Inflacja szaleje. Za chwilę jej skutki odczują także kibice

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: kibice Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: kibice Stali Gorzów

Wysoka inflacja drenuje portfele Polaków, a lada moment o wzroście cen przekonamy się nie tylko robiąc zakupy w sklepie czy tankując samochód. Kluby sportowe zaczynają podnosić ceny karnetów i biletów. Niektórzy zapłacą nawet 90 zł więcej.

Podczas gdy Polska mierzy się z wysoką inflacją, a wzrost cen osiąga poziom niespotykany od 20 lat, kluby ogłaszają ceny biletów i karnetów na rok 2022. W zdecydowanej większości przypadków są one wyższe niż w poprzednim sezonie. To nie podoba się kibicom, którzy już wyrażają swoje negatywne opinie.

Kibice narzekają na podwyżki

Weźmy za przykład I-ligowy ROW Rybnik. Tam cena karnetu na normalną trybunę dla osoby dorosłej wzrosła z 280 do 315 zł, karnety ulgowe dla uczniów i studentów podrożały z 210 do 245 zł, choć skład zespołu "na papierze" prezentuje się gorzej od tegorocznego. Prezes Krzysztof Mrozek podwyżkę na spotkaniu z kibicami wytłumaczył "szeroko pojętą inflacją".

Na tym samym szczeblu rozgrywek, w Krośnie, ceny karnetów podrożały o odpowiednio 30, 50 i 60 zł. Co więcej, działacze Cellfast Wilków umieścili na całorocznych wejściówkach adnotację, że w razie obostrzeń covidowych i lockdownu, "rekompensaty nie będzie".

Podwyżki są też w PGE Ekstralidze. Po tym, jak Betard Sparta Wrocław wywalczyła upragniony tytuł mistrzowski, działacze podnieśli ceny karnetów o 30-90 zł. Najmocniej zdrożały abonamenty w wersji junior, które uprawniają do wejścia na mecze młodzież do 15. roku życia.

ZOBACZ WIDEO Nietypowe daty fazy play-off. Marcin Majewski zaskoczony terminami półfinałów

O 20 zł podrożały karnety na spotkania Moje Bermudy Stali Gorzów. W przypadku Eltrox Włókniarza Częstochowa podwyżki cen karnetów wynoszą od 30 do 60 zł. Niektóre kluby nie przedstawiły jeszcze stawek, ale tendencja jest jasna i kibice powinni chwytać się za portfele.

Jest podwyżka czy nie ma podwyżki?

- W naszym przypadku ceny wzrosły o 20 zł, ale analizowaliśmy to z zarządem i proszę zauważyć, że oferujemy w ramach tego karnetu więcej spotkań. W sezonie 2022 dochodzą spotkania Ekstraligi U24, gdzie będziemy ponosić pewne koszty w związku z ich organizacją. Posiadacz karnetu na te mecze wejdzie za darmo - broni się w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Grzyb, prezes klubu z Gorzowa Wielkopolskiego.

O ile taką argumentację prezesów klubów ekstraligowych można by przyjąć, bo Ekstraliga U24 to nowy twór, o tyle na niższym szczeblu rozgrywek nie można mówić o zwiększeniu liczby spotkań. Kibic po prostu zapłaci więcej za taką samą liczbę spotkań, jak w roku 2020.

- Trudno się dziwić prezesom. Inflacja jest faktem. Sama jako prezes firmy mogę powiedzieć, że podwyżki cen energii czy gazu są dla nas znacznie wyższe, niż w przypadku przeciętnego Kowalskiego. Płacimy kilkukrotnie wyższe stawki niż na początku 2021 roku, a przecież na stadionie trzeba zaświecić światło, ktoś musi posprzątać obiekt, trzeba umyć motocykle. Stadiony są miejskie, ale spora część klubów ponosi wydatki w związku z ich utrzymaniem - komentuje Marta Półtorak, prezes firmy Marma Polskie Folie, która w przeszłości była prezesem Stali Rzeszów, a obecnie pomaga krośnieńskim Wilkom.

Polskie kluby już odczuwają skutki inflacji
Polskie kluby już odczuwają skutki inflacji

Wyższe ceny energii to jedno, kolejny problem dla klubów to m.in. wzrost płac. Nawet w przypadku zatrudnienia części osób na pensji minimalnej, ta podnoszona jest ostatnimi czasy co roku. - Wzrost płac wiąże się z wzrostem cen. Pracownicy widzą coraz wyższe ceny towarów w sklepie, więc przychodzą po podwyżki. To logiczne, ale nie jestem przekonany, czy firmy są w stanie to udźwignąć - mówi Grzyb, który z zawodu jest ekonomistą i prowadzi firmę zajmującą się wymianą walut.

