Żużel. Robert Lambert uruchomił swoje rezerwy. Zdradził, co dało efekty dobrej jazdy

W chwalonym od początku sezonu eWinner Apatorze Toruń wskazywano, że jeszcze więcej z siebie mogą dać Robert Lambert i Chris Holder. Jak na zawołanie, obaj w meczu przeciwko ZOOleszcz DPV Logistic GKM-owi Grudziądz byli liderami Aniołów.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Lambert przed Pawłem Przedpełskim
Brytyjski Indywidualny Mistrz Europy z pierwszych trzech meczów eWinner Apatora Toruń najlepiej zaprezentował się we Wrocławiu, gdzie zdobył 11 punktów i bonus. W piątek w starciu z ZOOleszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz wszystko zagrało po myśli Roberta Lamberta. Przy gorszej dyspozycji Jacka Holdera, to on był liderem torunian zdobywając 14 punktów w pięciu startach.

- Efekty dały częste treningi na tym torze i ciężka praca, jaką wkładam w swoje przygotowanie - mówił po spotkaniu w mix zone na antenie Eleven Sports. - Początek sezonu nie był taki, jak sobie wyobrażałem. Może za dużo myślałem. Do tego meczu podszedłem bardziej zrelaksowany, ale też skoncentrowany i to poskutkowało świetnym wynikiem - zdradził tajemnicę swojej świetnej dyspozycji Robert Lambert.

Obok niego najwięcej punktów dla Apatora zdobył Chris Holder - 12. Każdy z pozostałych, który pojawił się na torze, dorzucił swoje do wygranej nad GKM-em 55:35. - Jestem szczęśliwy ze swojego występu i z tego, jak zaprezentowała się cała drużyna, bo odnieśliśmy wysokie zwycięstwo - podsumował Lambert.

ZOBACZ WIDEO Grzyb mówi, że Apator będzie czarnym koniem. Co na to Tomasz Bajerski?

Dodatkowo cieszył się on z pokonania Nickiego Pedersena. Duńczyk jest dla Lamberta idolem i Brytyjczyk darzy go wielkim szacunkiem. - Obserwowałem Nickiego, gdy jeździł w Grand Prix i to nieprawdopodobne, jak odnajdywał się na motocyklu, na torze, był w odpowiednim miejscu i czasie. Udało mi się z nim wygrać i to wspaniałe uczucie móc z nim rywalizować - skomentował zawodnik eWinner Apatora.

Wspomniany Pedersen również był gościem w mix zone. Na razie to głównie on ciągnie w tym sezonie grudziądzki wózek. Na Motoarenie na 35 "oczek" GKM-u, Duńczyk zdobył 14 punktów. - Sam zdobyłem prawie połowę punktów drużyny, więc to w kontekście całego zespołu nie jest dobra wiadomość. Pozostali mają swoje problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień. Ja zawsze daję z siebie wszystko, wykorzystuję swoje doświadczenie i staram się jechać jak najlepiej - mówił.

- Cała drużyna stara się, ale nie zawsze to wychodzi. Musimy dużo rzeczy przemyśleć i jeszcze ciężej pracować, aby być w lepszej formie jako zespół - świecił oczami Pedersen, a jego wypowiedzi po każdym meczu wyglądają podobnie. Nie jest to dobra informacja dla GKM-u, bo to pokazuje, że praca grudziądzan nie przynosi oczekiwanych efektów.

Pedersen, standardowo już w tym sezonie, nawiązał najwięcej walki z rywalami spośród zawodników GKM-u. W 10. biegu mocno napierał na Adriana Miedzińskiego. Torunianin czując na plecach oddech utytułowanego Duńczyka zrobił błąd, który skończył się upadkiem. - Widziałem, że wywieram presję na Miedzińskim, aż w końcu on popełnił błąd. To był dobry wyścig - powiedział Pedersen. - Jestem w dobrej formie i dobrze przygotowany, bardzo ciężko pracowałem na to zimą. W dalszym ciągu czerpię frajdę ze ścigania - zakończył.

Czytaj również:
-> Działacz GKM-u przeprasza kibiców
-> Polonia Bydgoszcz ma nowego zawodnika. To młody talent z Rosji!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×