda parowa, a to przecież sedno żużla, a my dziś mieliśmy optymalnie dobrze ustawione pary. W drużynie gospodarzy być może pojawiły się problemy sprzętowe. Został nam jeszcze rewanż. To, że wygraliśmy dzisiaj, nie oznacza, że Unia też nie wygra na wyjeździe, chociaż myślę, że jesteśmy w dobrym położeniu przed rewanżem. Czeka nas teraz dwutygodniowa przerwa, nie jest ona wskazana, ale tak stanowi regulamin i my musimy się do niego dostosować. Ciężko jest utrzymać drużynę w dobrej dyspozycji przy takiej ilości startów, ale trudno musimy się do tego dostosować. Na pewno kluczowe znaczenie miała dobra dyspozycja pary Tomasz Gapiński i Lee Richardson, to oni w dużej mierze zapracowali na sukces. Pozostali zawodnicy również pojechali dobrze, na miarę swoich możliwości. Bo przecież Nicki Pedersen zdobył 13 punktów i bonus, Greg Hancock wiadomo miał defekt i jakieś problemy sprzętowe, z którymi na pewno sobie poradzi. Cała drużyna równo punktuje i nawet jeśli ktoś ma problemy, tak jak Greg dziś, to pozostali go zastępują. Myślę też, że tak duża przewaga punktowa nie uśpi drużyny, bo są to przecież zawodowcy, od których tego się wymaga.
Lee Richardson (Włókniarz Częstochowa): To było fantastyczne spotkanie. Wygrać z taką przewagą jak my dziś, mając przed nami rewanż w Częstochowie, to naprawdę fantastyczny wynik. Nie spodziewałem się tak wysokiego zwycięstwa, jestem bardzo zadowolony, cała drużyna pojechała świetnie, pozostało nam tylko pojechać równie dobrze w Częstochowie. Bardzo istotne w jeździe parą jest to, żeby partner szukał cie na torze. W pierwszym biegu Tomasz się na mnie nie patrzył i pojechaliśmy słabo, ale potem to się zmieniło i świetnie sobie radziliśmy. Szukaliśmy się na torze i to się świetnie sprawdziło.
Sławomir Musielak (Unia Leszno): Myśleliśmy, że tor przez całe spotkanie będzie zachowywał się tak samo jak na początku spotkania, bo był świetnie przygotowany, praktycznie taki jaki chcieliśmy. Naprawdę szkoda bo początek spotkania był dla nas bardzo dobry, jechaliśmy bardzo dobrze i nagle zaczęliśmy tracić punkty. Ja ze swojej postawy w ogóle nie jestem zadowolony, po zajęciu drugiego miejsca w mistrzostwach Polski wydawało się, że wszystko idzie do przodu i będzie co raz lepiej, a tu w pierwszym biegu wybrałem złe przełożenie, zaspałem na starcie i na dystansie już nic nie mogłem zrobić. Później start z czwartego pola, gdzie po swojej lewej stronie miałem Nickiego Pedersena, trudno było więc wygrać start, a potem trudno było wyprzedzać. Szkoda, dziś przegraliśmy wysoko spotkanie, ale myślę, że to jeszcze nie jest koniec, w Częstochowie na pewno powalczymy, mamy bardzo dobrych liderów, którzy jeżdżą bardzo dobrze i uważam, że jesteśmy w stanie odrobić te punkty. W Rybniku miałem upadek, bardzo źle się czułem i nie mogłem wziąć wczoraj udziału w treningu, jeździłem tylko dziś rano. Byliśmy bardzo dobrze zmotywowani po mistrzostwach w Lesznie i po zawodach w Rybniku, gdzie wygrywaliśmy z Przemkiem starty, które w dzisiejszym żużlu mają wielkie znaczenie. Dziś tych startów nie było, wiadomo, że dziś to była już zupełnie inna klasa zawodników i o wiele trudniej jest wygrywać. Niestety dziś się nie udało, ale jest jeszcze mecz w Częstochowie, pojedziemy tam i powalczymy.
