Żużel. Przemysław Termiński oferuje pomoc Tomaszowi Bajerskiemu. Właściciel Apatora stawia tylko jeden warunek

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Przemysław Termiński i Tomasz Bajerski
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Przemysław Termiński i Tomasz Bajerski

- Nie zamykam możliwości porozumienia z Tomaszem Bajerskim, ale nie wydarzy się to w najbliższych dniach. Dajemy sobie czas, niech opadną emocje. Około połowy stycznia wszystko powinno się rozstrzygnąć - mówi Przemysław Termiński, właściciel Apatora.

Zamieszanie z Tomaszem Bajerskim zaczęło się w zeszłym tygodniu od publikacji odnoszących się do jego spraw prywatnych, relacji z byłą partnerką oraz kwestii finansowych, związanych z zaciągniętymi kredytami.

- Podczas rozmowy z moją żoną (Iloną Termińską - prezes klubu - przyp. red.), Tomasz Bajerski został poproszony, żeby rozstrzygnął swoje sprawy prywatne, żeby nie rzutowały one na funkcjonowanie klubu. W efekcie trener uniósł się honorem i złożył rezygnację. Później rozpoczął kampanię medialną, próbując zrobić z siebie ofiarę. Z jego wypowiedzi wynika, że to zły klub nie chciał go wysłuchać - mówi Przemysław Termiński.

- Tomasz Bajerski w ostatnich wypowiedziach próbuje się wybielić, ale z automatu pod kątem PR-owym jednocześnie szkodzi klubowi. To jest poważny problem - nie kryje właściciel Apatora. - Faktem jest, że Tomasz Bajerski złożył rezygnację. Nie chcę natomiast komentować jego spraw prywatnych i tego, jak on je rozwiązuje - dodaje Termiński.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znany młodzieżowiec o zagranicznych juniorach: "To polska liga, więc niech startują Polacy".

Zaraz po rozstaniu Bajerskiego z Apatorem, właściciel klubu mówił, że traktuje to jako fakt medialny i będzie starał się z nim rozmawiać. - Cały czas podtrzymuję, że złożył tę rezygnację pod wpływem emocji. Z tego, co wiem, mamy usiąść i porozmawiać, ale termin tego spotkania nie został jeszcze wyznaczony. Trochę czasu musi upłynąć, żeby można było na spokojnie przemyśleć sytuację - tłumaczy Termiński.

Czy włodarze Apatora dalej chcą Tomasza Bajerskiego? - Pozwoli pan, że uchylę się od odpowiedzi na to pytanie - odpowiada właściciel klubu. - To jest bardziej skomplikowana rzecz. Nie zawsze pomiędzy tym, co się chce, a co można, jest znak równości - dodaje.

Konkretów odnośnie ostatecznego składu sztabu szkoleniowego Apatora w najbliższym czasie nie należy się spodziewać. - Myślę, że na ten moment i nawet do połowy stycznia przyszłego roku nic się nie wydarzy, ponieważ nie jest zaplanowane żadne spotkanie kierownictwa klubu. Idą święta, nowy rok. Myślę, że dopiero w styczniu będziemy na ten temat myśleć. Zwłaszcza, że to nie ma wpływu na przygotowanie drużyny do sezonu, ponieważ za tę działkę nie odpowiadał Tomasz Bajerski - zaznacza Termiński.

- O przygotowanie juniorów dbają trenerzy personalni, a za całość odpowiada dyrektor sportowy. Menedżer pierwszej drużyny nie jest zatem obecnie niezbędny do przygotowania drużyny do sezonu. Dajemy sobie czas, żeby spokojnie przemyśleć sytuację i pewnie koło połowy stycznia będziemy wracali do rozmów - dodaje.

Przemysław Termiński zaoferował nawet pomoc prawników klubowych Tomaszowi Bajerskiemu w kwestii rozwiązania przez niego swoich problemów z byłą partnerką. -  Zaproponowałem mu to sms-owo lub mailowo, że jeśli potrzebuje jakiejś pomocy prawnej, to prawnicy klubowi są do jego dyspozycji. Pozostało to jednak, póki co, bez odzewu - tłumaczy właściciel toruńskiego klubu.

Czy zatem to oznacza, że Przemysław Termiński stoi po stronie Tomasza Bajerskiego? - Zawsze stoję po stronie klubu - podkreśla jego właściciel. - Sprawy prywatne trenera nie mogą jednak szkodzić wizerunkowi klubu - zaznacza.

- Nie zamykam możliwości porozumienia z Tomaszem Bajerskim. Rozważam różne opcje. Nie mamy noża na gardle. Do startu rozgrywek pozostało jeszcze kilka miesięcy. Spokojnie możemy poczekać. Drużyna przygotowania do sezonu rozpoczęła zgodnie z planem. Ja mam swoje przemyślenia. Musimy na spokojnie porozmawiać z Tomaszem Bajerskim. Zobaczymy, w która stronę to pójdzie. Jak się nie dogadamy, będziemy myśleli, co dalej - dodaje.

Właściciel toruńskiego klubu stanowczo dementuje także pojawiają się spekulacje, że do Apatora mógłby dołączyć Marek Cieślak. - Marek Cieślak nie byłby kandydatem, nawet jeśli nie dojdziemy do porozumienia z Bajerskim. To mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością. Podobnie jak Jacek Frątczak. To są rzeczy wyssane z palca. Nie wiem, w ogóle skąd pojawiają się takie spekulacje - kończy Przemysław Termiński.

Z informacji WP SportoweFakty wynika, że dotychczasowy menedżer Apatora może zostać zastąpiony przez Krzysztofa Gałańdziuka, który pełni też w klubie rolę dyrektora sportowego.

Zobacz także:
Mocne słowa o współpracy z Unią
Jego kariera to gotowy scenariusz na film

Źródło artykułu: