- Dziękuję naszym kibicom, którzy w Gnieźnie zajęli cały sektor. Byli także z nami w Rybniku. Wielki szacunek, bo ten doping było słychać. To był bardzo dobry i wyrównany mecz. Gdybyśmy go przegrali, to mogłoby być naprawdę różnie. Teraz czekają nas trzy niezwykle istotne spotkania. Dwa u siebie i jedno na wyjeździe. Musimy w nich wyrwać jak najwięcej punktów. Jeśli zgarnęlibyśmy w nich pełną pulę, to uważam, że znaleźlibyśmy się w czwórce - mówi nam Jerzy Kanclerz.
Sytuacja w eWinner 1. Lidze jest naprawdę pasjonująca. W tej chwili trudno przesądzać, kto ostatecznie znajdzie się w fazie play-off. Szef Abramczyk Polonii nie ukrywa, że przeprowadził ostatnio wiele wyliczeń. - Wychodzi mi, że trzeba będzie zdobyć około 20 punktów - tłumaczy Kanclerz i dodaje, że jego zdaniem ze wszystkich drużyn, które są obecnie w czołówce, jedna wyróżnia się szczególnie.
- Gdybym miał dziś na kogoś postawić, to wskazałbym na Arged Malesę Ostrów. To mój faworyt do wygrania ligi. Dlaczego oni? Są zespołem najbardziej wyrównanym. Do fazy play-off może się jednak jeszcze wiele zmienić, bo liga jest w tym roku naprawdę ciekawa - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja
Kanclerz jest także zadowolony z debiutu Daniela Jeleniewskiego, który trafił do Bydgoszczy z Cellfast Wilków Krosno. 38 - latek zdobył 11 punktów i spisał się zdecydowanie lepiej od Petera Ljunga, którego pozyskał niedawno Aforti Start Gniezno. Co ciekawe, Abramczyk Polonia jeszcze niedawno interesowała się Szwedem.
- Po meczu w Rybniku nasza sytuacja stała się bardzo trudna. Pomyślałem, że coś będzie trzeba zrobić. Zadzwoniłem wtedy do Petera, ale on od razu powiedział mi, że jest dogadany ze Startem. Zamieniłem też zdanie z prezesem Leśniakiem, ale ten powiedział mi, że papiery są gotowe. Odpuściliśmy i rozważaliśmy inne opcje. Mogę zresztą zdradzić, że dwóch, trzech innych zawodników, którzy startują obecnie w pierwszej lidze, chcieli do nas dołączyć. Na początku sezonu powiedziałem jednak Adrianowi Gale i Grzegorzowi Zengocie, że dodatkowego Polaka nie będzie. Plany zmieniła nasza trudna sytuacja. Przyznam zresztą szczerze, że dziś postąpiłbym chyba inaczej. Sezon jest długi, a kontuzje w żużlu się zdarzają. Jesteśmy tego najlepszym przykładem, bo mieliśmy ogromnego pecha - podsumowuje Kanclerz.
Zobacz także:
Kulisy przemiany Zdunek Wybrzeża
ROW nie dał szans Unii