Wznowiono proces Rafała Szombierskiego. Mamy komentarz ojca poszkodowanej

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rafał Szombierski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Rafał Szombierski

- Jestem zaniepokojony tym, co wydarzyło się w sądzie - mówi WP SportoweFakty Ireneusz Leśniewski. Jego córka w marcu 2020 roku doznała rozległych obrażeń w wypadku spowodowanym przez Rafała Szombierskiego, byłego żużlowca.

W tym artykule dowiesz się o:

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Rybniku miał zapaść wyrok ws. Rafała Szombierskiego (zgodził się na publikację wizerunku). Były żużlowiec znalazł się na ławie oskarżonych, po tym jak w marcu 2020 roku spowodował wypadek pod wpływem alkoholu i uciekł z miejsca zdarzenia. Poszkodowana w nim została Beata Leśniewska, która mimo upływu ponad 1,5 roku od tragicznego zdarzenia, nadal nie odzyskała pełnej sprawności.

- Jestem zaniepokojony tym, co wydarzyło się we wtorek w sądzie - mówi WP SportoweFakty Ireneusz Leśniewski, ojciec poszkodowanej, który od początku śledzi proces Szombierskiego.

- Chyba wszyscy są zaskoczeni. Pan nie jest? Wszyscy się spodziewali końca procesu, na ostatniej rozprawie sędzia zapowiadał ogłoszenie wyroku. Nie rozumiem tego, co się stało. Dla mnie to zupełnie niepotrzebne przeciąganie sprawy - dodaje Leśniewski.

Dodatkowe przesłuchanie biegłego

Gdy obie strony spotkały się w sądzie w połowie września, wygłoszono mowy końcowe. Prokurator zażądał wtedy 13 lat pozbawienia wolności dla byłego żużlowca ROW-u Rybnik i 500 tys. zł zadośćuczynienia. Sędzia Krzysztof Fojcik odrzucił wtedy wszelkie wnioski obrony dotyczące przesłuchania dodatkowych osób (m.in. sąsiadów Szombierskiego), dopuszczenia dowodu od ubezpieczyciela czy uzupełnienia oceny biegłych.

Jednak we wtorek sędzia uznał, że przed wydaniem wyroku potrzebuje przesłuchać jeszcze biegłego, który wydał opinię o skutkach wypadku dla zdrowia poszkodowanej Beaty Leśniewskiej. - Niestety, stan córki się nie poprawia. Cały czas jest w ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie. Doszło nawet do regresu, niektóre rzeczy w procesie rehabilitacji się cofnęły - martwi się pan Ireneusz.

Co ciekawe, we wtorek zabrakło go na sali rozpraw, choć był w budynku rybnickiego sądu. - Nie dostałem wezwania na rozprawę i w związku z tym nie wpuszczono mnie na salę. Dla mnie jest to dziwne zachowanie. Tym bardziej że widziałem, jak pozwolono wejść małżonce oskarżonego. Może sędzia nie chciał mi bezpośrednio w twarz powiedzieć, że wznawia proces, że to się będzie dalej ciągnąć? - zastanawia się ojciec poszkodowanej Beaty.

"Nie chcę sobie robić nadziei"

Beata Leśniewska po wypadku spowodowanym przez Rafała Szombierskiego przez kilka tygodni znajdowała się w śpiączce. Zaraz po wypadku lekarze oceniali jej stan jako krytyczny, rodzinie kazali się przygotować na najgorsze. Jako że były żużlowiec uciekł z miejsca zdarzenia, pierwszej pomocy udzielali jej świadkowie. Być może to uratowało jej życie.

Lekarze stwierdzili u Beaty m.in. zmiażdżenie kręgów szyjnych i poważny uraz mózgu. Po wybudzeniu ze śpiączki kobieta dawała pierwsze sygnały - mrugnięcia okiem czy ściśnięcia dłoni. Kluczowy okazał się pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym w Krakowie, ale pochłania on ogromne środki.

Po 1,5 roku od wypadku Beata Leśniewska nadal nie jest samodzielna, wymaga ciągłej pracy rehabilitanta. - Wierzymy jednak, że dojdzie do kolejnego przełomu - mówi ojciec poszkodowanej, który równocześnie prosi internautów i fanów żużla o wsparcie (link do zbiórki TUTAJ). - Ta zbiórka pieniędzy właściwie ciągle jest przedłużana, bo rehabilitacja pochłania każdy pieniądz - tłumaczy.

Do wypadku doszło, gdy Beata Leśniewska jechała do domu rodziców odebrać córeczkę. Życie małej Igi tamtego dnia zamieniło się w koszmar. - Najbardziej łapią mnie za serce momenty, gdy Iga rozmawia z mamą i nagle ucieka do własnych spraw, zabawy. Bo nie rozumie, co mama mówi. To jest bolesne - mówił nam Ireneusz Leśniewski na początku 2021 roku.

Czy ten koszmar skończy się 9 listopada? Bo na wtedy zaplanowano kolejną rozprawę. - Pani prokurator stwierdziła, że możliwe jest ogłoszenie wyroku w tym terminie. Jednak teraz też mieliśmy go usłyszeć i co? Wie pan co? Ja już nie chcę sobie robić nadziei - mówi ze zrezygnowaniem w głosie pan Ireneusz.

Na wyrok poczeka w areszcie

Rafał Szombierski od momentu wypadku przebywa w areszcie. Tam też czekać będzie na ogłoszenie wyroku. W trakcie procesu biegli oceniali m.in. jego poczytalność i stwierdzili, że mężczyzna może odpowiadać karnie za to, co wydarzyło się w marcu 2020 roku. Jego obrona chciała jednak sprawdzenia, czy nie doszło w tym przypadku do chwilowego "upojenia alkoholowego". Jest to krótkotrwały stan nieświadomości, który wyłącza odpowiedzialność karną. Sąd odrzucił jednak wniosek w tej sprawie.

Szombierski to była nadzieja polskiego żużla. Jeszcze jako młodzieżowiec osiągał sukcesy na krajowym i zagranicznym podwórku. W roku 2003 został brązowym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Później jego kariera podupadła - m.in. ze względu na niesportowy tryb życia. Po raz ostatni brał udział w meczu ligowym w roku 2017.

Czytaj także:
Kibice Motoru bohaterami! W drodze na finał ujęli pijanego kierowcę
Daniel Bewley na wagę złota. Gościom zabrakło argumentów

Źródło artykułu: