Żużel. Chris Holder o zbyt później zmianie barw klubowych, nowym wyzwaniu i wielu ofertach [WYWIAD]

Materiały prasowe / KS Toruń / Na zdjęciu: Chris Holder
Materiały prasowe / KS Toruń / Na zdjęciu: Chris Holder

- Myślę, że może powinienem zrobić to już kilka lat temu i zmienić wcześniej otoczenie. Naprawdę jestem podekscytowany nowym wyzwaniem. Mam wiele niedokończonych spraw w PGE Ekstralidze - mówi Chris Holder, nowy żużlowiec beniaminka.

[b]

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Jak się pan czuje, zmieniając barwy klubowe po 14 latach z rzędu spędzonych w Toruniu?
[/b]
Chris Holder, nowy zawodnik Arged Malesa Ostrów: Na pewno jest to dziwne uczucie, odchodzić z Torunia po 14 sezonach, które spędziłem w tym klubie. To istne szaleństwo, ale też nowy początek dla mnie. Tak sobie myślę, że może powinienem zrobić to już kilka lat temu i zmienić wcześniej otoczenie. Naprawdę jestem podekscytowany nowym wyzwaniem i bardzo się z tego cieszę.

Można powiedzieć, że Arged Malesa Ostrów i pan byliście niejako na siebie "skazani"? Beniaminek po awansie szukał wzmocnień, a pan chciał nadal ścigać się w PGE Ekstralidze…

Można tak powiedzieć, że to wszystko złożyło się idealnie. Na pewno chciałem zostać w PGE Ekstralidze, a beniaminek z Ostrowa stwarza mi taką szansę. Czuję, że jestem potrzebny, a jednocześnie wiem, że mogę dać dużo tej drużynie. Mam naprawdę jeszcze wiele niedokończonych spraw w tej lidze. Nie jest przecież tajemnicą, że ostatnie kilka sezonów nie było nawet w pobliżu tego, do czego jestem zdolny. Złożyło się na to wiele różnych rzeczy. Lubię tor w Ostrowie i mam stamtąd dobre wspomnienia. Wierzę, że nasza współpraca wyjdzie na dobre obu stronom.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Rafał Dobrucki kręci nosem! Poszło o zagranicznego juniora

Czy śledził pan rozgrywki eWinner 1.Ligi w Polsce pod kątem tego, kto je wygra i kto może być potencjalnym pana nowym pracodawcą?

Śledziłem prawie wszystkie mecze i kiedy zbliżał się koniec sezonu 2021, zacząłem się jeszcze baczniej przyglądać w kontekście moich opcji na rok 2022. Wiedziałem już wtedy, że będzie to mój ostatni sezon w Toruniu. Ostrowski klub w pod kątem mojego nowego miejsca pracy wyglądał całkiem nieźle. Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że to właśnie Arged Malesa awansuje do PGE Ekstraligi. Tak też się stało i wyszło tak, że zostaję w najlepszej żużlowej lidze świata.

Zaskoczył pana awans ostrowskiej drużyny do PGE Ekstraligi?

Nie do końca. W Ostrowie był naprawdę solidny zespół i choć nie zaliczał się on do głównych faworytów, to jechał bardzo dobrze przez cały sezon. W play-offach ostrowscy zawodnicy wskoczyli na jeszcze wyższy poziom i pewnie awansowali do PGE Ekstraligi.

Miał pan więcej propozycji na sezon 2022? Przebierał pan w ofertach?

Może to dziwnie zabrzmi, ale miałem więcej ofert na sezon 2022 niż kiedykolwiek wcześniej w mojej karierze. Sam byłem tym faktem zaskoczony. Być może wynikało to z tego, że wielu wiedziało, że szukam nowego klubu. Nie śpieszyłem się z wyborem i decyzjami. Czekałem aż wszystko się wyjaśni. Rozmawiałem z moimi mechanikami. Powiedziałem im co myślę i co zamierzam zrobić.

Czy nowy klub może być dla pana też nowym bodźcem? Motywacją, by wrócić na poziom, na którym pan się kiedyś znajdował?

Zdecydowanie tak. Jak wspomniałem wcześniej, może powinienem zdecydować się na zmianę otoczenia już kilka lat temu i odejść z Torunia. Nigdy nie wykonałem tego ruchu. W tej chwili najlepszym rozwiązaniem dla mnie jest przełamanie rutyny, poszukanie nowego wyzwania w nowym otoczeniu. Czasami potrzeba wstrząsu, by wyniknęły z tego pozytywne sprawy. Czuję, że tak może być w moim przypadku.

Czy zamierza pan coś zmienić w porównaniu z tym co było dotychczas w kwestii przygotowania do sezonu, spraw sprzętowych, tunera?

Następny sezon będzie dla mnie nowym otwarciem. Wystartuję w nowym klubie, nowy tor będzie moim domowym obiektem. Oczywiście przygotowania też będą inne. Wspólnie z moim teamem mamy już pewne plany. Przede wszystkim musimy być pewni, że nie popełniamy tych samych błędów, co w zeszłym roku. Czuję się dobrze i wiem, że jeśli tylko będę miał odpowiedni sprzęt, mogę wykonywać dobrze swoją pracę.

Stosunkowo rzadko jeździł pan w Ostrowie. Ostatni raz w 2020 roku, gdy Apator Toruń niespodziewanie przegrał z gospodarzami w meczu rozgrywanym na trudnym torze po opadach deszczu. Jakie ma pan wspomnienia z Ostrowa?

Mój pierwszy raz w Ostrowie był w 2007 roku podczas finału IMŚJ, gdzie byłem bliski wygrania. Ostatecznie zająłem drugie miejsce. Później faktycznie do Ostrowa wróciłem tylko kilka razy w mojej karierze. Ostatni mecz miał miejsce w 2020 roku. Co zapamiętałem? Bardzo mokry tor. Generalnie ostrowski obiekt mi pasuje. To dobry tor do ścigania, duży, szeroki i szybki. Nie mogę się już doczekać, kiedy zacznę na nim kręcić przedsezonowe okrążenia.

Wspomniał pan, że w Ostrowie świętował pan jeden z pierwszych dużych sukcesów, zostając wicemistrzem świata juniorów w 2007 roku. Zapadło panu w pamięci coś szczególnego z tamtych zawodów?

To był świetny wieczór dla mnie. Przyjechałem na ten finał, nie mając żadnych specjalnych oczekiwań odnośnie wyniku. Po prostu chciałem odjechać dobre zawody. Pamiętam, że jechałem do Ostrowa z tatą i bratem. Podróżowaliśmy z Anglii do Polski i nie mieliśmy pojęcia, dokąd jedziemy. Wiele razy po drodze się zgubiliśmy. Generalnie jednak wyjeżdżałem z Ostrowa szczęśliwy, bo zdobyłem 14 punktów i zdobyłem srebrny medal.

Ostrowski klub będzie beniaminkiem PGE Ekstraligi i większość fachowców już teraz spisuje go na spadek z ligi. Co pana zdaniem może być siłą ostrowian i szansą na sprawienie niespodzianki?

Nasz zespół wygląda solidnie. Nie ma co prawda wielkich gwiazd, ale ma dużo doświadczenia. Ta drużyna pokazała już, że może pojechać dobrze i zaskoczyć. Jej siłą był zespół i podobnie może być w przyszłym roku. Jeździłem już w zespołach z wielkimi nazwiskami, ale to nie zawsze przynosi oczekiwany efekt. Nazwiska nie jeżdżą. Nie zawsze gwiazdorski skład gwarantuje sukces. Jeśli będziemy razem pracować i tworzyć zgrany zespół, możemy zaskoczyć ekspertów, którzy wróżą nam pewny spadek.

W jednym z wywiadów Jacek Gajewski powiedział, że rozmawiał z panem i wciąż widział "ogień" w pana oczach. Wciąż jest pan głodny sukcesów, nowych wyzwań?

Jacek Gajewski jest moim dobrym przyjacielem i moim lojalnym sponsorem, odkąd po raz pierwszy przyjechałem do Torunia. Pracowałem z nim długo i wiele dla mnie zrobił. Bardzo mi pomógł, szczególnie w moim początkowym okresie w Toruniu. Dla mnie wszystko było nowe i dzięki niemu łatwiej było mi się odnaleźć w nowym otoczeniu. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Oczywiście, jestem nadal głodny sukcesów. Potrzebowałem nowego wyzwania, takiego właśnie jak to w Ostrowie. Jestem przekonany, że mam naprawdę wiele do zaoferowania od siebie drużynie i nie mogę się już doczekać swojej szansy z ostrowskim zespołem w PGE Ekstralidze w sezonie 2022.

Zobacz także:
Adrian Miedziński wprost o odejściu z Apatora
Mariusz Staszewski o transferze Chrisa Holdera

Źródło artykułu: