[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Jesteśmy po finale Speedway of Nations w Manchesterze. W opinii ekspertów byliście kandydatem do medalu. Kończycie zmagania z brązowym krążkiem, choć był apetyt na coś więcej. Miałeś trochę problemów, ale udało się je po części rozwiązać. [/b]
Mikkel Michelsen, reprezentant Danii, zawodnik Motoru Lublin, Indywidualny Mistrz Europy: Oczywiście, że było znacznie lepiej, niż w sobotę. Wiele rzeczy poszło źle z mojej strony, bo Leon pojechał dobrze, a ja zmagałem się ze sprzętem. To był ten sam, którego używałem przez ostatni miesiąc czy dwa. Niestety w ogóle tutaj nie pasował. Zastosowaliśmy trzy inne silniki i inny sprzęt. Chcieliśmy wygrać te zawody i wrócić do gry po pierwszym dniu, ale w najważniejszym dla nas biegu poszło coś nie tak i niestety pociągnąłem zespół na dół. W drugiej połowie zawodów zmagałem się z pewnymi problemami. Tor był śliski, a ja szukałem na nim prędkości - próbowaliśmy różnych rzeczy, ale się nie udało. Starty były w miarę ok, ale brakowało mocy i prędkości. Niestety zapłaciliśmy za to cenę w półfinale. Żużel czasami taki jest.
Drugi dzień rywalizacji w twoim wykonaniu był już lepszy. Czy to kwestia toru? Był inny niż w sobotę?
Tor był bardzo podobny, przez dwa dni bardzo śliski, różnica polegała na tym, że na początku było bardziej mokro. Padało w sobotę wieczorem i niedzielę rano. Tor był mimo wszystko bardzo w porządku, myślę, że wolałbym, aby było troszkę bardziej przyczepnie. Pewnie lepiej bym się odnalazł w takich warunkach.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
Można powiedzieć, że doczekałeś się. Drużyna w Speedway of Nations składa się z dwóch zawodników i rezerwowego, więc trudniej jest dostać się do zespołu. Trochę czasu to zajęło, żebyś znalazł się w składzie.
Tak, ten rok jest dla mnie bardzo dobry. Czekałem na to, odkąd kończyłem wiek juniora w 2015 roku. Nie dostawałem szansy, mimo że czułem, że jestem gotowy by jeździć w reprezentacji. W tym roku w końcu pojechałem. Było całkiem dobrze w Daugavpils. Jako Dania nie pokazaliśmy jeszcze wszystkiego, ale uważam, że Leon i ja tworzymy w tej chwili najsilniejszą duńską parę. Mam bardzo dobry sprzęt od tunera. Jest dobra atmosfera w zespole, pracujemy wspólnie. Wiemy, że gdzieś jest presja i staramy sobie żartować, powygłupiać się. Ścigamy się dobrze i myślę, że rozumiemy się na torze. Czy jestem zadowolony z medalu? Na pewno wolałbym inny kolor, ale za kilka dni powiem sobie, że w pełni doceniam ten brąz.
Macie brązowy medal, ale z pewnością patrzycie z optymizmem na następne sezony. Za rok będziecie gospodarzami finału. Jak opiszesz to, co dzieje się w reprezentacji - wasze relacje z Hansem Nielsenem czy Leonem Madsenem?
Leon jest bardzo w porządku. Startowaliśmy razem w Polsce, Szwecji i Danii w tych samych zespołach. Z Hansem? Może na początku nie szło to dobrze, ale poznajemy się i dużo rozmawiamy ze sobą. Pracujemy nad tym, by zbudować coś dobrego dla tej reprezentacji. Myślę, że Hans też jest innym menadżerem niż na początku swojej przygody. Też przebył pewną drogą, by to lepiej poznać, by rozumieć się z zawodnikami. W ostatnich latach mamy medale, gdy Hans prowadzi nasz zespół. W przyszłym roku, zamierzamy wygrać SoN w Danii i jestem przekonany, że uda nam się to.
Indywidualne Mistrzostwo Europy, przepustka do Grand Prix, znakomita forma w fazie play-off PGE Ekstraligi, start w Speedway of Nations. Jesteś bardzo ambitnym żużlowcem, który chce się rozwijać. Co możesz zrobić, by być jeszcze lepszym?
Myślę, że nic wielkiego. Muszę robić wszystko to samo, co przez ostatnie dwa sezony. Wiesz, ciężka praca przynosi po jakimś czasie efekty, to jest to, co stało się w tym roku. Dobry sprzęt od Flemminga. Mój zespół, mechanicy, mój menadżer, pracujemy bardzo intensywnie. Cały czas się staram, gdy się nie ścigam, by dbać też o inne kwestie. Potrzebuję cały czas tego samego, a wiem, że dalej będzie tylko dobrze.
Zebrałeś już pewne doświadczenie w Speedway Grand Prix. Wrócisz do cyklu w przyszłym roku. Jakie masz nadzieje i oczekiwania z tym związane?
Po prostu muszę skończyć sezon w czołowej szóstce i tyle. A co się stanie dalej, zobaczymy.
Motor Lublin zanotował świetny sezon. Niektórzy mówili, że możecie być na granicy wejścia do fazy play-off, a sprawiliście miłą niespodziankę wchodząc do finału PGE Ekstraligi. Srebrny medal to piękna sprawa. Czy w tym klubie czujesz, że się rozwijasz?
Motor daje mi bardzo duży komfort. W klubie czuje się bardzo dobrze, wiele osób jest w tym wszystkim, by to współdziałało ze sobą. W Lublinie czuje się jak w domu, to jak rodzina. To jest dla mnie najważniejsze. Jestem pewny, co mam robić. Spędzamy ze sobą wiele czasu, masa rzeczy, które się nam przydarzyły. Przez ostatni czas wydałem sporo pieniędzy, by być jak najlepiej przygotowanym do tego toru. Ten sezon był wyjątkowy. Na pewno będziemy mocni w kolejnym sezonie. Każdy będzie się zastanawiał, jak silny będzie Motor w przyszłym roku. W tym roku podnieśliśmy się ze swoim poziomem i powalczymy o coś więcej następnym razem. Lublin to świetne miejsce. W wielu kwestiach mi pomagają, to też jest ważne, ale ja muszę skupić się na sobie. Bez mojego nastawienia, psychiki czy pracy mojego teamu, tego by nie było.
Wywalczyliście srebrny medal w rocznicę jedynego medalu dla Motoru Lublin. To było dokładnie trzydzieści lat temu. Wraz z kolegami napisałeś historię, bo zrobiłeś to samo, co pewien Duńczyk uznawany w Lublinie za legendę.
Wiem, że ten medal jest ważny dla Lublina. To bardzo fajne, pewnie pomyśleli niektórzy, że mogę być taką samą legendą dla klubu, co Hans Nielsen, jednak muszę wygrać kilka tytułów mistrza świata, by mu dorównać. Mam nadzieję, że to się stanie pewnego dnia. Nie ma żadnych powodów, by zmieniać klub, bo jest tutaj naprawdę dobrze.
Zobacz także:
Żużel. 18-latek zaskarbił sobie serca kibiców z całego świata. "O matko! To jakieś szaleństwo"