Żużel. Wielkie pieniądze z telewizji oznaczają znaczny wzrost klubowych budżetów? Eksperci mówią, że niekoniecznie

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu od krawężnika: Cierniak, Pludra, Lampart
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu od krawężnika: Cierniak, Pludra, Lampart

- Pomimo znacznego wzrostu kontraktu telewizyjnego, w budżetach klubowych wcale nie musi być dużo więcej pieniędzy. Uważam, że samorządy mogą ograniczyć finansowanie żużla nawet do 50 procent - mówi Jacek Frątczak.

Wsparcie klubów żużlowych z samorządów w ostatnich latach wyraźnie wzrosło. Niektóre kluby mogą liczyć na kwoty sięgające nawet kilku milionów. To wszystko połączone z wpływami sponsorskimi, ze sprzedaży biletów, a przede wszystkim z praw telewizyjnych, powinno teoretycznie spowodować, że od przyszłego sezonu w klubach PGE Ekstraligi pojawią się dodatkowe spore pieniądze. Oczywiście, z założenia nie mają one być "przejedzone" na kontrakty zawodnicze, ale największe gwiazdy szykują się pewnie na podwyżki. Czy aby na pewno tak będzie?

- Na rynku transferowym jest dużo niepewności. Nie wszyscy de facto wiedzą, jakimi budżetami będą dysponować. Patrząc na przyszły sezon chociażby z perspektywy Zielonej Góry, wydaje mi się, że w klubach wcale dużo więcej pieniędzy nie będzie. Moim zdaniem obserwujemy moment wyczekiwania zarówno klubów jak i zawodników, jaka ta kasa faktycznie będzie w przyszłym roku - uważa Jacek Frątczak, były menedżer, obecnie żużlowy ekspert.

Zdaniem Frątczaka niektóre, choć oczywiście nie wszystkie samorządy, mogą podejść do podziału środków na sport w ten sposób, że skoro jest większa kasa z telewizji, to będzie mniej pieniędzy z miasta. - Samorządy w Polsce są zadłużone i to mocno.
Spodziewam się sytuacji, że część włodarzy miast powie otwarcie, że zmniejsza finansowanie sportu żużlowego, dlatego, że kluby powinno być stać na prowadzenie działalności na obecnym poziomie z uwagi na większy kontrakt telewizyjny i wpływy od sponsorów. Spodziewam się, że ograniczenie finansowania żużla przez samorządy może sięgnąć nawet do 50 procent - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO Nicki Pedersen wie już co zrobi, jeśli GKM spadnie z PGE Ekstraligi

- Większe wpływy z telewizji, wcale nie muszą przełożyć się na zasobność portfeli klubów żużlowych. Będzie inny udział wpływów z różnych źródeł do tych budżetów. To wcale nie oznacza, że będzie źle. Uważam jednak, że samorządy mogą zmienić podejście do finansowania sportu żużlowego, bo mają wiele innych pilniejszych wydatków, szczególnie w obecnych czasach. Wiedzą jednocześnie, że kluby sobie poradzą na obecnym poziomie, bo będą mieć większe finansowanie z innych źródeł - dodaje Frątczak.

- Pandemia sprawiła, że budżety samorządów ucierpiały. Co prawda obawy były większe, że w czasach covidowych wpływy z podatków będą znacznie mniejsze, ale nie oznacza to, że sytuacja jest dobra. Ktoś, kto jest w temacie wie, że jeśli dojdzie do pewnych zmian podatkowych w Polsce, to wiele samorządów, zwłaszcza tych gminnych i miejskich może ucierpieć z powodu mniejszych wpływów z podatku PIT - zauważa Jacek Gajewski, były menedżer, radny Sejmiku Województwa Pomorsko-Kujawskiego.

- Śledzę sytuację w Toruniu i wiem, że prezydent Michał Zaleski mocno nad tym ubolewa. Jeśli pewne projekty zmian, które są zapowiadane przez rządzących w Polsce, wejdą w życie, wpływy do budżetów samorządowych się zmniejszą. Gdy tak się stanie, trzeba będzie szukać oszczędności. Podejrzewam, że może to dotknąć kwestii związanych ze sportem - dodaje Gajewski.

Zresztą w ostatnim czasie także pandemia sprawiła, że samorządy ograniczają wydatki na takie dziedziny jest sport. - Na toruńskim podwórku, gdzie mam wielu znajomych i przyjaciół w różnych klubach sportowych słyszę, że porównując rok 2020 i 2019, zmniejszyły się środki na finansowanie sportu i promocję poprzez sport i to dość znacznie, bo w granicach 20-30 procent - mówi Gajewski.

Samorządy będą miały poza tym pretekst, by obniżyć pieniądz na sport, bo kluby żużlowe szczycą się teraz wielkimi pieniędzmi z praw telewizyjnych w przypadku PGE Ekstraligi. Do każdego ekstraligowca w nowym rozdaniu telewizyjnym trafić ma ponad 6 milionów złotych. - Oczywiście, że samorządy mogą zwrócić na to uwagę. Macie większą kasę z kontraktu telewizyjnego, to możecie odciążyć trochę budżet miasta. Może to być argument w rozmowach władz miasta z działaczami żużlowymi - nie kryje Jacek Gajewski.

Osoby ze środowiska żużlowego mówią otwarcie, że tylko rekordowy kontrakt telewizyjny pozwoli utrzymać budżety ekstraligowców na podobnym poziomie, co obecnie. W innym przypadku również w Polsce skończyłoby się żużlowe eldorado. Czas pokaże, czy największe żużlowe gwiazdy i tak wynegocjują sobie podwyżki na przyszły sezon. Kto bogatemu zabroni? Tyle jesteś wart, ile ktoś chce zapłacić za twoją pracę. Oby miał z czego.

Zobacz także: Zostały 2 kg czasu i 2,5 miliona złotych do zebrania
Zobacz także: PZM odda kibicom pieniądze za GP

Źródło artykułu: