Byli jak bracia. Nie może otrząsnąć się po tragedii

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak na pierwszym planie i Karol Malecha
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tomasz Jędrzejak na pierwszym planie i Karol Malecha
zdjęcie autora artykułu

Gdy dowiedział się o śmierci przyjaciela, myślał, że to ponury żart. - Przerwałem pracę i pojechałem do domu, bo nie mogłem się na niczym skupić - mówi nam Karol Malecha o dniu, z którego do dzisiaj nie może się otrząsnąć.

W tym artykule dowiesz się o:

14 sierpnia 2018 roku w godzinach porannych środowisko żużlowe obiegła tragiczna wiadomość o samobójczej śmierci Tomasza Jędrzejaka. Karol Malecha, który od kilku lat jest mechanikiem lotniczym i pracuje w Rzeszowie, wykonywał wtedy obowiązki zawodowe.

- Nie mogłem uwierzyć. Byłem w totalnym szoku. Myślałem, że to jest jakiś ponury żart. Nie byłem w stanie dalej pracować tego dnia - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty. Malecha i Jędrzejak poznali się jako nastolatkowie w szkółce żużlowej. Razem też święcili pierwsze sukcesy na torach.

Powinien być z nami

- Jako dzieci znaliśmy się tylko z widzenia z racji tego, że mieszkaliśmy na jednym osiedlu przy ulicy Strzeleckiej, niedaleko stadionu w Ostrowie Wielkopolskim. Poznaliśmy się osobiście podczas naboru do szkółki żużlowej ówczesnej Iskry we wrześniu 1993 roku. Nasi rodzice podpisali wtedy zgody na treningi w szkółce. Od tego czasu trzymaliśmy się razem. Codziennie pokonywaliśmy tę samą drogę do klubu i z powrotem. Przez pierwsze kilka lat żyliśmy jak bracia - wspomina po latach Karol Malecha, rok młodszy od Jędrzejaka były żużlowiec ostrowskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni

W czasie wspólnych treningów w szkółce żużlowej zrodziła się między nimi wyjątkowa więź.

- Myślę, że można to nazwać przyjaźnią. Rozmawialiśmy na wiele tematów. Mówiliśmy sobie o wszystkim. Spędzaliśmy mnóstwo czasu ze sobą. Nie tylko na zawodach czy treningach, ale także przed i po, a nawet razem wyjeżdżaliśmy na wakacje - dodaje Malecha.

Wspólnie uczyli się sportu żużlowego.

- Razem wyjeżdżaliśmy na obozy, zgrupowania. Tomek był ze mną na moim egzaminie licencyjnym we Wrocławiu. Wcześniej, gdy on zdawał licencję, ja pomagałem mu w parku maszyn jako mechanik. Zażyłość między nami była duża. On powinien stać tutaj z nami i wspominać stare dobre czasy - zawiesza głos Karol Malecha.

Pierwsze sukcesy

Do historii przeszły zdjęcia z 1999 roku, kiedy to Karol Malecha wspólnie z Tomaszem Jędrzejakiem wywalczyli pierwszy, i jak do tej pory jedyny, złoty medal rangi mistrzostw Polski dla klubu z ich rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego. Młodzi, uśmiechnięci i szczęśliwi wpadli sobie przed podium w ramiona w geście triumfu.

- Jak patrzę na te zdjęcia, to łezka w oku się kręci. Pamiętam tamten dzień doskonale. Liczyliśmy po cichu na medal. Marzyliśmy o złocie. Od rana wtedy chodziliśmy po stadionie i wiedzieliśmy, że to może być ten dzień. Nikt z nas jednak otwarcie nie mówił o złocie. Ono pozostawało w sferze marzeń. Gdy je wywalczyliśmy, euforia była ogromna - wspomina Malecha.

Od lewej: Michał Szczepaniak, Karol Malecha i Tomasz Jędrzejak (fot. Maciej Kmiecik)
Od lewej: Michał Szczepaniak, Karol Malecha i Tomasz Jędrzejak (fot. Maciej Kmiecik)

Po 1999 roku drogi obu przyjaciół się rozeszły, ale na krótko. - Po roku spotkaliśmy się w Częstochowie. Tomek był już seniorem i drugi rok jeździł dla Włókniarza. Ja byłem jeszcze juniorem. Spędziliśmy tam razem rok. Później Tomek przeszedł do Wrocławia - dodaje.

Młodszy z kolegów śledził dalej karierę Jędrzejaka, który w 2003 roku zdobył brązowy medal IMP, a dziewięć lat później sięgnął po swój największy sukces, zostając Indywidualnym Mistrzem Polski.

