Żużel. GKM może zyskać klasowego zawodnika! Te słowa dobrze wróżą [WYWIAD]

Materiały prasowe / Marcin Karczewski / GKM Grudziądz / Na zdjęciu: Wiktor Rafalski
Materiały prasowe / Marcin Karczewski / GKM Grudziądz / Na zdjęciu: Wiktor Rafalski

ZOOleszcz GKM Grudziądz ma w swoim klubie utalentowanego młodzieżowca. - Dba o swoją kondycję, ma dobre podejście do sportu, jest bardzo "ciekawskim" zawodnikiem - mówi Robert Kościecha w rozmowie z WP SportoweFakty o Wiktorze Rafalskim.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Przed panem piąty sezon pracy w Grudziądzu. Jaki był dla pana ten dotychczasowy czas spędzony w GKM-ie?

Robert Kościecha, trener młodzieży w ZOOleszcz GKM-ie Grudziądz: To czas ciągłego rozwoju. Zanim przyszedłem do Grudziądza, szkółka nie wyglądała najlepiej. Z chłopców, których ja przyjmowałem, został tylko jeden - Seweryn Orgacki. Reszcie musiałem podziękować, albo sami się wykruszyli. Brakowało sprzętu i dużo rzeczy było do poprawienia. Dzisiaj mamy kilkunastu chłopaków, którzy wychowują się w tym klubie. Myślę, że za rok lub dwa będziemy mieć nadmiar juniorów. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Mamy dobre zaplecze sprzętowe, mechaników, trenerów i wspólnymi siłami pracujemy.

Kiedy kibice GKM-u Grudziądz doczekają się wychowanka, który będzie punktował na dobrym poziomie w PGE Ekstralidze?

Teraz będziemy mieli pięciu chłopców uprawnionych do jazdy w PGE Ekstralidze. Będą to Kacper Łobodziński, Seweryn Orgacki, Miłosz Wysocki, Wiktor Rafalski oraz Kacper Warduliński. Mam nadzieję, że pokażą lwi pazur. Wiadomo, że cały czas będą się uczyć, ale to będzie dla nich pierwsza okazja, by pokazać się w Ekstralidze.

ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka

Dużo mówi się o Wiktorze Rafalskim, którego pan ściągnął do Grudziądza...

Ja go nie sprowadziłem do GKM-u, tylko on sam zapisał się do szkółki w Grudziądzu. To nie jest tak, że ja go komuś wyrwałem. Wiktor Rafalski był na jednym lub dwóch treningach w jednym klubie, ale nie powiem jakim. Nie miał żadnych papierów podpisanych. Później jego ojciec, z którym dobrze się znam, zadzwonił do mnie spytać czy Wiktor mógłby spróbować swoich sił w szkółce w Grudziądzu. Sformalizowaliśmy jego nabór podpisując stosowne dokumenty i bodajże od lipca 2018 roku jest w naszej szkółce.

Dziękuję, że pan to wyjaśnił. On rzeczywiście ma taki wielki talent?

Ma papiery, które pozwalają na to, by stał się klasowym zawodnikiem. Jak to wszystko dalej się potoczy, wszystko w rękach jego, moich i klubu. Z naszej strony najważniejsze będzie dać mu jak najlepsze możliwości do rozwoju. Jest to bardzo pracowity chłopak. Dba o swoją kondycję, ma dobre podejście do sportu, jest bardzo "ciekawskim" zawodnikiem. O wiele rzeczy dopytuje.

W przypadku zwłaszcza młodych zawodników mówi się, że sam talent nie wystarczy, tylko potrzebna jest praca. Co to konkretnie znaczy? Jakie to są konkretnie cechy?

To jest wiele składowych. Począwszy od zachowania i podejścia w domu, szkole, a nawet wśród przyjaciół, poprzez stosunek do trenerów i klubu. Istotne jest podejście do diety, treningów mentalnych i ogólnorozwojowych. Kończymy na tym, jak się zawodnik zachować na torze i jak wykonuje polecenia trenera. Wyścig, w zależności od toru, trwa mniej więcej minutę. Czasem na decyzję, która zaważy o wygranym lub przegranym biegu ma się sekundę-dwie. Ważne, by mieć wolną głowę i zajmować się tylko sportem. Jak już się podejmuje wyzwania bycia żużlowcem, to trzeba być stuprocentowym sportowcem w każdym aspekcie życia. Naturalnie na samym początku trzeba chłopaka nakierunkować, wszystko tłumaczyć, jeden załapie szybciej, drugi wolniej, ale właśnie na tym polega ta ciężka praca. Jeżeli jednak utalentowany adept czy zawodnik nie podejdzie do tematu na sto procent, to potem mamy takie sytuacje, że wyskoczy na sezon czy dwa, a potem przepada.

GKM Grudziądz ma przeznaczyć pół miliona złotych na młodzież (czytaj więcej ->>). To wystarczająca kwota?

Nie patrzę na to. Zgłaszam w klubie to, co potrzebuję i w większości to otrzymuję. Czasami coś z mojej listy jest skreślane, bo w cudzysłowie przesadziłem, ale też nie jestem takim trenerem, aby kupować ponad stan. Jeżeli potrzebne są silniki czy ramy, to zależy mi na ich kupnie, bo bez sprzętu nic się nie zrobi. Zaczynając pracę w Grudziądzu, sprzęt w szkółce był w słabym stanie. Teraz wygląda to lepiej. Mamy około 20 motocykli dla adeptów i chłopaków jeżdżących w klasie 250. Dodatkowo ci z licencją dostaną po nowych motocyklach. Idzie to ku dobremu. A czy pół miliona to dużo lub mało? To zależy. Jeżeli będziemy mieć w szkółce trzech chłopaków, to bardzo dużo, jeżeli natomiast będzie ich nastu, to może braknąć, by zamknąć budżet szkółki. Trzeba pamiętać o tym, że musimy dbać o serwisowanie sprzętu.

Żałuje pan, że Mateusz Bartkowiak i Denis Zieliński nie będą dłużej reprezentować barw GKM-u?

Nie, dlaczego?

W zeszłym sezonie zdobyli trochę cennych punktów.

Oczywiście wytłumaczę. Od początku było wiadomo, że Mateusz przychodzi do nas na jeden sezon. W tamtym roku wiedzieliśmy, że w Gorzowie nie ma dla niego miejsca, dostał wolną rękę i przyszedł do Grudziądza. Cieszyłem się z tego, bo to fajny, młody chłopak, znam go parę lat. Później szum był taki, że Mateusz ma do nas ponownie trafić na wypożyczenie, ale my właściwie od początku wiedzieliśmy, że będzie o to bardzo ciężko. Ja nie robiłem sobie żadnych nadziei i zdawałem sobie sprawę, że Mateusz zostanie w Gorzowie. Denis Zieliński natomiast cały czas bardzo dobrze się rozwija. Zdecydował, że idzie do Torunia i z całego serca życzę mu, by stale podnosił swoje umiejętności. Wybrał taką drogę, jest zawodowcem, taką podjął decyzję, a my mamy swoich wychowanków i na nich się opieramy.

Czyli rozumiem, że skoro od początku wiedział pan, że tej dwójki w GKM-ie nie będzie to ma pan pomysł, jak wypełnić po nich luki.

Trzeba dać szansę zawodnikom, którzy wychowują się u nas w Grudziądzu. Wiadomo, że początki są zawsze trudne. Zostaną rzuceni na głęboką wodę i będą mieli trudny orzech do zgryzienia, ale w końcu da to rezultat. Siedząc na ławie nie podnosi się swoich umiejętności.

Jakie były szanse na Bartłomieja Kowalskiego w Grudziądzu?

Rozmowy były, ale wybrał inną opcję i to tyle. My zaproponowaliśmy mu bardzo dobre warunki.

Jakie są różnice między Januszem Ślączką a Robertem Kempińskim?

Nie wypowiadam się na ten temat.

A jak się panu współpracuje z Januszem Ślączką?

Robimy swoje, obowiązki mamy podzielone. Nie wchodzimy sobie w drogę, a ja zawsze jestem chętny pomóc Januszowi. Jestem obecny na każdym treningu pierwszego zespołu i chcę, by dobro zespołu było najważniejsze.

Na zdjęciu: Robert Kościecha (z prawej) w roli trenera
Na zdjęciu: Robert Kościecha (z prawej) w roli trenera

Dlaczego po zakończeniu kariery zdecydował się pan zostać trenerem młodzieży, a nie menedżerem pierwszego zespołu?

To tak jak w szkole. Najpierw jest przedszkole, szkoła podstawowa i średnia. Mnie na początku pracę z juniorami zaproponował Jacek Gajewski , ówczesny menedżer Klubu Sportowego Toruń. Po skończeniu kariery sam do końca nie wiedziałem, co dalej będę w życiu robił. Miałem papiery instruktora i trenera, więc Jacek pomyślał o mnie i zatrudnił mnie w toruńskim klubie. Mnie ta praca się spodobała.

Rozumiem, że czerpie pan satysfakcję z tego, że ktoś słuchając pana wskazówek uczy się czegoś nowego.

Tak, choć na pewno przyjdzie taka chwila w życiu, że będę chciał zostać menedżerem pierwszego zespołu. Póki co do końca roku mam umowę na prowadzenie młodzieży w Grudziądzu i zamierzam wywiązać się z niej rzetelnie. Potem będę myślał co dalej.

Jakie nadzieje są wiązane z Frederikiem Jakobsenem i Wadimem Tarasienko?

Żeby robili dużo punktów.

A będą robić więcej niż Kenneth Bjerre i Norbert Krakowiak?

Norbert cały czas jest w naszej drużynie i to nie jest tak, że przyjście Jakobsena oznacza, że on definitywnie trafia na ławę. Tak myślę, bo pierwszy zespół prowadzi Janusz Ślączka i nie wchodzę w jego kompetencje. Uważam jednak, że z tymi zmianami chodziło o to, aby odświeżyć ten zespół. Przyda się trochę świeżej krwi, może to pobudzić pozostałych chłopaków do jeszcze cięższej pracy. Myślę, że te roszady okażą się pozytywne. Tarasienko to zawodnik młodszy od Kennetha Bjerre i sądzę, że ma wiele do pokazania. Dla niego będzie to debiut w Ekstralidze i myślę, że zrobi wszystko, aby wejść na wysoki poziom. Liczymy, że Wadim zrobi lepszy wynik niż Kenneth.

Jaki scenariusz przewiduje pan dla GKM-u Grudziądz na nadchodzący sezon? Znów walka do końca o utrzymanie, czy pokusicie się o miejsce w rozszerzonych do sześciu zespołów play-offach?

Scenariusz jest taki, że w połowie marca wyjeżdżamy na tor, a wtedy wszystko się okaże. Ten sport jest bardzo nieprzewidywalny, przed nami wiele zawodów i wszystko może się zmieniać z meczu na mecz. Nie patrzę na to, zamierzam swoją pracę wykonywać jak najlepiej, a co przyniesie życie to czas pokaże.

Czytaj również:
Dlatego Adams trafił do Unii Leszno. W tle wątek związany z wywiadem w gazecie

Źródło artykułu: