W 2002 roku rywalizacja w Indywidualnych Mistrzostwach Świata przeszła sporą metamorfozę. Przede wszystkim był to pierwszy sezon w historii formuły Grand Prix, w którym odbyło się więcej niż sześć rund (było ich dziesięć). Wprowadzano w życie plan przeprowadzania turniejów na wielkich arenach. Już rok wcześniej spróbowano z Cardiff i nowoczesnym wtedy Millenium Stadium. Początki, szczególnie z uwagi na jazdę na układanych torach, były niełatwe, ale cała otoczka zawodów na tym wielkim stadionie akurat się sprawdziła, będąc wizytówką cyklu.
Druga edycja zmagań w stolicy Walii okazała się popisem Australijczyków, których do finałowego wyścigu wieczoru awansowało aż trzech. Był to czwarty przypadek w historii GP, żeby w decydującej gonitwie jechała trójka zawodników z tego samego kraju.
Na polach wewnętrznych ustawili się: Leigh Adams i Todd Wiltshire, z kolei najbliżej bandy Ryan Sullivan. Na trzecim zameldował się Szwed Mikael Karlsson (od następnego sezonu jeżdżący pod nazwiskiem Max - red.). Start wygrał Wiltshire, który wyraźnie zostawił za sobą Adamsa. Wydawało się, że kłopoty ma Sullivan, bo jechał z początku na końcu. Zresztą czwarte pole było wtedy niekorzystne. Przez całą rundę tylko raz wygrał wyścig zawodnik jadący w żółtym kasku.
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka
Tor w Cardiff sprzyjał jednak interesującej walce, zresztą zawsze był on krótki, a jazda przez to często odbywała się w kontakcie. Sullivan znajdował się w bardzo wysokiej dyspozycji od początku tamtego sezonu, co dobitnie potwierdził. Gdy rozpoczynało się drugie okrążenie... był już pierwszy! Wyprzedził na wjeździe w drugi łuk Adamsa, na wyjeździe "połknął" Karlssona, a na koniec przemknął obok prowadzącego Wiltshire'a. To zrobiło duże wrażenie!
Australijczyk dysponował świetnym sprzętem, ale przede wszystkim znakomicie oceniał sytuację na torze i nie bał się zdecydowanie atakować. Poczuł szansę pod koniec pierwszego kółka i to dało mu profity. Zewnętrzny pas pozwolił zbudować prędkość i dać pierwsze miejsce.
Dla 27-letniego Sullivana był to 27. turniej GP w życiu i pierwszy triumf. Dwa tygodnie później wygrał w Krsko i został samodzielnym liderem klasyfikacji punktowej cyklu. Zakończył go ostatecznie z brązowym medalem, jedynym w karierze w IMŚ.
Zobacz pierwszą wygraną w GP Sullivana w karierze:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kolejna taka statuetka Zmarzlika! Ustąpił dwóm wybitnym postaciom polskiego sportu!
2012 dostarczył huśtawki nastrojów. Tragedia we Wrocławiu i pamiętne boje w Toruniu