Problemy prywatne Tomasza Bajerskiego kosztowały go wiele. Również utratę pracy w Apatorze Toruń. Były żużlowiec obecnie pozostaje na trenerskim bezrobociu.
W środę "Przegląd Sportowy" poinformował, jakoby Bajerski miał otrzymać ofertę angażu w Aforti Starcie Gniezno.
Radosław Majewski, dyrektor GTM Startu w rozmowie z polskizuzel.pl potwierdził, że Bajerski był na ich "celowniku", ale dwa miesiące temu, a teraz żadnej oferty nie otrzymał.
ZOBACZ WIDEO W regulaminie powinno dojść do zmiany? "To niedobre dla PGE Ekstraligi i 1. Ligi"
- Ani ja, ani dwie inne osoby, które mogłyby prowadzić rozmowy z trenerem Bajerskim, na pewno do niego nie dzwoniły i nie rozmawiały z nim o pracy. Temat Bajerskiego pojawił się w październiku, jak jeszcze nie było Błażeja i Tomka. Wtedy padło luźne hasło: a może Tomek. Nie umiem jednak powiedzieć, czy Rafael Wojciechowski wtedy do niego dzwonił. Teraz jednak, przy całej sympatii dla Tomka Bajerskiego, mamy ludzi i tego się trzymamy - mówi Majewski.
W grudniu gnieźnianie zostali oficjalnie zaprezentowani - partnerom klubu, ale także i kibicom. Majewski nie ukrywa, że głównym celem jest awans do play-off, a dalej jazda o jak najwyższe cele, aż do finału.
- Pamiętajmy jednak, że takie same apetyty ma siedem pozostałych drużyn. Będzie trudno, ale tego sobie życzyliśmy. A wierzę, że z tym składem, który zbudowaliśmy, to sprawimy niejedną niespodziankę. Nie czujemy się gorsi od faworytów - podsumował Majewski.
Czytaj także:
Rozbrajający wesołek o posturze zapaśnika. Trzy kwestie zniszczyły mu życie
Oszukali go na wartość dwóch domów