Rosyjscy żużlowcy święcą w ostatnich latach największe sukcesy w historii tej dyscypliny. Wygrywali trzy razy z rzędu Speedway of Nations, a w tym roku Artiom Łaguta został pierwszym indywidualnym mistrzem świata z tego kraju. W żaden sposób jednak nie przekłada się to na zainteresowanie mediów w Rosji. Emil Sajfutdinow i Łaguta znani są tylko w wąskim kręgu kibiców speedwaya. Śmiało można powiedzieć, że większym echem sukces Artioma Łaguty odbił się w Polsce niż w jego ojczyźnie.
- W Polsce jest kilka zapytań o występ w programach, które nie są stricte związane ze sportem. Między innymi z Dzień Dobry TVN, który był i jest nadal zainteresowany zrobieniem materiału o życiu Artioma. Pozostaje tylko kwestia znalezienia dogodnego terminu na realizację. Są również zaproszenia do kilku kanałów sportowych i pewnie po powrocie z wakacji Artiom skorzysta z okazji, by tam się pojawić. Mistrz świata jest także aktywny w mediach branżowych, związanych z żużlem, co jest naturalne po takim sukcesie - mówi Rafał Lewicki z teamu Łaguty.
- Jeśli chodzi o Rosję, nie było dużo oddźwięku po jego sukcesie poza sporadycznymi kontaktami. Generalnie media z ojczyzny Artioma nie zainteresowały się jego sukcesem. Zdecydowanie większy wydźwięk jego złoty medal IMŚ miał w Polsce - nie kryje menedżer rosyjskiego żużlowca.
Z czego wynika ten fakt kompletnego braku zainteresowania w Rosji historycznym sukcesem ich żużlowca? - Pewnie bierze to się z tego, że poza Władywostokiem, w Rosji w dużych miastach żużel nie jest popularny. Kiedy mówimy o Rosji, to zazwyczaj myślimy o Moskwie czy Sankt Petersburgu, a tam nie ma żużla - zaznacza Lewicki.
Organizacja pierwszego w historii Grand Prix w Togliatti, gdzie wygrał Artiom Łaguta również nie przełożyła się na zwiększenie popularności żużla. Owszem, w tym regionie speedway jest znany i lubiany, ale nie przekłada się to na szerszą rozpoznawalność tej dyscypliny sportu w tym dużym kraju. - Trudno zdefiniować, z czego to wynika, kiedy nie żyje się w tamtejszych realiach. Najwyraźniej nie trafiło to na podatny grunt. Widocznie w Rosji są bardziej popularne dyscypliny niż żużel - kończy polski menedżer Łaguty.
Zobacz także:
Zbudowali skład w 96 godzin
Dowhan: Nie byłbym pewny powrotu Patryka Dudka
ZOBACZ WIDEO Żużel. Kiedyś byli nierozłączni. Teraz wystąpią przeciwko sobie w PGE Ekstralidze