W piątek Maciej Janowski przekazał najnowszy raport zdrowotny za pomocą swojego profilu na Instagramie. Na tę chwilę nie wiadomo jeszcze, czy zawodnik Betard Sparty Wrocław wystąpi wieczorem w turnieju PGE IMME. Decyzję podejmie lekarz zawodów, choć on sam podejrzewa, że może potrzebować kilku dni przerwy.
- Dłoń mam dosyć mocno spuchniętą, ale wydaje mi się, że kości są całe. Nie miałem jeszcze prześwietlenia. Lecę do Warszawy, a stamtąd jadę prosto do Torunia, gdzie dopiero lekarz zawodów stwierdzi, czy mogę jeździć czy nie. Osobiście wydaje mi się, że będę potrzebował paru dni na to, żeby opuchlizna zeszła i żebym mógł normalnie startować. Zobaczymy, może coś się zmieni - powiedział Janowski.
Janowski po trzech startach w meczu Lejonen - Dackarna Malilla miał na swoim koncie pięć punktów i bonus. W czwartej serii jechał na prowadzeniu, ale wtedy uderzył w niego Oliver Berntzon. Atak Szweda był nieprzemyślany. Prostym motocyklem wjechał w żużlowca gości.
Po tym zdarzeniu Berntzon bardzo szybko podniósł się z toru, ale Janowski przez chwilę zwijał się z bólu. Ostatecznie wstał o własnych siłach, jednak w kolejnych wyścigach już go nie obejrzeliśmy. Na Instagramie oprócz lewej dłoni, pokazał też "pamiątkę" z wypadku przy lewym oku.
W piątek Janowski powinien wystąpić w Toruniu w turnieju PGE IMME. W ten weekend Betard Sparta nie jeździ, natomiast w poniedziałek ma się odbyć finał Złotego Kasku, gdzie jest na liście startowej. Z kolei we wtorek swoje kolejne spotkanie w Szwecji rozgrywana jego Dackarna. Wrocławska drużyna kolejny meczy rozegran w niedzielę 27 czerwca, kiedy to podejmie Motor Lublin.
Zobacz także:
- Szczere słowa Piotra Pawlickiego. Pracował nie tylko nad sprzętem i mówi, kto mu pomógł
- "Pełniłem rolę wypychającego". Marcin Najman o swojej wielkiej pasji
ZOBACZ WIDEO Wyraźny progres u Pawła Przedpełskiego. Co stoi za jego odmianą?