Na pierwszoligowym froncie, jak na razie wystartował w pięćdziesięciu trzech biegach, w których to wywalczył zaledwie 79 punktów i siedem bonusów. Taki wynik daje mu średnią biegową 1,623 i dopiero trzydzieste piąte miejsce w lidze. Zaledwie dwunastokrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji.
Jednym z testów przed kolejnymi występami ligowymi był start w 3. finale SEC. Krystian Pieszczek otrzymał „dziką kartę” na turniej na obiekcie im. Zbigniewa Podleckiego i zdołał wywalczyć ledwie pięć „oczek” i przywieźć za swoimi plecami czwórkę rywali: Kaia Huckenbecka, Bartosza Smektałę, Piotra Gryszpińskiego oraz Timo Lahtiego.
- Mam w tym roku mało jazdy, bo na koncie zaledwie kilkanaście zawodów. Każdy start jest bardzo cenny. Cały czas szukam nowych ustawień w sprzęcie, inwestuję, wyciągam wnioski. W SEC sprawdziłem kolejne rozwiązania w motocyklach, których używam podczas zawodów ligowych. Wszystko po to, aby dojść do optymalnych ustawień i być pewnym punktem drużyny - powiedział gdańszczanin na łamach "sport.trojmiasto.pl".
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
26-letni żużlowiec w sobotni wieczór po raz kolejny w swojej karierze imponował momentem startowym i dojazdem do pierwszego łuku. To właśnie z tego powodu dwukrotnie jego wyścigi były przerywane, choć raz Krister Gardell popełnił błąd, gdy w trzecim biegu dnia zapalił czerwone światło oznaczające przerwanie biegu. Można powiedzieć, że przyznał się do tego nie przyznając Pieszczkowi ostrzeżenia.
- Sędziowie mają ze mną problem. Nie powiem, że się uwzięli, ale ciężko godzić się z takimi decyzjami, gdy wiesz, że stoisz nieruchomo, a szybkie wyjście spod taśmy to zasługa koncentracji i refleksu. Przecież powtórkę można obejrzeć po wyścigu i wtedy ewentualnie udzielić ostrzeżenia. Ciężko mi powiedzieć, czemu to mnie najczęściej spotykają takie sytuacje. Trudno, trzeba z tym żyć.
W poniedziałkowym meczu eWinner 1. Ligi w Bydgoszczy, Pieszczek przy swoim nazwisku osiem punktów z bonusem w sześciu startach. Choć był to drugi wynik w zespole, a skuteczniejszy był tylko Rasmus Jensen, to powodów do zadowolenia nie ma. Zdunek Wybrzeże Gdańsk uległo Abramczyk Polonia Bydgoszcz różnicą blisko trzydziestu punktów.
Czytaj także:
Żużlowiec debiutuje w roli rapera! Wystąpi na scenie z gwiazdami
Człowiek dwie twarze. Gdy założy kask, zmienia swoje oblicze