Ojciec w boksie to norma. Bez nich Gollob, Zmarzlik czy Dudek nie osiągnęliby sukcesów

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Władysław Gollob z synami
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Władysław Gollob z synami

Tomasz Gollob przez lata słuchał porad ojca Władysława, obecnie w boksach Bartosza Zmarzlika czy Patryka Dudka też łatwo dostrzec ojców-mentorów. Wielu żużlowców bez wsparcia swoich rodziców nie osiągnęłoby sukcesów.

Władysław Gollob przez długie lata był obecny w boksie Tomasza Golloba i nadzorował karierę syna. Nie brakuje opinii, że mistrz świata z sezonu 2010 miałby na swoim koncie kilka tytułów więcej, gdyby wcześniej zerwał więzi ze swoim ojcem. Każdy kij ma jednak dwa końce. To właśnie trudny charakter i metody wychowawcze Władysława sprawiły, że bydgoszczanin znalazł się w światowej czołówce.

Znamienne jest to, że został on mistrzem świata, gdy w jego boksie nie było już ojca. Klan Gollobów to również starszy z braci - Jacek. On przez lata należał do krajowej czołówki, zdobył m.in. tytuł indywidualnego mistrza Polski.

Tomasz Gollob potrafił docenić znaczenie ojca w jego sukcesie. Gdy w roku 2010 we włoskim Terenzano został drugim w historii Polakiem, który został żużlowym mistrzem świata, poświęcił Władysławowi kilka słów. - Tata powiedział, że zawody w Terenzano są najważniejszymi w mojej karierze. To mądry człowiek, który rozsądnie patrzy na wiele spraw. Nauczył mnie najważniejszych rzeczy - stwierdził bydgoszczanin.

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

Gdy w roku 2009, na kilkanaście miesięcy przed życiowym sukcesem syna, WP SportoweFakty pytały Władysława Golloba o największy powód do dumy, ten mówił wprost, że postawa moralna synów jest dla niego wyjątkowa. - Nigdy w niczym nie oszukiwaliśmy. Często fundowano nam przeróżne kontrole. Zawsze byliśmy prawidłowo przygotowani. Są dobrymi ludźmi. Otwartymi na pomoc dla słabszych. Mam wrażenie, że nie zawsze środowisko ich traktuje sprawiedliwie. Ale… - mówił Gollob senior.

Lata współpracy Gollobów

Władysław Gollob potrafił po latach sugerować swojemu synowi, by ten zastanowił się nad końcem kariery. - Widać, że nie jest to już ten sam Tomasz Gollob co w czasie, gdy sięgał po największe sukcesy - twierdził w rozmowie z WP SportoweFakty w lipcu 2014 roku, gdy najlepszy polski żużlowiec w historii notował coraz gorsze wyniki w lidze.

Bydgoszczanin nie posłuchał jednak ojca. Wprawdzie wycofał się ze Speedway Grand Prix, ale nadal można go było oglądać w PGE Ekstralidze, w której ciągle potrafił zachwycać jako zawodnik grudziądzkiego GKM-u. Aż 23 kwietnia 2017 roku doszło do fatalnego wypadku podczas zawodów motocrossowych w Chełmie. Były zawodnik m.in. Polonii Bydgoszcz doznał urazu kręgosłupa i obecnie porusza się na wózku inwalidzkim.

Już wcześniej Gollobowie oszukali jednak przeznaczenie. W roku 2007 doszło do wypadku awionetki, którą Tomasz podróżował na mecz ligowy. Za jej sterami siedział jego ojciec, pasjonat lotnictwa. Wśród poszkodowanych był inny zawodnik Unii Tarnów - Rune Holta oraz mechanik Wojciech Malak. To właśnie Gollob senior doznał najpoważniejszych obrażeń - stwierdzono u niego złamanie podudzia i obojczyka. Uszkodzona tętnica sprawiła, że lekarze przez pięć godzin walczyli o jego życie.

Jak się później okazało, lotnisko w Tarnowie nie było przygotowane na lądowania tak dużych samolotów. Co więcej, tego dnia było kompletnie zamknięte. Tomasz Gollob miał dużo szczęścia. Stwierdzono u niego tylko potłuczenia. - Czuję się jakby walec po mnie przejechał. Dużych obrażeń czy połamań nie mam. Dobrze, że moim przyjaciołom też nic się nie stało, bo to byłaby tragedia - mówił Gollob w TVN zaraz po wypadku.

- Nasz ojciec lata od wielu lat. To nie jest pilot, który wczoraj się nauczył latać. Nie można mówić, że coś zostało źle zrobione - dodawał żużlowiec.

