Prezydent miasta Leszna - Łukasz Borowiak nie ukrywa, że jest przeciwnikiem wymogu posiadania odwodnienia liniowego na torach żużlowych w PGE Ekstralidze.
Temat, który jest obowiązkowy dla klubów rywalizujących o Drużynowe Mistrzostwo Polski, poróżnił również leszczyńskich radnych.
Jak informuje serwis elka.pl, Stefania Ratajczak (niezrzeszona) postulowała, aby wydatek rzędu miliona złotych w 50 proc. pokryła Unia Leszno.
ZOBACZ WIDEO Prezes klubu zwraca uwagę na nietypowy terminarz. Dwa kluby będą pokrzywdzone
- Kilka dni temu radni Ostrowa Wielkopolskiego na nadzwyczajnej sesji przekazali 13,5 miliona na modernizację stadionu, żeby dostosować go do wymogów Ekstraligi, my się ośmieszamy, bo mamy najbardziej utytułowany klub w ekstralidze, możemy stać się grabarzami Unii Leszno - mówił Adam Kośmider z Prawa i Sprawiedliwości.
Prezydent Leszna przypomniał, że nie tylko w Lesznie mają ten problem, a intensywne rozmowy przedstawicieli ośmiu miast sprawiły, że wymóg ten udało się przesunąć o rok, czyli na 2022. Borowiak dodał, że Unia jest w trudnej sytuacji finansowej, a na koniec roku musiała nawet zaciągnąć kredyt w wysokości miliona złotych.
Jak informuje Radio Elka, Prezydent miasta zapewnił, że spółka zakupi plandekę na tor, a on sam nie chce być grabarzem żużla. Budżet przyjęto, a inwestycja zostanie wykonana, więc w Lesznie mogą spać spokojnie.
Czytaj także:
Żużel. Talent, który zatrzymały kontuzje. Już jako 16-latek był mistrzem
Szalony wyścig z czasem telewizji. Pomogli zebrać dziewięć milionów i uratowali jej życie