Żużel. Były menedżer zadaje ważne pytanie w sprawie Nickiego Pedersena

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicki Pedersen i Przemysław Pawlicki
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Nicki Pedersen i Przemysław Pawlicki

- Duńska federacja wytoczyła przeciwko Nickiemu Pedersenowi najcięższe działa, ale powinno dojść do opamiętania. Dlaczego karany ma być nie tylko zawodnik, ale także klub w PGE Ekstralidze? - pyta Jacek Frątczak.

Przypomnijmy, że Nicki Pedersen został zawieszony, bo miał dopuścić się groźnego i niebezpiecznego zachowania podczas meczu jego duńskiej drużyny Holsted Tigers, który był rozgrywany w ubiegłym miesiącu. Trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata ukarano zawieszeniem licencji na pół roku. To fatalna informacja dla ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u, który w piątek zmierzy się z eWinner Apatorem Toruń. Dla grudziądzan to mecz o wszystko. Przegrana oznacza w zasadzie spadek z PGE Ekstraligi.

- Na razie wygląda to źle, bo decyzja podjęta w Danii może mieć ogromny wpływ na to, jak zakończą się rozgrywki w Polsce. Na miejscu tamtejszej federacji zrobiłbym wszystko, by do takiej sytuacji nie doszło - mówi nasz ekspert Jacek Frątczak.

- Widać, że zostały wytoczone najcięższe działa. To z pewnością ma zmusić Nickiego do refleksji. Zgadzam się, że w takim przypadku kara musi być dotkliwa, ale ona nie powinna wykraczać poza interes Nickiego. Niestety, jest inaczej. W tym przypadku uderza ona bardzo mocno w GKM. Na miejscu duńskiej federacji nie chciałbym brać odpowiedzialności za losy klubu w polskiej PGE Ekstralidze - dodaje były menedżer klubu z Torunia.

ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek

Frątczak uważa, że federacja powinna się opamiętać i ukarać Pedersena finansowo. - Jaki interes ma federacja, że Nicki nie pojedzie w Polsce? To jest już zwykła złośliwość. Poza tym do zawodnika nic nie przemawia bardziej niż strata pieniędzy. Wystarczy zatem wysoki rachunek, który zapłaci żużlowiec. Nie trzeba dodatkowo mieszać we wszystko klubu, który za chwilę jedzie o swoją przyszłość. Na szali jest byt w lidze i gigantyczne pieniądze z nowego kontraktu telewizyjnego - przyznaje Frątczak.

Co w tej sytuacji powinni zrobić grudziądzanie? - Formalnie nie mogą nic. Mają związane ręce. Pozostaje jedynie przedstawić odpowiednie argumenty drugiej stronie i prosić. Wierzę, że opamiętanie nadejdzie, choć trzeba pamiętać, że w tej chwili federacja w Danii korzysta z pełnego wachlarza możliwości, które jej przysługują. To są kwestie regulaminowe - podsumowuje Frątczak.

Zobacz także:
Prawnik Pedersena odpowiada

Źródło artykułu: