Bez Nickiego Pedersena ekipa ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz ma niewielkie szanse na utrzymanie w PGE Ekstralidze. Tymczasem kibice w ostatnich tygodniach przeżywają ogromny stres związany z osobą trzykrotnego mistrza świata. Najpierw Duńczykowi groziło półroczne zawieszenie za niesportowe zachowanie w ojczyźnie, a następnie uczestniczył on w groźnym karambolu z Jackiem Holderem podczas spotkania z eWinner Apatorem Toruń.
Pedersen po wypadku stracił przytomność i trafił do szpitala. W piątek zaliczył pierwszy występ po kontuzji - zdobył ledwie 7 punktów przeciwko Fogo Unii Leszno. Jego ekipa przegrała na wyjeździe 34:56.
"To mój pierwszy mecz po fatalnym wypadku sprzed dziewięciu dniu. Nie byłem w pełni zadowolony z prędkości mojego motcykla, a na dodatek nadal brakuje mi nieco siły w lewym ramieniu" - przyznał Pedersen na Instagramie po zawodach.
Są jednak również dobre wiadomości dla grudziądzkich fanów. "Nie miałem zawrotów głowy ani żadnych innych problemów, dlatego jestem zadowolony. W sumie to jestem zadowolony z kondycji mojego ciała i głowy. Nie mogę się już doczekać kolejnego spotkania, które czeka nas w poniedziałek w Lublinie" - dodał Pedersen.
Wiadomość duńskiego żużlowca powinna nieco uspokoić kibiców ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz, który zaciekle walczy o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Na kluczowe spotkania z Motorem Lublin i Eltrox Włókniarzem Częstochowa lider zespołu będzie w pełni gotowy. Grudziądzanie muszą wygrać co najmniej jeden z najbliższych meczów, aby myśleć o zachowaniu statusu ekstraligowca.
Czytaj także:
Prezydent Leszna nie wytrzymał i uderzył w prezesa PGE Ekstraligi
Mistrz Polski znów ukarany. Nie było litości!
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Protasiewicz, Lindgren i Mazur gośćmi Musiała