[b][tag=62126]
Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Czy wierzy pan, że Moje Bermudy Stal Gorzów wygra rundę zasadniczą w PGE Ekstralidze?[/b]
Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów: W sporcie jest tak samo jak w życiu. Nigdy nie należy mówić nigdy. Przed nami trzy ważne spotkania. Na razie widać, że czwórka seniorów jest w doskonałej dyspozycji. Mecz w Częstochowie tylko to potwierdził. Zostałem wtedy miło zaskoczony. Nasza wygrana nie jest wykluczona, bo różnice nie są duże. Dzieli nas zaledwie jeden punkt. Trzeba popracować nad postawą formacji U24 i juniorów. Wtedy może zdarzyć się wszystko. Na ten moment myślę jednak, że w lepszym położeniu są wrocławianie. Uważam, że bonus w dwumeczu z Betard Spartą będzie kluczowy, a nasz rywal ma sporą zaliczkę.
Wygrana Stali w Częstochowie mocno skomplikowała sytuację Eltrox Włókniarza. Czy uważa pan, że po tym meczu wysłaliście rywala na wakacje i skład fazy play-off jest już znany?
Nikogo nie wysłaliśmy na wakacje. Jeśli częstochowianie nie pojadą w play-off, będzie to efekt wcześniejszych porażek na własnym torze. My jedynie wyrównaliśmy rachunki, bo częstochowianie byli na naszym torze w doskonałej formie. Moim zdaniem problemy Eltrox Włókniarza pojawiły się wcześniej i to one mogą spowodować, że zabraknie ich w czwórce.
ZOBACZ WIDEO Jest objawieniem PGE Ekstraligi, ale ma problem ze zrobieniem... pompki. Wszystko przez jeden upadek
Powiedział pan, że możecie nawet wygrać rundę zasadniczą, jeśli poprawią się juniorzy lub formacja U24. Media już teraz mówią, że to największa bolączka Stali i twierdzą, że transfery na obu pozycjach po zakończeniu obecnego sezonu są przesądzone. Jak to wygląda z pana perspektywy?
Na razie bardzo się cieszę, że sprawdza się przedsezonowa koncepcja z dodatkową strzelbą w postaci Martina Vaculika. To wyszło nam doskonale. Zwyżkę formy w tym zestawieniu notują także Szymon Woźniak i Anders Thomsen. Oni dobrze czują się w otoczeniu Bartosza Zmarzlika i Martina. Dzięki temu również są ważnymi ogniwami. Niektórzy patrzą na to z lekkim niedowierzaniem, bo okazuje się, że czwórka seniorów może rozgrywać mecze. Być może zdarza się to rzadko, ale jednak w takiej konfiguracji można też wygrywać. Wracając jednak do pana pytania, wraz z zarządem wiemy, gdzie są słabsze ogniwa i myślimy o załataniu jakiejś dziury. Przygotowujemy się do takiego ruchu.
Będzie jeden transfer czy dwa?
Myślę, że Stali Gorzów wystarczy jeden transfer po sezonie. Więcej nam nie trzeba. To będzie silny junior albo zawodnik U24. Nie chciałbym jednak dziś wprowadzać zamieszania i przesądzać, co się wydarzy, bo cały czas nad tym dyskutujemy. Zapewniam, że oczy mamy szeroko otwarte.
Jak mocno zmieni się w przyszłym roku formacja juniorska Stali Gorzów? Czy powrót Mateusza Bartkowiaka jest przesądzony i czy postawicie na Oskara Palucha?
Zacznę od Mateusza Bartkowiaka. Umawialiśmy się z zawodnikiem i jego tatą, że to wypożyczenie na rok. Od początku mówiliśmy, że chcemy jego powrotu do Stali. Z naszej strony nic się nie zmieniło. Czekamy na niego.
A zawodnik chce tego powrotu?
To też wydaje mi się oczywiste. Wszyscy widzą, że w klubie dzieje się dobrze, więc dlaczego miałby u nas nie jeździć? W tym roku mieliśmy w formacji juniorskiej ścisk. To samo jest w Eltrox Włókniarzu, gdzie ławę grzeje Bartłomiej Kowalski. Mateusz po kontuzji chciał jeździć i go zrozumieliśmy.
Czy po powrocie dostanie kontakt zawodowy, na którym mu zależało?
Opowiadanie o tym kontrakcie zawodowym to dyrdymały. Zawsze chcieliśmy dać mu taką umowę. Byłem przy tych rozmowach. Wiem, co zostało powiedziane i naprawdę nie chcę już podnosić niektórych rzeczy. Wszyscy potrafią się w Stali dogadać. Klub nie robi barier przed kontraktami zawodowymi czy amatorskimi. Trzeba tylko logicznie rozmawiać i znać swoje miejsce w szeregu.
A co z Oskarem Paluchem?
