Kilka minut po godzinie 16:00 intensywnie padający deszcz nawiedził Stadion Olimpijski we Wrocławiu. Opady atmosferyczne skończyły się mniej więcej pół godziny przed 17. Niestety wody na tor napadało tyle, że należało przeprowadzić na nim szeroko zakrojone prace. Start zawodów przewidziano dopiero na godzinę 20:00.
Na początek postanowiono wierzchnią warstwę mazi wyszczotkować na zewnętrzną część owalu. Następnie podjęto decyzję o zbronowaniu nawierzchni, co trwało ponad pół godziny. Gdy brona poszła w ruch, duże oczy zrobił Artiom Łaguta. - Będzie szybki tor - śmiał się w rozmowie z Marcinem Musiałem na antenie Eleven Sports 1. - Nie wiem, czy w ogóle uda się go zrobić dzisiaj - dodał już na poważnie Rosjanin.
Jak jednak zapewnili ci, którzy dbają o przygotowanie toru, wszystko było pod kontrolą. Po zbronowaniu owalu kolejne prace to równanie i ubijanie toru. - Nie ma miejsca na półśrodki, bo najważniejsze jest bezpieczeństwo. Skoro mamy na to czas, to układamy tor od nowa - mówił w telewizji sędzia zawodów Krzysztof Meyze.
Dodajmy, że wrocławianie są jednym z nielicznych ośrodków, który dysponuje już plandeką mającą chronić tor przed opadami deszczu. Od 2022 roku posiadanie jej będzie już obowiązkowe przez wszystkie ekstraligowe kluby (zobacz szczegóły ->>). Plandeki na tor przed piątkowym starciem jednak nie rozłożono, bo, jak podano w Eleven Sports, nie została jeszcze z powrotem przywieziona z Lublina. Dwa tygodnie temu Betard Sparta wypożyczyła ją na organizację tamtejszych dwóch rund cyklu Grand Prix.
Wracając do starcia Sparty z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra, ze sportowego punktu widzenia mecz ten nie ma znaczenia dla wrocławian, bo oni i tak już wygrali rundę zasadniczą PGE Ekstraligi. Zielonogórzanie natomiast wywożąc jakiekolwiek punkty ze stolicy Dolnego Śląska zapewnią sobie utrzymanie w elicie.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Grzyb, Krużyński i Kryjom gośćmi Musiała