Żużel. Trener Wilków mówi o zmianach kadrowych, kulisach meczu w Ostrowie i roli Petera Ljunga

Materiały prasowe / Wilki Krosno / Na zdjęciu: Ireneusz Kwieciński
Materiały prasowe / Wilki Krosno / Na zdjęciu: Ireneusz Kwieciński

Ireneusz Kwieciński po zwycięstwie w Ostrowie miał ogromne powody do zadowolenia. Jego zespół wrócił z dalekiej podróży i wygrał w ostatnim wyścigu cały mecz z Arged Malesa - 46:44. Trener ocenił ostatnie transfery Wilków, a także kulisy spotkania.

Drużyna Cellfast Wilków Krosno z Ostrowa Wielkopolskiego wyjeżdżała bardzo szczęśliwa. Przez całe spotkanie przegrywała, momentami różnicą nawet 12 punktów, by ostatecznie wyszarpać gospodarzom zwycięstwo w ostatnim wyścigu. - To potwierdziło, że po nieudanym meczu w Rybniku, zmiany, które poczyniliśmy w zespole i przygotowaniach dały pozytywny skutek - powiedział po zwycięskim meczu trener gości, Ireneusz Kwieciński.

Beniaminek eWinner 1. Ligi na początku meczu w Ostrowie przegrywał wysoko, nawet 4:14 i 9:21. - Zaczęło się niefortunnie od upadków i wykluczeń, małych nieporozumień na linii sędzia-park maszyn - tłumaczy trener Wilków, mając na myśli sytuację pomiędzy czwartym i piątym wyścigiem. Z uwagi na kosmetykę toru po trzecim wyścigu, nie było dodatkowej 2 minutowej przerwy, wynikającej z regulaminu po czwartym, kiedy to właśnie bieg po biegu jedzie zawodnik z numerem 4.

- Brakło tego czasu dla Patryka Wojdyły. Szwankowała trochę komunikacja z wieżyczką sędziowską. Było pod górkę, ale zebraliśmy się, podyskutowaliśmy odnośnie przełożeń. Już po drugiej serii wiedzieliśmy, że idziemy w dobrą stronę - tłumaczy Kwieciński.

ZOBACZ WIDEO Greg Hancock mówi o Ireneuszu Nawrockim. "Na papierze wszystko wyglądało dobrze"

Cellfast Wilki po siedmiu wyścigach przegrywały 16:26. - Wróciliśmy z dalekiej podróży, bo odrobiliśmy sporą stratę i mamy punkty. Na samym początku tor był dosyć ciężki. Sprawiał trudności nawet miejscowym zawodnikom. Przystosowaliśmy się do takich warunków. Wiadomo, że na dobrze dopasowanym sprzęcie, lepiej jedzie się nawet na trudnym torze - podkreśla nasz rozmówca.

Po zmianach kadrowych beniaminek wygląda zupełnie inaczej. Trener Kwieciński raczej nie zakłada, żeby od przybytku głowa go bolała. - Tobiasz Musielak i Vaclav Milik zrobili różnicę. Po to były te zmiany kadrowe, żeby było lepiej. Wymyśliliśmy, że takie roszady mogą przynieść nam dobry efekt i to się potwierdziło. W odwodzie pozostaje nam Daniel Jeleniewski. Peter Ljung na tę chwilę jest to zawodnik bardzo, ale to bardzo oczekujący - tłumaczy trener.

Kadra Cellfast Wilków jest szersza, ale to świadome ruchy sztabu szkoleniowego, zważywszy na okoliczności, w jakich odbywa się sezon 2021. - Mamy jednego zawodnika więcej. To nie jest problem, ale komfort w dobie covidu. Gdybyśmy mieli jakikolwiek wynik pozytywny testów w ostatnich dniach, to stracilibyśmy zawodnika na trzy mecze, bo w przyszłym tygodniu jedziemy też w sobotę i w niedzielę. To byłaby katastrofa. Jeden zawodnik więcej to minimalne zabezpieczenie, na takie, a nie inne czasy - zakończył Kwieciński.

Zobacz także: Działacz Apatora o problemach Miedzińskiego
Zobacz także: Sensacja w Ostrowie. Wilki górą

Komentarze (0)