Żużel. Hit w pigułce. Motor był w opałach, ale ciągle jest niepokonany na własnym torze

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski przed Grigorijem Łagutą
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski przed Grigorijem Łagutą

Sporo emocji dostarczył zaległy hit 9. kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy Motorem Lublin a Moje Bermudy Stalą Gorzów. Bardzo ciekawe widowisko zakończyło się zwycięstwem "Koziołków", jednak losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w ostatnim biegu.

[b]

KOMENTARZ[/b]. Dla Motoru Lublin z pewnością było to najtrudniejsze w tym sezonie spotkanie na własnym torze. Początkowo wydawało się, że "Koziołki" kolejny raz odniosą pewne zwycięstwo przed własną publicznością, bowiem szybko zbudowały dość bezpieczną przewagę, a w drużynie gości dobrze wyglądali jedynie Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik. W drugiej części zawodów właściwie ustawienia odnaleźli jednak Anders Thomsen i Szymon Woźniak, dzięki czemu gorzowianie wrócili do gry.

W ekipie gospodarzy brakowało zdecydowanego lidera, sporo problemów miał Mikkel Michelsen, dlatego kiedy przed biegami nominowanymi Motor miał zaledwie punkt przewagi, mogło się wydawać, że lublinianie pierwszy raz w tym roku stracą punkty u siebie. Tak się natomiast nie stało, bowiem w decydujących gonitwach swoje pierwsze "trójki" tego dnia przywieźli najpierw Dominik Kubera, a następnie Grigorij Łaguta.

Zaskakujące było zwłaszcza zwycięstwo Rosjanina, który prezentował się bardzo przeciętnie, a w kluczowym momencie z dużą przewagą pokonał znakomicie dysponowanego Bartosza Zmarzlika, zapewniając wygraną swojej drużynie. Moje Bermudy Stal Gorzów z pewnością była jednak najbliżej pokonania "Koziołków" na ich torze, a widowisko oglądało się bardzo dobrze. Hit nie zawiódł.

ZOBACZ WIDEO To nie sprzęt był problemem Kacpra Woryny. Żużlowiec tłumaczy skąd wzięły się jego słabe wyniki

BOHATER. Wybór może być tylko jeden - Bartosz Zmarzlik. Indywidualny Mistrz Świata kolejny raz pokazał się ze świetnej strony, imponując swoją spektakularną jazdą i pewnymi atakami, które w większości przypadków kończyły się powodzeniem. Stracił tylko dwa punkty w sześciu startach, co na pewno nie jest powodem do wstydu, zważywszy na to, jak dobrze zawodnicy Motoru Lublin czują się na własnym owalu.

AKCJA MECZU. W całym spotkaniu obejrzeliśmy kilka bardzo ciekawych wyścigów i ładnych akcji, natomiast na uznanie zasługuje udana pogoń Andersa Thomsena za Jarosławem Hampelem w 12. biegu. Duńczyk z okrążenia na okrążenie był coraz szybszy, zbliżając się do reprezentanta Polski i ostatecznie wyprzedził go na ostatnim łuku, dzięki czemu Stal ciągle miała tylko dwa punkty straty do lublinian.

CYTAT. - Coooo? Raz, że był kontakt, dwa - domino - mówił zdenerwowany Vaculik w kierunku trenera Stanisława Chomskiego. - Ty byłeś najmniej w tym winny - odpowiadał szkoleniowiec gości. Obaj nie kryli zdziwienia, gdy wykluczony z 13. biegu został właśnie Słowak. Decyzja sędziego nie była raczej wielce kontrowersyjna, jednak ta krótka rozmowa z pewnością utkwiła w pamięci widzów, pokazując im, jakie emocje towarzyszą zawodnikom i trenerom podczas spotkania.

LICZBA. 5. Motor Lublin - pomimo trudności - odniósł piąte zwycięstwo w tym sezonie przed własną publicznością i ciągle jest jedną z zaledwie dwóch drużyn niepokonanych na swoim torze w tegorocznych rozgrywkach.

Zobacz także: Żużel. Menedżer Motoru wyjaśnia przełamanie Kubery i zdradza, dlaczego Michelsen nie był sobą

Zobacz także: Żużel. Arged Malesa - Orzeł. Stracona szansa ostrowian na wygraną. Łodzianie uśpili i na mecie ich dogonili! [RELACJA]

Źródło artykułu: