W ostatnim czasie dużo mówi się o tym, by wrócić do systemu z jednym juniorem zagranicznym. - Jestem tego przeciwnikiem. Brakuje spójności, a każdy plan powinien być o kilka lat do przodu. Jak jeden sezon jedziemy i pod koniec zmieniamy zasady regulaminowe dotyczące liczby juniorów na kolejny sezon, to nie fair względem klubów kontraktujących zawodników z wyprzedzeniem, a przede wszystkim to szkoda dla polskiego szkolenia i napływu narybku - powiedział Krystian Plech, menedżer żużlowy.
Poziom jazdy niektórych juniorów w Polsce pozostawia jednak wiele do życzenia. - Zgadzam się z tym, że wielokrotnie oczy bolą od poziomu juniorów z PGE Ekstraligi czy eWinner 1. Ligi, gdzie zawodnicy mieli problemy z ukończeniem wyścigów na poziomie ligowym, ale należy się zastanowić, czy to nie jest wina poziomu szkolenia, a nie liczby zawodników. To wpływa na to, jak kluby podchodzą do tych wymogów. Robi się sztukę dla sztuki, a nie dba się o jakość, bo klubom nie chce się inwestować odpowiednich środków - ocenił Plech.
- Dobrym przykładem szkolenia jest Ostrów Wielkopolski. Mieli trzech fajnych zawodników i udało im się wyszkolić zawodników na pozycjach 6 i 7. Uważam, że wielu zawodników by nie wypłynęło i nie miałoby możliwości rozwijania się, gdyby nie pewne miejsce w lidze. Każde zawody są lepsze niż trening, a zawody ligowe dają więcej niż młodzieżowe. Gdyby nie przepis o dwóch polskich juniorach, nie doczekalibyśmy się wielu młodzieżowców. Czy taki Mateusz Świdnicki by wypłynął we Włókniarzu - zapytał retorycznie syn Zenona Plecha.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
Proces szkolenia licznej grupy zawodników to inwestycja w przyszłość. - Musimy patrzeć na nasz poziom szkolenia i na to, co będziemy mieli za kilka lat. Polskich seniorów brakuje na rynku i dyktują oni warunki cenowe, a im więcej juniorów będziemy szkolić, tym większe prawdopodobieństwo, że będą wypierali starszych. Niektórzy zawodnicy jeżdżą, bo nie ma dla nich konkurencji i nikt nie puka do tych miejsc, przez co rynek troszkę się zespół. Taki ruch nie wygeneruje poprawy - podkreślił Krystian Plech.
Dla młodych seniorów oraz juniorów od 2022 roku rusza Ekstraliga U-24. - Przepis o lidze U-24 jest idealny do tego, by wprowadzać wielu młodych zawodników z Polski i zagranicy. My patrzymy w klubach, by był to zawodnik 23-24-letni, a jest to okazja by wziąć kogoś, kto może pokazać swoje możliwości i dosprzętowić, tym samym może to unormować rynek - ocenił Plech.
- Na początku wszystkie kluby zabijały się o Roberta Lamberta i innych wiodących zawodników, a to szansa na wyłapanie młodych perełek, by mieć zawodnika na lata za dobre pieniądze, zamiast przepłacania zawodnika który nie chce inwestować. Później mamy licytacje i obracamy się wokół tych samych zawodników. Ten sezon pokazał, że można wyłapać fajnych żużlowców, tylko trzeba im dać szansę. Przykład Dana Bewleya to pokazuje, bo ma mega potencjał, tylko trzeba go dosprzętowić. Gdyby nie przepis U-24, Sparta by w niego nie zainwestowała. Byłby to zawodnik I ligi, a ma mocne papiery na to, by być w światowym topie, tylko potrzebował klubu, który w niego zainwestuje - dodał.
Młodzi obcokrajowcy będą mogli dzięki nowym perspektywom wejść do struktur polskiej ligi. - Liga polska to główna trampolina do kariery międzynarodowej i wyjątkiem są tylko przykłady Craiga Cooka czy Martina Smolinskiego. Dla reszty polska liga to trampolina pozwalająca zabezpieczyć środki. Za pieniądze z polskich kontraktów zawodnicy inwestują w sukcesy indywidualne. Bez tego nie mogliby przygotować się do cyklu Grand Prix i innych zawodów. Aby zaistnieć w poważnym speedwayu, kontrakt w Polsce jest koniecznością. Przyszła pora na otwarcie na rynki, gdzie trenuje dużo chłopców, którzy kończą, bo nie ma dla nich możliwości jazdy. Mimo wszystko zostawiłbym dwa miejsca dla juniorów, niech młodzi z zagranicy jeżdżą na pozycjach U-24 i w Ekstralidze U-24 - podsumował Krystian Plech.
Czytaj także:
Rewolucja finansowa w eWinner 1. Lidze
Duży transfer pierwszoligowca