Reprezentant Niemiec stał się swego czasu największą nadzieją żużla w swoim kraju. Nie udało mu się dotąd zabłysnąć w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, co np. zrobił Martin Smolinski, ale za to stał się często występującym zawodnikiem w Indywidualnych Mistrzostwach Europy. Kai Huckenbeck w latach 2018-2021 był w końcu pełnoprawnym uczestnikiem cyklu SEC.
Zanim jednak do tego doszło, w europejskim czempionacie startował z "dzikimi kartami". Na dobrze sobie znanym owalu w Guestrow w 2016 roku w przerwanych z powodu deszczu zawodach stanął na trzecim stopniu podium. W następnym sezonie ponownie otrzymał szansę jazdy z pojedynczym zaproszeniem i również szło mu bardzo dobrze. W fazie zasadniczej zdobył 12 punktów, ale upadł na prowadzeniu w barażu i zmagania ukończył na piątej pozycji.
Zanim Huckenbeck dotarł do tej fazy turnieju, w jednym z wcześniejszych biegów popisał się swoimi umiejętnościami, ale i też doskonałą znajomością 298-metrowego toru, który słynie z żużlowej nawierzchni i linii start-meta zaraz za wyjazdem z drugiego wirażu. W gonitwie ósmej jechał z drugiego pola, a za rywali miał: Andreasa Jonssona, Artioma Łagutę i Andrieja Kudriaszowa. W pierwszej serii wygrał, tutaj długo się zanosiło, że nie zdobędzie nawet punktu.
Niemiec został po starcie z tyłu i musiał gonić. Na czoło stawki po zbudowaniu dużej prędkości na pierwszym kółku wysforował się Łaguta, który uciekł swoim konkurentom. Huckenbeck jechał konsekwentnie bliżej krawężnika, czym próbował minąć Jonssona. Na trzecim okrążeniu to mu się udało, lecz Kudriaszow wciąż był sporo przed nim. Na czwartym Niemiec nie tylko obronił się przed Szwedem, ale też perfekcyjnie wykorzystał miejsce przy "kredzie", wjeżdżając pod łokieć Rosjaninowi i tym samym wyprzedzając go na samej mecie.
Zobacz interesujący bieg z popisową jazdą Huckenbecka:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kołodziej i Madsen dali kibicom radość. GKM miał czego żałować! [WIDEO]
Popisowa jazda Ryana Sullivana. W świetnym stylu wygrał finał w Cardiff [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka