"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Muszę przyznać, że byłam na meczu 7R Stolaro Stali Rzeszów z OK Bedmet Kolejarzem Opole, do którego ostatecznie nie doszło. Oglądałam to wszystko, co się działo z poziomu parku maszyn. Z tej perspektywy tor wyglądał nieźle, ale osobiście po nim nie chodziłam i nie wiem jak było naprawdę.
Znam historię z relacji osób funkcyjnych, które pracowały przy tym meczu 2. Ligi Żużlowej. Słyszałam, że o godz. 6 czy 7 komisarz toru nie miał zastrzeżeń do stanu nawierzchni. Dlatego kierownik gospodarzy pojechał się przebrać. Gdy wrócił, tor już był rozkopany. To mnie w tej historii dziwi.
Skoro o godz. 7 nad ranem ktoś mówi, że tor jest w porządku i nadaje się do jazdy, a kilka godzin później jest inaczej, to dlaczego nad ranem oceniono go jako prawidłowy? Próbuje się doszukać winy organizatorów w tym wszystkim, bo tor w Rzeszowie jest po przebudowie. To fakt. Jeśli nawieziono nowej nawierzchni, a wiemy że tak było, to miała prawo ona się nie związać przy ostatniej pogodzie. Tyle że tu rodzi się kolejne pytanie - dlaczego zatem tor w Rzeszowie otrzymał licencję? Nie widzę tu logiki.
ZOBACZ WIDEO Zmiana, która przyniosła efekt. Bartosz Smektała o tym co pomogło mu poprawić wyniki
Po skandalu z walkowerem mocne oświadczenie wydali też sponsorzy Stali. Tej historii nie znałam. Padły w nim mocne oskarżenia względem działaczy i jeśli one się potwierdzą, to one dyskwalifikują działania tych osób. Bo nawet jeśli zarząd pewnych rzeczy nie robi osobiście, to jednak ma za zadanie czuwać i nadzorować pewne procesy, a następnie musi brać za nie odpowiedzialność.
Sponsorom nie ma się też co dziwić, jeśli mają dowody na zarzuty jakie sformułowali w swoim oświadczeniu. Na razie mamy jednak słowo przeciwko słowu. Czekam na odpowiedź obecnych działaczy Stali i nie chcę ferować wyroku, bo dobrze byłoby poznać zdanie drugiej strony.
Widać jednak, że jakiś konflikt istnieje, skoro sponsorzy zdecydowali się na taki krok. I to jest przykre, bo rzeszowski żużel przez tyle lat funkcjonował znakomicie, a teraz upadł. W przenośni i dosłownym tego słowa znaczeniu. Mnie jest tym bardziej przykro, bo lubię tę dyscyplinę i długo byłam związana z Rzeszowem i Stalą. A teraz? Przykro i smutno, gdy się na to wszystko patrzy.
Czytaj także:
Więcej kibiców na meczach już w weekend?
Ljung miał więcej ofert. Chcieli go nie tylko w Gnieźnie