Zmarzlik idzie śladami Golloba. I też może liczyć na ojca

Niemal na ostatnim etapie swojej kariery, w okresie startów w gorzowskiej Stali, Tomasz Gollob zetknął się z Bartoszem Zmarzlikiem. Ten został namaszczony na następcę Golloba i tak też się stało. W wieku 26 lat jest dwukrotnym mistrzem świata, więc pod tym względem uczeń pobił już swojego mentora. Zmarzlika ze swoim idolem łączy jeszcze jeden fakt - obecność ojca w boksie.

Tak jak Władysław Gollob namówił syna do startów na żużlu i był jego pierwszym trenerem, tak Paweł Zmarzlik senior zadbał o treningi małego Bartosza. To on wziął na siebie logistyczną część "biznesu". Zaczął zamawiać silniki, składać motocykle. Tak, aby syn miał czystą głowę i mógł skupić się na najważniejszym, czyli jeździe.

Zmarzlik senior pozwolił wejść synom w sport żużlowy, chociaż miał świadomość z czym to się wiąże. - Znałem świetnie ceny wszystkich części. Nie umiałem natomiast powiedzieć chłopakom "stop’", skoro pozwoliłem im wcześniej bawić się na małych motorkach. Zacisnąłem zęby i zabawa ruszyła na nowo - stwierdził Zmarzlik senior w rozmowie z katowickim "Sportem".

Zawodnik Moje Bermudy Stal Gorzów może liczyć na ojca w każdej sytuacji. - Zawsze jak trzeba gdzieś jechać, zgłasza się pierwszy i mówi "ja cię, synuś, zawiozę". Odpowiadam, że jestem już dorosły i mogę jechać sam, ale tata i tak zawsze chce mi pomóc - opowiadał niedawno Zmarzlik w TVN.

Dlatego też w Dzień Ojca gorzowianin nie zapomniał o tym, by podziękować swojemu ojcu. "Dziękuję Ci Tato, że zabrałeś mnie na żużel, że rozpaliłeś we mnie pasję, że jesteś i że wspierasz mnie każdego dnia! Kocham Cię Tato!" - napisał Zmarzlik na Instagramie.

Gdy syn idzie w ślady ojca

Golloba i Zmarzlika łączy fakt, że ich ojcowie nie startowali na żużlu na poważnie. W środowisku da się znaleźć jednak wielu zawodników, którzy poszli w ślady rodziców. W wielu przypadkach młodsze pokolenie okazało się lepsze. Tak jest chociażby u Krzysztofa Kasprzaka, który został seniorskim wicemistrzem świata i najlepszym zawodnikiem na świecie w kategorii U21. Ojciec Zenon, który przez lata dbał o silniki syna, mógł pomarzyć o takich sukcesach.

Rezultaty ojca poprawił już bez wątpienia Patryk Dudek, który ma na swoim koncie m.in. tytuł wicemistrza świata i od początku kariery związany jest z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra. Ojciec Sławomir od lat obecny jest w jego boksie.

Co ciekawe, pierwszy trening Patryk Dudek odbył w Poznaniu, a nie w Zielonej Górze. - Kiedyś powiedziałem mu, że gdy będzie chciał jeździć, to powinien wcześniej dać mi znać, abyśmy byli przygotowani do treningu. Patryk mamie przypomniał o mojej obietnicy. Złożyłem więc dla niego motocykl, który musiałem nieco przerobić. Zmieniłem kierownicę, siedzenie, na szybko załatwiliśmy kevlar od Roberta Sawiny. Potrzebny był ktoś o niewysokim wzroście. Buty i kask Patryk wziął po mnie - opowiadał o początkach Patryka jego ojciec dla Falubaz TV.

Sławomir Dudek w swojej karierze może się pochwalić m.in. brązowym medalem IMP. Są jednak tacy, którzy uważają, że mógł osiągnąć sukcesy na poziomie swojego syna. - Nie powiedziałbym, aby Sławek był gorszym zawodnikiem. W tamtych czasach trudno było o dostęp do dobrego sprzętu. Sądzę, że jeśli chodzi o sam talent, to miał go na podobnym poziomie co Patryk - powiedział Jan Krzystyniak, były zawodnik Falubazu. 

W samej PGE Ekstralidze tradycje rodzinne kontynuują Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki, Kacper Woryna może liczyć na wsparcie ojca Mirosława i kontynuuje żużlowe tradycje dziadka Antoniego.

Czytaj także:
Działacz Apatora mówi o torze przed meczem z Fogo Unią
Trener Unii mówi o szansach na powrót kontuzjowanych zawodników

Źródło artykułu: