Lider tabeli źle zaczął mecz w Zielonej Górze i przegrywał niespodziewanie po pięciu wyścigach aż 10:20. - Myśleliśmy się, że ten tor będzie inaczej się zachowywał. Pomimo próby toru i tego, jak zielonogórski tor wyglądał się w poprzednich meczach, wydawało się, że jest podobnie, a jednak okazało się, że było trochę inaczej. Mieliśmy przede wszystkim inną temperaturę. Braliśmy to oczywiście pod uwagę, ale pierwsze wyścigi pokazały, że przestrzeliliśmy z ustawieniami - mówił po meczu trener gości, Stanisław Chomski.
Korekta w sprzęcie gorzowian była natychmiastowa i udana. - Jeżeli ma się w składzie mistrza świata, a także innych zawodników, którzy ciągną wynik i jest dobra komunikacja, to bardzo szybko wróciliśmy na właściwe tory. Byłoby może trochę lepiej, gdyby nie problemy z flagowym silnikiem Martina Vaculika. Najprawdopodobniej coś tam stało się z elektryką. W odpowiednim czasie przesiadł się na drugi motocykl i było lepiej, choć do ideału jeszcze daleko - powiedział trener Stali.
Nie tylko mistrz świata odegrał kluczową rolę przy zmianach w ustawieniach sprzętu w trakcie zawodów. - Nie tylko Bartek Zmarzlik, który miał swoje odczucia. Chodzi jednak o to, by te odczucia się pokrywały. Ważne, żeby wiedzieć, dlaczego się wygrywa i dlaczego przegrywa. Tu akurat zawodnicy to wiedzieli, łącznie z naszymi młodzieżowcami - tłumaczy nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Hampel, Dudek, Majewski i Dowhan gośćmi Musiała
Moje Bermudy Stal Gorzów jest niepokonanym liderem tabeli PGE Ekstraligi. Mimo tego widać, że w tym zespole drzemią jeszcze rezerwy. Potwierdza to także trener Chomski. - Są duże rezerwy. Formacja juniorska wypadła blado. Dalej nie możemy korzystać z doświadczenia w tej kategorii wiekowej Kamila Nowackiego. To nie jest groźna kontuzja, ale nie będę wysyłał do walki zawodnika, który nie jest do końca zdrowy - podkreślał.
- Kamil Pytlewski jest początkującym żużlowcem, a na dodatek na ostatnim treningu miał upadek. Spodziewałem się, że formacja zielonogórska na swoim torze jest w stanie nam się mocno przeciwstawić i tak się stało. Ta różnica na początku wynikała ze zdobyczy punktowej juniorów i zawodnika do lat 24, a także naszej wspomnianej pomyłki z ustawieniami - dodaje trener Stali.
Po pięciu wyścigach Stal przegrywała 10:20, a przed wyścigami nominowanymi prowadziła już 44:34. - Czasami zdarzają się takie mecze, ze zwrotami akcji. Dla kibiców to fajna sprawa. My opieramy swoją siłę na czterech zawodnikach. Jeśli ktoś się na początku potknie, a tak było z Martinem Vaculikiem, to ważne punkty w wyścigu 10. i 11. zdobyli Wiktor Jasiński i Rafał Karczmarz. Spowodowało to, że tę przewagę nie tylko utrzymaliśmy, ale i ją powiększyliśmy. To jest właśnie siła naszego zespołu, w którym i tak nadal tkwią rezerwy - zakończył trener lidera PGE Ekstraligi.
Zobacz także: Zmarzlik zdradził, jak zareagowała drużyna na problemy w derbach
Zobacz także: Stal umacnia się na pozycji lidera tabeli PGE Ekstraligi