Trzeba spaść czasami bardzo nisko, żeby można było się odbić - rozmowa z Dariuszem Cieślakiem, prezesem Kolejarza Rawicz

Dariusz Cieślak jest dobrze znany w środowisku żużlowym. Od dłuższego czasu pełni funkcję prezesa Kolejarza Rawicz. Kiedy żużel w Rawicz przeżywał kryzys to właśnie Dariusz Cieślak wraz ze swoimi przyjaciółmi wziął sprawę w ręce, które uratowały czarny sport w najmniejszym ośrodku żużlowym w Polsce.

Grzegorz Wysocki: Od wielu lat w Rawiczu mówi się, że gdyby nie pan, to żużla w tym mieście by nie było…

Dariusz Cieślak: Ja sądzę, że nie ma ludzi niezastąpionych i jeżeli kiedyś ja odejdę rezygnując z funkcji prezesa to na pewno znajdzie się ktoś, kto godnie to poprowadzi. Na dzień dzisiejszy to ja jestem tym prezesem i wspólnie, tutaj dzięki przyjaciołom jestem w klubie. Jakoś to wszystko ciągniemy. Dwa ostatnie sezony były dla nas bardzo trudne, ale mam nadzieję, że teraz już będzie tendencja zwyżkowa.

W tym roku drużyna Kolejarza Rawicz spisała się poniżej wszelkich oczekiwań i zajęła ostatnie miejsce w drugoligowej tabeli. Czy szykują się zmiany personalne w klubie?

-Na pewno tak. Jeżeli chodzi o zawodników to jest to konieczne. Większość zawodników wie, czy spełniła oczekiwania kibiców, czy zarządu, czy też nie. Taka jest moja opinia i zapewne moją opinię potwierdzi większość osób. Oczekiwania spełniło praktycznie tylko trzech zawodników. Nazwiska są tutaj zbyteczne, bo każdy wie o kogo chodzi. Z tymi trzema zawodnikami chcemy rozmawiać i przedłużać kontrakty z jednym z zawodników już nam się udało podpisać mianowicie z Sebastianem Aldenem, natomiast Marcin Nowaczyk ma jeszcze przez rok ważny kontrakt. Oni na pewno będą jeździli w przyszłym roku. Jeżeli chodzi o resztę zawodników to myślę, że jest to tylko kwestia czasu.

Trenera Henryka Jaska obowiązuje umowa do końca 2009 roku. Czy będzie przedłużona współpraca z dotychczasowym szkoleniowcem?

-Na pewno nie będziemy szukać nowego szkoleniowca. Kiedyś z trenerem Henrykiem razem śmialiśmy się, że w tym klubie będziemy razem, albo wcale. Ja nadal to podtrzymuję i sądzę, że trener również.

Dosłownie na samą końcówkę sezonu podpisaliście kontrakt z Alanem Marcinkowskim i Maciejem Fajferem. Czy sternicy klubu wiążą z tymi zawodnikami nadzieję na przyszłość?

-Z Alanem Marcinkowskim wiążemy nadzieje, gdyż pokazał, że ma spore możliwości. Nie jeździł cały sezon, a pokazał się z dobrej strony. Po ostatnim meczu rozmawialiśmy z Alanem i wyraziliśmy chęć umowy Alan również chęć wyraził. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Na pewno z tym zawodnikiem będziemy rozmawiać.

Nie uważa pan, że jeśliby Alan Marcinkowski jeździł od początku sezonu to Kolejarz Rawicz mógłby awansować do fazy play-off?

-Być może tak. Ja nie chcę wracać do tego. Popełniliśmy kilka błędów jeżeli chodzi o kontraktowanie zawodników. Mam nadzieję, że w przyszłym roku unikniemy tych błędów. Alan na pewno były wzmocnieniem i niejednokrotnie wynik meczu mógłby być inny.

Przed miesiącem w mediach pojawiła się informacja, iż Kolejarz Rawicz zalega wszystkim zawodnikom łącznie 20 tys. złotych. Czy te zaległości są uregulowane wobec zawodników?

-Zaległości są cały czas regulowane. Ta kwota cały czas oscyluje w tych granicach. Wiadomo, że tą kwotę podaliśmy przed ostatnim meczem z zespołem z Piły. Wówczas nas zespół zdobył 47 punktów czyli wiadomo, że musieliśmy też trochę pieniędzy zapłacić. Skoro jest mowa o zaległościach, to ja chciałbym powiedzieć, że prawdą jest to, iż jeden zawodnik powiedział, że w Rawiczu jeździ się za 200 złotych. Jeżeli prezentuje się poziom tego zawodnika, to za takie pieniądze się jeździ. Gdyby zdobywał punkty w granicach wyniku dwucyfrowego, to ta kwota byłaby wielokrotnością tej sumy. Jeżeli chodzi o to, co wspomniał ten żużlowiec, to troszeczkę się to mija z prawdą.

Jak na taki mały ośrodek żużlowy jakim jest Rawicz to wypłacalność w klubie jest lepsza niż w ekstralidze…

-Nie wiem jak jest w innych klubach szczerze powiedziawszy. Cały czas staramy się na bieżąco regulować zaległości. W końcu zawodnicy wykonują pracę i za swoją wykonaną pracę oczekują wynagrodzenia. Gdyby nie kłopoty ubiegłoroczne z pierwszej ligi, o których mówiliśmy nie ukrywając tego byłoby inaczej. Jakby frekwencja na stadionie się poprawiła, to bylibyśmy na plusie, a nie na minusie.

Turniej o Puchar Burmistrza Gminy Rawicz zamyka oficjalnie sezon żużlowy w tym mieście. Jak podsumuje pan tegoroczny sezon w wykonaniu Kolejarza Rawicz?

-Sezon nieudany. Jesteśmy ostatnią drużyną w Polsce. Trzeba spaść czasami bardzo nisko, żeby można było się odbić i zanotować tendencję zwyżkową. Mam nadzieję, że tak będzie z tym zespołem od przyszłego sezonu.

Jakie są cele drużyny na przyszły sezon?

-Przed nami rozmowy ze sponsorami. We wrześniu i październiku chcemy poświęcić czas tylko i wyłącznie na rozmowy ze sponsorami potencjonalnymi, jak również z dotychczasowymi darczyńcami. Wówczas będziemy mogli coś powiedzieć. Na pewno pierwszym krokiem ku temu, aby było lepiej jest przedłużenie umowy z Sebastianem Aldenem. Dobrze to też świadczy o naszym klubie, że Sebastian mimo rewelacyjnego sezonu i wielu ofert z innych klubów zdecydował się na pozostanie w Rawiczu. Mam nadzieje, że pozbieramy takich żużlowców, którzy będą chcieli naprawdę jeździć i będą zawodnikami z prawdziwego zdarzenia, a nie z opowieści.

Komentarze (0)