Można pokusić się o stwierdzenie, że Piotr Baron jako żużlowiec nie osiągnął tyle, na ile pozwalał mu potencjał. Mimo kilku solidnych sezonów na najwyższym poziomie rozgrywkowym, nie potrafił udowodnić swojej wartości w zawodach indywidualnych. Z czasem przyszła też obniżka formy, która spowodowała zakończenie czynnej kariery już w wieku 28 lat.
Obecny szkoleniowiec Fogo Unii Leszno przyznał jednak, że żużel to jedyna rzecz, którą potrafi zajmować się na wysokim poziomie. Stąd też szybko musiał zaaklimatyzować się w nowej życiowej roli.
- Początkowo na pewno trudno było odnaleźć się bez żużla i związanej z nim rutyny. Jeżeli przez wiele lat funkcjonujesz w ramach konkretnej drużyny, to zawsze masz w niej pewne oparcie. Potem nagle zostajesz sam i zaczynasz wszystko od nowa. Byłem jednak stosunkowo młodym człowiekiem, więc jakoś dałem sobie radę i zebrałem wiele doświadczeń, z których mogę dzisiaj korzystać - mówił Piotr Baron na łamach 4kolka-blog.pl.
ZOBACZ WIDEO Nicki Pedersen wie już co zrobi, jeśli GKM spadnie z PGE Ekstraligi
Z czasem jednak Baron znalazł swoją nową rolę w żużlu. Był komentatorem w telewizji, gdzie jako człowiek, który dotknął speedwaya na żywo, mógł pochwalić się swoją fachową wiedzą. To jednak nie było to czego ówcześnie pragnął. Dlatego jak tylko dostał ofertę trenera wrocławskiego klubu, nie mógł odmówić.
- Nie miałem nic ciekawszego do roboty, więc postanowiłem spróbować. Zdawałem sobie sprawę, że dzięki temu znajdę się jeszcze bliżej żużla i będę mógł prowadzić życie podobne do tego z czasów zawodniczych. Skąd wiedziałem jak się za to zabrać? Jako żużlowiec miałem okazję pracować z wybitnymi trenerami i wielkimi żużlowymi osobistościami, takimi jak Jan Ząbik, Ryszard Nieścieruk, Zenon Plech czy Marian Spychała, więc widziałem na własne oczy jak to powinno wyglądać. Na pewno mogłem od nich wiele wyciągnąć i traktować ich styl pracy jako wzorzec do naśladowania - mówił Baron
- Myślę, że warto podpatrywać najlepszych, ale wiadomo, że każdy ma też swój charakter i pewne rzeczy robi po swojemu. Trzeba umieć jakoś to połączyć. Dla mnie duże znaczenie miał fakt, że zaczynałem pracę trenerską akurat we Wrocławiu, bo znałem ten klub i czułem się jak u siebie. To na pewno nieco ułatwiło mi start - kontynuował obecny szkoleniowiec Fogo Unii Leszno.
Co ciekawe, Piotr Baron jest jednym z tych byłych zawodników, którzy sprawdzili się na kilku obszarach w żużlu. Okazuje się, że zdaniem byłego żużlowca rola trenera jest bardziej wymagająca niż żużlowca w klubie.
- Myślę, że bycie trenerem jest znacznie trudniejsze niż bycie zawodnikiem. Obciążenie na pewno jest większe. Kiedy jesteś żużlowcem to skupiasz się tylko na swoich czterech-pięciu biegach, natomiast jako szkoleniowiec masz na głowie 15 wyścigów. Nie możesz wtedy martwić się jedynie o siebie, tylko musisz zatroszczyć się o wszystkich dookoła i zdołać ich pogodzić - tłumaczył torunianin.
- Na szczęście przesiedziałem trochę lat w żużlu, więc wiele rzeczy przychodziło mi naturalnie. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co może być kluczem do sukcesu w pracy trenerskiej. Wydaje mi się, że nie ma jednej recepty. Po prostu trzeba pracować i mieć trochę szczęścia. Dobrze trafić też na odpowiednich ludzi, którzy chcą osiągać korzystne wyniki i wykazują zaangażowanie. Należy pamiętać również, że sukces może przybierać różnorodne formy - podsumował funkcję trenera w żużlu Piotr Baron.
Zobacz także: Lambert o startach w Polsce
Zobacz także: Frątczak chwali PGE Ekstraligę