Bardzo perspektywiczny zawodnik. Jedyna przeszkoda to data urodzenia. Do składu wejdzie prawdopodobnie od czerwca. Musimy chwilę poczekać i zobaczyć, co się wydarzy. Na pewno będziemy działać, żeby drużyna była mocniejsza.
Czy po sezonie boi się pan oferty z Motoru Lublin dla Bartosza Zmarzlika?
Naczytałem się na ten temat już wielu głupot i zadam panu jedno pytanie. Załóżmy, że media nie kłamią i Bartek wraz z kontraktami sponsorskimi ma umowę w wysokości około trzech milionów złotych. Dla porównania u Macieja Janowskiego mogą być to dwa miliony złotych. Którego zawodnika będzie łatwiej namówić do zmiany barw klubowych? To logiczne, że tego, który obecnie zarabia mniej. Dodam, że takich żużlowców jest znacznie więcej. Nie popadajmy zatem w paranoję, że ktoś przebije Bartka Zmarzlika i zapłaci około czterech milionów złotych. Każdy prezes w PGE Ekstralidze doskonale zna stawki w innych klubach. W dziesiątce najlepszych żużlowców ligi jest wielu takich, którzy zarabiają w okolicach dwóch milionów. To oni będą w pierwszej kolejności nakłaniani do transferów. Poza tym Bartek jest naszym kapitanem, który wpływał na to, jak ma wyglądać ta drużyna. Uspokajam wszystkich. Odejście naszego mistrza to naprawdę karkołomne przedsięwzięcie. Mamy w Gorzowie grupę zawodników, która chce jechać ze sobą w kolejnych latach o najwyższe cele.
Jeśli mielibyśmy trzymać się stawek, które padają w mediach, to na tej samej zasadzie będzie trudno o zmianę barw klubowych w przypadku Martina Vaculika?
Oczywiście, że tak. Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik mają jedne z najwyższych kontraktów w PGE Ekstralidze. Moim zdaniem jest wielu innych zawodników, których pozyskanie będzie łatwiejsze. Mam na myśli Jason Doyle'a, Taia Woffindena, Artioma Łagutę, Macieja Janowskiego czy Emila Sajfutdinowa. To na nich skoncentruje się uwaga innych prezesów, którzy będą szukać wzmocnień.
A jakiego okresu transferowego się pan spodziewa? Kto będzie najbardziej aktywny?
W Stali wydarzy się niewiele, bo drużyna dobrze współpracuje podczas meczów. To widać podczas relacji telewizyjnych. Wzmocnienie powinno nastąpić w dolnych partach tego zespołu. Czwórka seniorów rozumie się doskonale. Oni zresztą już nam sugerują, po kogo należy wyciągnąć rękę. Można zatem powiedzieć, że zarząd współpracuje pod tym względem nie tylko ze sztabem szkoleniowym, ale i żużlowcami. Jeśli chodzi o inne kluby, to martwić będą się prezesi, którzy mają w niskich stawkach dobrych zawodników. Tym działaczom nie zazdroszczę.
Kto będzie aktywny? Trudno powiedzieć. Najbliższy okres transferowy może być puszką, którą otworzy jeden ruch. Działania spodziewam się w Motorze Lublin, Eltrox Włókniarzu, Marwis.pl Falubazie, eWinner Apatorze czy ZOOleszcz DPV Logistic GKM-ie. Okienko transferowe może być zatem ciekawe, ale Stal Gorzów raczej nie będzie w nim głównym graczem.
Czy chciałby pan, żeby wrócił KSM? Cały czas trwa dyskusja.
Nie chcę, bo to przeszkodziłoby nam w budowie składu. Niektóre media piszą, że trzeba to zrobić, bo na rynku pojawią się chore stawki za zawodników. To bzdura. Za rok będą dwa dodatkowe mecze, za które trzeba zapłacić od 300 do 400 tysięcy złotych. To efekt fazy play-off z sześcioma zespołami. Pomysł, który mi się tak na marginesie nie podoba. Poza tym dojdzie konieczność budowy drugiej drużyny, czyli wydatek na poziomie półtora miliona złotych. Dwa proste ruchy zjedzą już około dwóch milionów złotych. Nie ekscytujmy się zatem, że zawodnicy zabiorą wszystko, co gwarantuje kontrakt telewizyjny. Żużlowcy też chyba źle to oceniają, bo nie będzie astronomicznych pieniędzy za kontrakty. Moim zdaniem nie ma się czym ekscytować, bo Ekstraliga narzuciła na kluby mądre obowiązki.
A jak wygląda obecnie sytuacja finansowa Stali Gorzów?
Dziękuję, wszystko jest w porządku. Płacimy na bieżąco. Trzymamy się tego, co zostało zaplanowane. Innym klubom życzę tego samego. Jestem przekonany, że sezon 2021 dojedziemy bez problemów. Budżet powinien zostać zrealizowany.
Zobacz także:
Dwie rundy Grand Prix w Toruniu
Słynny polski klub spada do drugiej ligi