Greg Hancock (Włókniarz Częstochowa): To był dla nas bardzo dobry mecz i jest to świetny wynik dla drużyny. Takie zwycięstwo spowoduje, że możemy spokojnie przygotowywać się do meczu rewanżowego. Bo nie możemy zapominać, że jest to dwumecz i to dopiero połowa planu. Musimy spokojnie poczekać na rewanż i zobaczymy co się stanie. Jestem przekonany, że nie będzie to łatwe spotkanie. Nie jestem do końca zadowolony ze swojego startu, bo zdobyłem dziś stosunkowo mało punktów, ale najważniejsze, że drużyna uzbierała ich tyle, żeby wygrać. To się liczy najbardziej.
Czesław Czernicki (Unia Leszno): Tak jak wspomniał Sławek Musielak, ostatnie starty w kategoriach młodzieżowych przyniosły nam wiele radości, nie przeniosło się to jednak w taki radosny sposób na dzisiejszy mecz. Wiadomo, że gdy do drużyny Częstochowy dołącza Nicki Pedersen, to nie ma w tej drużynie żadnych dziur. Nie lubię tanich tłumaczeń, ale miałem sporo problemów z przygotowaniem drużyny do tego meczu. Odnowiła się kontuzja Jarka Hampela, w kontuzjowanym nadgarstku pojawił się stan zapalny, odnowiły się rany uda u Damiana Balińskiego, Sławek się poobijał w sobotę, do tego absencja Adama Shieldsa i można powiedzieć, że z tej radości, kiedy praktycznie wszystko nam się ułożyło podczas meczu z Toruniem tak jak sobie tego życzyliśmy, kiedy to mieliśmy pełny, optymalny skład i praktycznie nie było słabych punktów, w takiej sytuacji, przy tak znakomitym zespole, przy tak znakomicie dysponowanych zawodnikach: Pedersen, Gapiński, Richardson, Woffinden, który wspomagał słabiej troszeczkę dysponowanego dziś Grega, który miał defekty, ale w momencie kiedy zrobił już bardzo dobrą pracę taktyczną, trudno jest się pogodzić z takim wynikiem, ale jeszcze spróbujemy powalczyć. Policzyłem sobie na zimno, ale oczywiście te rachunki są bardzo proste, drużyna z Częstochowy przyjechała z Nickim Pedersenem i to zważyło. Można sobie oczywiście tylko gdybać, ale gdyby nie Nicki, to mecz byłby na styku, ale zawodnik ten doszedł do świetnej dyspozycji i po trochę ostrożnym wczorajszym GP, dziś pojechał świetnie i stało się to co się stało. Nie byłem przed tym meczem optymistą, chcieliśmy się jak najlepiej przygotować, ale to nie było to. Było to praktycznie 50 proc. tego, co moja drużyna jest w stanie pokazać. Dużo rozmawiamy z zawodnikami, mam świadomość, że są to odpowiedzialni ludzie, tak jak mówiłem na początku, nie chcę szukać tanich usprawiedliwień, nie wiem czy to wina sprzętu, przecież na wynik składa się i zawodnik i sprzęt i dyspozycja dnia i doświadczenie. Drużyna z Częstochowy jest w takiej sytuacji, że ma dwóch zawodników z czołówki GP, dobrze jeżdżącego Richardsona, Tomek Gapiński ma jeden z najlepszych sezonów, do tego znakomicie zaskakuje Woffinden, który potrafi przywieść zero, a potem wie czego szukać i jedzie jak z nut. Tor był taki sam dla wszystkich, był nieco inny niż na poprzednim meczu z Częstochową. Po wczorajszym treningu takie były sugestie zawodników, żeby był nieco bardziej przyczepny. Tor był dziś bardzo szybki i nie sądzę żeby był zaskoczeniem dla zawodników.