- Oglądałem wszystkie jego turnieje i mecze ligowe. Byłem na bieżąco z jego sukcesami. Cieszyłem się z nich. Później kontakt nam się zerwał, ale pamiętam, gdy po latach wysłałem mu SMS-a z gratulacjami w dzień, kiedy wygrał finał IMP w Zielonej Górze w 2012 roku, odpisał mi. Wiem, że ten sukces był jego wielkim marzeniem - wspomina.

Spotkanie w Anglii

Wcześniej drogi dwóch żużlowców skrzyżowały się jeszcze w Anglii. - Tomasz podpisał wtedy kontrakt w Arena Essex, gdzie ja byłem mechanikiem klubowym. Współpracowaliśmy tam jeszcze przez kilka meczów - dodaje.

Kariera Jędrzejaka przypominała swego rodzaju rollercoaster. Po roku sukcesów, w kolejnym przychodziła słabsza forma. Pochodzący z Ostrowa Wielkopolskiego żużlowiec największą część swojej kariery spędził we Wrocławiu. Był kapitanem tamtejszej Sparty. W jej barwach zdobył w 2012 roku upragniony złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Polski. Do pełni szczęścia brakowało mu tytułu Drużynowego Mistrzostwa Polski. Był tego bliski w 2017 roku.

Nie mógł odżałować, że w decydującym meczu nie postawiono na niego. Czuł, że jest w formie, że może ozłocić Wrocław, który traktował jak drugi dom. Nie dostał jednak szansy. Nie zaryzykowano i w składzie znalazł się inny zawodnik, obcokrajowiec. Bardzo to przeżył. Nie mógł pogodzić się, że klub, któremu oddał serce, nie zaufał mu w takim momencie. Był bardzo ambitny. Niektórzy mówili, że aż za bardzo.

Gdy Betard Sparta Wrocław wywalczyła w tym sezonie tytuł DMP, Maciej Janowski i Tai Woffinden złoty medal dedykowali właśnie jemu, byłemu kapitanowi drużyny, Tomaszowi Jędrzejakowi.

Ostatni sezon Jędrzejak spędził w Rzeszowie, choć wydawało się, że powróci do rodzinnego miasta. Samobójstwo popełnił kilka dni przed meczem swojej Stali w Ostrowie Wielkopolskim. Dzień przed spotkaniem odbył się pogrzeb, a sam pojedynek był hołdem dla żużlowca. Koledzy z toru mieli łzy w oczach. Nikt nie dowierzał, że doszło do takiej tragedii.

Do dramatu 39-latka doprowadziła najprawdopodobniej depresja.

Krzysztof Cegielski, przyjaciel Jędrzejaka i były zawodnik używał mocnych słów. Mówił, że zabił go żużel. Do dzisiaj pomaga wdowie po mistrzu Polski odzyskać pieniądze od nieuczciwych pracodawców. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

Nie może się otrząsnąć

Po latach kontakt Jędrzejaka z Malechą zerwał się zupełnie. Jeden robił karierę żużlową, a drugi zmienił branżę i pracuje teraz jako mechanik lotniczy. - Nie udało się podtrzymać relacji, czego żałuję do dzisiaj - nie kryje nasz rozmówca.

- Tomek był człowiekiem niezwykle ambitnym. Ciągnął mnie nawet za uszy. Dzięki niemu starałem się też być lepszym zawodnikiem - wspomina Malecha.

O Jędrzejaku w środowisku krążyły opinie, że był nieufny. Otwierał się tylko przed najbliższymi. - Był skryty - potwierdza Malecha. - Sam nie wiem, czy Tomek odkrywał się przy mnie do końca, ale na pewno miałem z nim bardzo dobry kontakt.

- Do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć z tej tragedii. Przecież to był niemalże mój rówieśnik. Stała się straszna rzecz. Pozostały tylko wspomnienia wspólnie spędzonych chwil - kończy zamyślony Karol Malecha.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

Zobacz także: Przewiduje szybki koniec Ekstraligi U24

Źródło artykułu:
Komentarze (6)
Cezariusz
1.11.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Kolejny "przyjaciel", który nie ma pojęcia co skłoniło człowieka do tak głupiego czynu.  
avatar
hmm
1.11.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
TOMASZ JĘDRZEJAK !!!!  
avatar
Legionowiak 2.0
1.11.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
To już trzy lata mija, a gdyby ta tragedia była wczoraj! Sam nie mogłem uwierzyć, że wtedy Tomek Jędrzejak stracił życie! Tomek, na zawsze w pamięci wszystkich kibiców żużla!