Żużel. Stanisław Chomski po okresie transferowym. Stal wykonała ważną misję [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Stanisław Chomski

- Zawiesiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, praktycznie nie schodzimy z podium - zauważył Stanisław Chomski. Moje Bermudy Stal Gorzów podeszła do tematu okresu transferowego zadaniowo, przy okazji szukając zawodników w nieoczywistych krajach.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy w trakcie okresu transferowego Moje Bermudy Stal Gorzów osiągnęła to, co zamierzała?

Stanisław Chomski, trener Moje Bermudy Stali Gorzów: Podstawą było zatrzymanie naszych czterech asów i prezes Marek Grzyb szybko i sprawnie zakończył negocjacje ze Zmarzlikiem, Vaculikiem, Woźniakiem i Thomsenem. Nie było tu żadnych niepewności, były chęci dalszej współpracy z obu stron.

Skład jednak będzie się różnił niż w 2021 roku.

Tak, dokładnie. Pozyskaliśmy Patricka Hansena, który był objawieniem eWinner 1. Ligi, podobnie jak wcześniej odkryci przez Wybrzeże Anders Thomsen i Mikkel Michelsen, którzy przeszli przeskok do PGE Ekstraligi w sposób prawidłowy i skuteczny. Na to samo liczymy też z Patrickiem Hansenem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Intensywne przygotowania Fogo Unii. Junior się nie oszczędza

Nie brakuje wam w tym układzie młodzieżowców?

Chcieliśmy się wzmocnić, ale nie wyszło tak, jak sobie zakładaliśmy i jesteśmy zdani na swoich zawodników. Mieliśmy odpowiednie potrzeby, musieliśmy wypełnić luki.

Jak pan widzi miejsce Stali Gorzów w PGE Ekstralidze w 2022 roku?

Czas pokaże. Wszystkie ekstraligowe kluby próbują uzupełnić ogniwa, które mogłyby być ich słabą stroną. Widzimy to po bardzo mocnych ruchach drużyny z Torunia, która mocno się zaangażowała. Jest konsekwencja w budowie siły Motoru Lublin i utrzymania status quo we Wrocławiu, która wzmocniła się juniorem z zewnątrz. Nawet zespół z Ostrowa nic nie ma do stracenia i ma na tyle ciekawy tor, że u siebie będzie stawiać bardzo mocne warunki. Grudziądzanie kolejny rok byli skreślani, a znów się utrzymali i ten trzon, który utrzymali będzie procentował pod względem współpracy czy znajomości toru. Częstochowianie przez dwa lata mają problem z awansem do play-offów, a z sześcioma drużynami to dla nich wielka szansa. Fogo Unia Leszno też nie będzie chłopcem do bicia, jak się czasami wyraża, bo ciśnienie obrony tytułu spadło i będzie trudniejszym rywalem niż w tym roku.

To gdzie w tym Stal?

Zawiesiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, praktycznie nie schodzimy z podium. Teraz jest 75-lecie istnienia naszego klubu i fajnie byłoby okrasić to jakimś fajnym sukcesem. Czy tak będzie? Zobaczymy, stawka jest coraz mocniejsza.

"Teraz jest 75-lecie istnienia naszego klubu i fajnie byłoby okrasić to jakimś fajnym sukcesem" - mówi Stanisław Chomski
"Teraz jest 75-lecie istnienia naszego klubu i fajnie byłoby okrasić to jakimś fajnym sukcesem" - mówi Stanisław Chomski

Jak jest tylu chętnych do jazdy w PGE Ekstralidze, to może warto byłoby ją powiększyć?

To nie do mnie pytanie, od tego są włodarze ligi, którzy pracują nad różnymi rozwiązaniami. Fajnie by było, gdyby było więcej drużyn, ale wtedy trzeba byłoby się zastanowić jak miałoby wyglądać zaplecze ligi. Bez regulacji typu KSM trudno byłoby stworzyć wyrównaną Ekstraligę z większą liczbą zespołów.

Bo rynek transferowy teraz jest zupełnie inny niż jeszcze kilka lat temu.

Widzimy dużą stabilizację. Odchodzą zawodnicy "zasiedzieli", którzy zatrzymali się w swoim rozwoju albo tacy, którzy chcą zebrać owoc swojej pracy w innym klubie ze względów finansowych czy sportowych. Trzeba patrzeć też na to, że trudno beniaminkowi pozyskać topowych zawodników, bo wiąże się to z liczbą meczów, a żużlowcy niechętnie chcą jakieś rekompensaty finansowe. Bez jazdy i rywalizacji zawodnik się nie rozwija i ambicje sportowe są bardzo duże. Każdy wybierając klub bierze pod uwagę szansę jazdy w większej liczbie spotkań niż tylko runda zasadnicza.

Czyli pół żartem-pół serio, przez to że nikt nie bankrutuje, rynek jest aż czasami za bardzo stabilny?

I tu pochwała dla władz całego żużla. Widzimy jak wygląda proces licencyjny, te tematy są bardzo mocno pilnowane i nie ma takich sytuacji jak przed laty, gdy ktoś nie dostaje licencji. Problemy są różne, ale w porównaniu do tego co było są one marginalne i nie powodują, że klub jest postrzegany jako niewypłacalny. Zawodnicy widzą tę stabilizację, ale to praca zespołu ludzi stawiających normy, których nie da się ominąć.

Przejdźmy to tematów szkoleniowych. Widzimy, że turnieje w ramach Pucharu Ekstraligi 250 cc pozwalają zawodnikom na płynniejsze wchodzenie do żużla. To dobra droga?

Nikt tu Ameryki nie odkrywa. Pamiętam jak byłem trenem kadry i wraz ze Szczepanem Bukowskim i Janem Chudzikowskim przedstawiliśmy taki projekt 15 lat temu, ale nikt się nad tym nie pochylił. Ważniejsza była wtedy rozbudowa rozgrywek w klasie 80 cc, a następnie 125 cc.

W czym lepsza jest klasa 250 cc?

To młodzi chłopcy i trzeba dopasować rozwój psychofizyczny do warunków sprzętowych - inne ramy, inne wielkości kół, a gdy zawodnicy przechodzili do klasy 500 cc, to dysproporcja była zbyt duża i nie wszyscy sobie radzili. Bardzo dobrze, że coraz więcej zawodników rywalizuje w klasie 250 cc. To dopiero kilka lat, a już Oskar Paluch został mistrzem świata, wcześniej Mateusz Bartkowiak był wicemistrzem świata. Nie można kogoś jeżdżącego na rowerku na trzech kółkach od razu rzucać na kolarzówkę. Są pośrednie etapy, które pozwalają na jazdę na rywalizację na motocyklach, nad którymi można łatwiej zapanować. To prawidłowa droga.

W Stali są zaplanowane jakieś licencje na 2022 rok?

Oczywiście, szkółka działa prężnie. Luka pokoleniowa powstała z niezależnych od nas czynników - niektórzy zrezygnowali, innych trzeba było oddać na wypożyczenie czy definitywne transfery, jak w przypadku Marcela Studzińskiego, bo w tak licznym gronie dla wszystkich zawodników nie ma miejsca, by zapewnić politykę startową. Z powodów zdrowotnych zrezygnował do tego Hubert Czerniawski.

Pamiętamy, jak juniorami byli Bartosz Zmarzlik z Adrianem Cyferem, przy których nikt się nie przebijał. Nasi zawodnicy już teraz mogli zdawać licencje, ale nie chcieliśmy robić tego na sztukę. W szkoleniu ważniejsza od ilości i względów formalnych jest jakość. Nie jest tak, że każdy kto siądzie na motocykl będzie mógł dawać satysfakcję kibicom i klubowi. To różne osobowości, które nie zawsze po zabawie w niższych klasach poradzą sobie w dorosłym speedwayu. Pamiętajmy, że zawodnikowi trzeba dać wszystko - od motocykla, przez buty i inny osprzęt. Koszty na początkowym etapie szkolenia w porównaniu do klubów innych dyscyplin są znaczne.

"W szkoleniu ważniejsza od ilości i względów formalnych jest jakość" - zaznaczył Chomski, który miał okazję pracować z Bartoszem Zmarzlikiem jeszcze wtedy, gdy ten był juniorem
"W szkoleniu ważniejsza od ilości i względów formalnych jest jakość" - zaznaczył Chomski, który miał okazję pracować z Bartoszem Zmarzlikiem jeszcze wtedy, gdy ten był juniorem

Poważnie potraktowaliście Ekstraligę U-24. Skąd wzięliście tylu zawodników do formacji U-24?

Odbyły się w Gorzowie dwa campy dla młodych talentów w okresie letnio-jesiennym. Nasza polityka była taka, by poszukać nie tylko zawodników z krajów, które są znane z talentów. Dochodziły do nas też sygnały z innych miejsc i chcieliśmy otworzyć się na państwa, w których zawodnicy trenują w trudnych warunkach, by przebić się ponad przeciętność.

Będą oni bardziej zdeterminowani i zorientowani na sukces?

Po tym jak zakontraktowany został Timi Salonen, widzimy olbrzymi wydźwięk ze strony byłych zawodników z Finlandii jeżdżących w polskiej lidze. Rozmawiałem z Cezarym Owiżycem, który mieszka tam na stałe i próbuje zarazić żużlem młodych chłopaków. To im pokazuje, że można się wybić. Ekstraliga U-24, to wielkie okno na świat, dzięki któremu można zaistnieć. Ten sport kurczy się nawet w krajach, które były przed laty wiodące i nadawały ton rozwojowi sportu - mówię tu o Anglii czy Szwecji. Teraz oni próbują się do nas wbić nową falą. To otwarcie okna przez Polskę dla młodych zawodników.

Kolejnym dużym talentem jest Mathias Pollestad z Norwegii.

Właśnie, bardzo dobrze ścigał się właśnie w klasie 250 cc. Zobaczymy jak będzie wyglądała praca wykonana przez nas, ale i przez tych zawodników, by rozwinąć ich talent na miarę potencjału. Oni muszą poświęcić dużo czasu na bytowanie w Polsce, chcą też by zapewnić im politykę startu. Ekstraliga U-24 to bardzo dobry pomysł, ale to 14 spotkań. Ci zawodnicy niestety nie mogą rywalizować jako goście w niższych klasach rozgrywkowych, co byłoby dla nich podawaniem ręki i pomóc w rozwoju. Pamiętamy jak kiedyś wyglądała liga w Anglii, gdzie mecze były co 2 dni i tak się rozwijali zawodnicy. Takie są uwarunkowania.

Ekstraliga U-24 wydrenowała też eWinner 1. Ligę, która nie miała czego zaoferować zawodnikom, którzy mieliby jeździć z numerami 8/16.

Dokładnie. Ktoś może powiedzieć, że może i dobrze, bo trzeba sięgać głębiej do zaplecza, ale liga to nie jest projekt doświadczalny, a produkt finalny niezależnie od poziomu rozgrywkowego. Ci najzdolniejsi trafili pod skrzydła klubów ekstraligowych i można było pomyśleć o wypożyczeniach. Jak zapraszasz gościa, to musisz mu zorganizować czas pobytu i atrakcje, a takimi atrakcjami jest dla nich jazda i ściganie się.

Czytaj także: 
Wychowanek chciał się odciąć od Wybrzeża 
Został legendą. Takich już nie ma

Źródło artykułu: