- To wszystko jest dla mnie niepojęte. Mamy wstyd na cały świat. Promotorzy cyklu biorą za to wielkie pieniądze, a nie potrafią profesjonalnie zorganizować takiej imprezy jak mistrzostwa świata. Ja naprawdę chciałbym wiedzieć, gdzie tu była jakaś koncepcja - mówi nam były prezes Stali Gorzów.
Komarnicki nie rozumie decyzji, które podejmowali w sobotę ludzie odpowiedzialni za przebieg zawodów. - Moim zdaniem to był pokaz bezhołowia i braku profesjonalizmu. Najpierw tempo było szalone, bo po zakończeniu jednego biegu zapalało się zielone światło do kolejnego. Po 11. wyścigach wszystko zostało nagle zatrzymane, a od początku transmisji byliśmy informowani, że potrzeba jednego więcej, by zawody można było wznowić od tego momentu. Następnie było długie wyczekiwanie na decyzje, kiedy na stadionie lało i było wiadomo, że żużla już nie będzie. Jestem naprawdę zdumiony. W Polsce to byłoby nie do pomyślenia. W Pradze nie było żadnej koncepcji i logiki. Przypomniało mi się pierwsze Grand Prix w Warszawie - podkreśla Komarnicki.
Były szef Stali cieszy się, że za rok zmieni się promotor cyklu Grand Prix. Miejsce BSI zajmie Eurosport Events. - Obecny promotor naprawdę wyczerpał już swoje możliwości. Miasta, zwłaszcza w Polsce, wykładają na cykl wielkie pieniądze. Co dostaliśmy dziś w zamian? To była naprawdę słaba promocja żużla. Promotor powinien przeprosić i zwrócić wszystkie koszty tym, którzy je ponieśli - przyznaje.
Zawody zostaną rozegrane w niedzielę o godzinie 13:00. Czego spodziewa się Komarnicki? - Uważam, że w czołówce będą ci sami zawodnicy, którzy odegrali czołowe role pierwszego dnia. Oczywiście, liczę także na Bartka Zmarzlika, który jednak niczego nie musi, bo wszystko już zdobył. Na razie cieszę się, że wszyscy są cali i zdrowi, bo po zderzeniu Martina Vaculika i Andersa Thomsena serce biło mi jak szalone - podsumowuje były działacz.
Zobacz także:
Hit eWinner 1. Ligi przełożony!
Praga w czasie pandemii
ZOBACZ WIDEO Dużo chce, łaknie wiedzy i stać go na wielki wynik. Potrzeba regularności