Gwiazdy zapadły się pod ziemię. Cisza po bolesnych porażkach
Łatwo udzielać się w social mediach po kolejnych dobrych występach i wygranych swojej drużyny. Gorzej, gdy nadejdzie gorszy okres. Dobitnie pokazują to przykłady gwiazd PGE Ekstraligi z ostatnich dni.
Ciekawy jest chociażby przypadek Leona Madsena. Duńczyk zwykł komentować na bieżąco wydarzenia związane z Eltrox Włókniarzem Częstochowa w social mediach. Tym razem jednak próżno szukać na jego Instagramie wzmianki o piątkowej porażce z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Madsen nie zapomniał jednak o tym, że w ubiegły weekend zajął drugie miejsce w gdańskim finale SEC.
Również Fredrik Lindgren, czyli kolejny z "papierowych" liderów częstochowskiej drużyny, przemilczał ostatnią porażkę. Tym większy szacunek należy się Kacprowi Worynie, który miał odwagę pokajać się po piątkowych zawodach. Pochodzący z Rybnika żużlowiec na początku sezonu zawodził oczekiwania fanów "Lwów", ale wydaje się, że w ostatnim okresie do niego akurat można mieć najmniej pretensji.
"Niestety przegrywamy bardzo ważne spotkanie i trzy punkty wędrują do Gorzowa... Sytuacja w tabeli mocno się skomplikowała ale... jedziemy do końca" - napisał Woryna.
Również Piotr Pawlicki, który ma za sobą nie najlepszy występ w barwach Fogo Unii Leszno przeciwko Betard Sparcie Wrocław, wyjątkowo zapadł się pod ziemię. Trudno jednak się dziwić, bo w ten weekend Pawlicki słabiej zaprezentował się też w gdańskim finale SEC. Przez to zadanie zdobycia tytułu mistrza Europy nieco się skomplikowało.
W szeregach "Byków" o kibicach nie zapomniał Janusz Kołodziej. Dla doświadczonego zawodnika niedzielny pojedynek z wrocławianami był bolesny, bo już w pierwszej serii startów zanotował on groźnie wyglądający upadek. Na szczęście w tej sytuacji skończyło się na strachu i kompleksowe badania wykluczyły poważniejsze obrażenia.
Nieszczęście jednych oznacza radość drugich. Betard Sparta Wrocław po zwycięstwie w Lesznie utrzymała pozycję lidera PGE Ekstraligi. "Podbiliśmy Smoka" - stwierdził krótko Maciej Janowski, który w ostatnich tygodniach znajduje się w kapitalnej formie. Swoją drogą, kapitan wrocławskiej ekipy może być stawiany za wzór, bo nawet po porażkach "wychodzi" do internetowych kibiców.
Najprawdopodobniej jedynym żużlowcem, który obecnie byłby w stanie nadążyć za Janowskim jest Bartosz Zmarzlik. Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów też ma za sobą kosmiczny weekend, bo w piątek w Częstochowie zdobył 18 punktów. "Udało się zdobyć duży komplet. Trochę na ten wynik czekałem. Kto z Was pamięta kiedy ostatni raz udało mi się osiągnąć 18 punktów?" - zapytał Zmarzlik na swoim Instagramie.
Czytaj także:
Fogo Unia Leszno znów zakpiła z telewizji
Głębszy problem Fredrika Lindgrena
Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport