Żużel. Czy on nie ma układu nerwowego? Kapitan, na którego można liczyć [BOHATER WEEKENDU]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

Grigorij Łaguta to bez dwóch zdań nieszablonowy zawodnik. Potrafi kompletnie zawalić mecz albo pojechać rewelacyjnie. Wygrać bieg, by później przyjechać daleko z tyłu. Gdy jednak gra idzie o sporą stawkę, to wiadomo, że można na niego liczyć.

Rywalizacja o awans do fazy play-off na koniec rundy zasadniczej w PGE Ekstralidze wkracza w decydującą fazę. Na cztery wolne miejsca jest pięciu chętnych, w tym Motor Lublin i Moje Bermudy Stal Gorzów. Do bezpośredniej rywalizacji pomiędzy tymi ekipami doszło w niedzielę. Starcie było bardzo zacięte i rozstrzygnęło się dopiero w ostatnim wyścigu. Gdyby Motor przegrał, mocno zboczyłby z drogi do strefy medalowej.

Tak się jednak nie stało, bo w decydującym momencie nie zawiódł Grigorij Łaguta. Dla kapitana gospodarzy niedzielnej potyczki nie był to wybitny mecz. Co prawda zaczął nieźle, od szaleńczej pogoni za Martinem Vaculikiem w wyścigu otwarcia zmagań, ale później notował fatalne jak na jednego z filarów zespołu wpadki. Przede wszystkim był wolny i tracił pozycje na dystansie. W efekcie przed wyścigami nominowanymi miał tylko 6 punktów, z czego dwa uzyskał przyjeżdżając przed kolegą z pary.

Dlatego gdy uczestnicy 15. biegu ustawili się na polach startowych, miejscowi kibice swoje nadzieje w większości skupiali na Jarosławie Hampelu. Można było spodziewać się, że to prędzej on powstrzyma Martina Vaculika i Bartosza Zmarzlika, tym bardziej, że już raz tego dnia pokonał dwukrotnego mistrza świata. Tymczasem Hampel został w blokach, a radość fanom Motoru sprawił Grigorij Łaguta. Rosjanin pognał z trzeciego pola jak szalony i z dużą przewagą przywiózł za swoimi plecami silną gorzowską parę. Drużyna z Lublina wygrała 46:43 i utrzymuje się w grze o pierwszą czwórkę.

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

To nie pierwszy raz, kiedy gdy trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik zespołu i stawka dla drużyny jest wysoka, to Grigorij Łaguta wyłącza układ nerwowy i staje na wysokości zadania. Tak było choćby w 2013 roku, kiedy to w półfinale Ekstraligi wykonał pamiętną akcję wjeżdżając pomiędzy dwóch rywali i tym samym przedłużył szanse częstochowskiego Włókniarza, dla którego wówczas się ścigał, na awans do finału rozgrywek. A trzeba pamiętać, że całe tamte spotkanie dla Łaguty też wybitne nie było.

Inny przykład, nie sięgający aż tak daleko w przeszłość, mamy z bieżącego sezonu. W Zielonej Górze, gdzie ekipę z Lublina dopadła plaga defektów na punktowanych pozycjach, przez którą o mały włos Motor nie przegrał, też Łaguta zrobił co do niego należało w ostatnim biegu. Nie dał się wyprzedzić Matejowi Zagarowi i przyjeżdżając do mety na drugim miejscu uratował wymykające się Koziołkom z rąk zwycięstwo (46:44).

Grigorij Łaguta to zawodnik specyficzny, który śmiało mógłby rywalizować w cyklu Grand Prix, ale od lat go tam nie ma, bo Rosjanin trochę buńczucznie uznał, że za postawę w polskiej lidze czy SEC zasłużył na "dziką kartę", natomiast jazdę w eliminacjach generalnie ma w nosie. Słynie z wielkiej zadziorności. Wychowany w rosyjskiej szkole żużla stawiającej na bezkompromisową jazdę nieraz mierzył się z pretensjami rywali czy kibiców, którzy dopatrywali się postawy na pograniczu faulu.

Potrafi zdobyć komplet punktów, by następny mecz kompletnie zawalić. Ba, jest w stanie wygrać wyścig z dużą przewagą, by po kilku minutach odpoczynku przyjechać daleko za resztą stawki. Pewne natomiast jest to, że gdy trzeba "dać z wątroby", gdy zespół jest pod ścianą i potrzebuje zwycięstwa, to Grigorij Łaguta ten ciężar udźwignie. Taki powinien być kapitan.

Zobacz także:
-> Menedżer Motoru wyjaśnia przełamanie Kubery i zdradza, dlaczego Michelsen nie był sobą
-> Legenda Stali Gorzów mówi, co zrobić ze składem po sezonie 2021. Jeden transfer i jeden powrót

Komentarze (22)
avatar
Kung Lao
21.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Łaguta w ostatnim biegu jechał na pożyczonym motorze. Prawda jest też taka, że Griszka nie zainwestował w sprzęt i nie ma silników. W ostateczności jego oszczędności mogą odbić się nam czkawką Czytaj całość
avatar
zgryźliwy
21.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kapitan, na którego można liczyć. Ale tylko w jednym biegu. 
avatar
Kung Lao
21.06.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
@Paladyn: Zamiast wypisywać tu takie banialuki to skup się na kibicowaniu. Twoje ziomki grają właśnie w kopaną z Austrią. 
avatar
tomco23
21.06.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
zyczymy ci wszystkiego najlepszego Griszka!!! i duzo duzo koksu dla ciebie!!!! 
avatar
ZKS Stal Rzeszów.
21.06.2021
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Bohater? Dla sasinow może i bohater , ale po pkt tego nie widać.