Prezes gorzowskiej Stali potwierdza nam, że klub już odczuwa skutki inflacji. Mowa o kosztach m.in. organizacji meczów, bo chociażby rosną stawki firm ochroniarskich. - Prawdziwy obraz sytuacji znać będziemy wiosną 2022 roku, gdy sytuacja się uspokoi. Wtedy kluby będą mogły reagować poprzez jeszcze wyższe ceny biletów. Dlatego uważam, że ten kto teraz kupi karnet, na pewno nie straci - tłumaczy Grzyb.

Czy czekają nas puste stadiony?

Kibice narzekają już na wyższe stawki biletów i karnetów, a trzeba pamiętać, że wszystkie spotkania są obecne transmitowane w telewizji. Czy w tej sytuacji grożą nam puste trybuny? Czy inflacja doprowadzi do odpływu fanów ze stadionów?

- Jeśli ktoś ledwo wiąże koniec z końcem, to na pewno nie pójdzie na stadion, jeśli nie będzie miał na chleb. Tym bardziej że najczęściej wizyta na meczu nie kończy się na samym kupnie biletu. Myślę jednak, że ten trudniejszy okres to pytanie dla kibiców. Czy są gotowi wesprzeć ukochane kluby? Czy są gotowi zapłacić nieco więcej za karnet, nawet odmawiając sobie butelki ulubionego napoju, czy zakupu nowej odzieży? - zastanawia się Marta Półtorak.

Była prezes rzeszowskiej Stali nie do końca wierzy statystykom GUS, które mówią o inflacji rocznej w listopadzie na poziomie 7,7 proc. - Nikt nie lubi podwyżek, ale one są faktem. Z tego, co obserwuję, to one przekraczają 10 proc. O tyle, ile podaje GUS, to co najwyżej wzrastają ceny musztardy - komentuje Półtorak.

Czy ze względu na inflację kibice przestaną chodzić na stadiony?
Czy ze względu na inflację kibice przestaną chodzić na stadiony?

Podobne spostrzeżenia ma Grzyb. - Rozmawiam z kontrahentami i oni coraz więcej mówią o inflacji. Kursy walut są od niej uzależnione. Od tego, co się dzieje na świecie, bo obecnie wzrost cen to nie tylko problem Polski. Dane z GUS są niepokojące i dają do myślenia - stwierdza prezes Moje Bermudy Stali Gorzów.

Czy czeka nas zderzenie ze ścianą?

Inflacja dotyka też żużlowców, bo ci tak naprawdę są małymi firmami. Zatrudniają po kilku mechaników na etacie, a tym lada moment trzeba będzie zaoferować podwyżki. Zawodników od roku 2022 czeka też podwyżka składek na ZUS czy ubezpieczenie zdrowotne. Z powodu wzrostu cen NBP podwyższa też wysokość stóp procentowych, a spora część żużlowców swoje busy nabywa w leasingu, więc jest narażona na wyższe raty.

- Być może polski sport, a zwłaszcza żużel, będzie miał mniej pieniędzy. Myślę, że rosnące pensje pani sprzątaczki czy ochroniarza to nie jest duży problem dla klubu, ale większe żądania finansowe zawodnika już tak. Zjawisko się nakręca, a hiperinflacja nigdy nie służy gospodarce. Ona się odbije na wszystkich dziedzinach naszego życia. Sport i kultura oberwą najmocniej - ostrzega Marta Półtorak.

Nieco mniej pesymistyczny scenariusz kreśli Marek Grzyb, choć zapowiada, że "dopiero zderzymy się ze ścianą". - Teraz mamy bańkę spekulacyjną. Czy wzrosty cen niektórych towarów się utrzymają? Kiedy ten przerwany łańcuch dostaw, który powoduje nam teraz inflację, zostanie unormowany? Czy wtedy dojdzie do korekty cen? To ważne pytania - twierdzi prezes gorzowskiej Stali.

Jak podkreśla Grzyb, w jego klubie wpływy z biletów i karnetów stanowią ok. 25 proc. budżetu. Podwyżka cen wejściówek nie uratuje zatem klubu, jeśli nagle pojawią się problemy ze sponsorami i płatnościami.

- Drużyny ekstraligowe powinny sobie jednak poradzić. W życie wchodzi nowy kontrakt telewizyjny, w którym zagwarantowano wyższe kwoty, więc te kluby są w komfortowej sytuacji. Bardziej się martwię o ośrodki z I i II ligi. Zwłaszcza że chociażby Polski Ład podniesie koszty prowadzenia działalności o ok. 5 proc. To kolejny czynnik. Tylko tak jak powiedziałem, wiosna 2022 roku będzie kluczowa. Wtedy rynek może się uregulować i dojdzie do korekty cen. Zakładam, że niektóre z nich spadną - kończy Grzyb.

Czytaj także:
Tomasz Bajerski w sztabie szkoleniowym Aforti Startu?
Co z telewizją w 2. Lidze Żużlowej?

Źródło artykułu: