Mateusz Affelt jest jednym z najmłodszych zawodników w kadrze Apatora Toruń. Urodził się 13 czerwca 2006 roku, a przygodę z motorsportem zaczynał od jazdy na motocyklu typu pit bike. Już jako jedenastolatek zaczął odnosić pierwsze sukcesy.
Później trafił na Motoarenę im. Mariana Rose. Poniekąd - musiał. Jego tata jest jednym z mechaników w klubie spod znaku "Anioła". Zaczął od jazdy w 250cc, a w tym roku zadebiutował już na pięćsetce.
A debiut był wyborny, bo przed własną publicznością jednego dnia wystartował dwukrotnie, zdobywając po dwanaście punktów.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Finansowe limity to fikcja. PGE Ekstraliga wprowadzi zmiany?
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Po dwóch i pół sezonach startów w klasie 250cc przeniosłeś się w tym roku na "pięćsetki" i w czerwcu uzyskałeś certyfikat żużlowy.
Mateusz Affelt, junior Apatora Toruń: Zgadza się, zaczynałem na motocyklach o pojemności 250cc. To były dla mnie początki na żużlu, więc te wyniki, mimo wszystko były dla mnie zadowalające.
W tym roku wystartowałeś w Mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata w klasie 250cc. Piąte miejsce w IME, to twój największy sukces w tej klasie i na pewno możesz być zadowolony, chociaż z drugiej strony, do medalu zabrakło tylko dwóch punktów. Jest lekki niedosyt?
Oczywiście, że jest niedosyt. Mimo wszystko było to dla mnie ogromne doświadczenie, pierwszy raz startowałem w zawodach o tak wysokiej randze. Cieszę się, że miałem w ogóle taką możliwość.
Porozmawiajmy już o nowym etapie twojej kariery, czyli startach na "pięćsetkach". 11 lipca z pewnością na długo pozostanie w twojej pamięci, bo tego dnia debiutowałeś w zawodach i co więcej, jednego dnia odjechałeś dwa turnieje (relacje TUTAJ i TUTAJ). Spodziewałeś się, że oba występy zakończysz z dwucyfrowym wynikiem, a jeden nawet jako lider Apatora?
Zdecydowanie będzie to dla mnie bardzo pamiętny dzień. Kompletnie nie spodziewałem się, że oba występy zakończę z tak dobrym wynikiem. Moim celem było przede wszystkim dać z siebie wszystko, choć było trochę presji, bo to jednak występ na domowym torze.
Były jakieś dodatkowe przygotowania, choćby sprzętowe do tych zawodów, czy przystąpiłeś do nich tak samo, jak do zawodów w 250cc?
Nie, nie było żadnych dodatkowych przygotowań. Wszystko było tak samo, jak do zawodów na motocyklach o mniejszej pojemności.
O tym, że drzemie w tobie duży potencjał, mówiło się już od dawna, a te dwa debiutanckie turnieje tylko te słowa potwierdziły. Docierały do ciebie z pewnością takie komentarze, więc czy one jakoś na ciebie wpływały, czy odcinałeś się od takich opinii?
Oczywiście, że słyszałem takie opinie i jest mi bardzo miło. Staram się jednak mimo wszystko nie zaprzątać tym głowy. Wolałbym się nie przejmować opiniami innych, nie nakręcać się w żaden sposób, tylko robić swoje - ćwiczyć, trenować i jeździć z dobrymi wynikami.
Jednak po tych dwóch świetnych występach na Motoarenie pojawiło się więcej publikacji na twój temat, pojawiły się hasła: "W Toruniu rośnie talent!". Taka sytuacja generuje zapewne jakieś emocje. Jak ty sobie z tym radziłeś i czy pojawiła się jakaś dodatkowa presja?
Nie, kompletnie żadnej presji. Wiem, że mam jeszcze sporo kółek do przejechania, sporo do poprawy w swojej jeździe i to na tym powinienem się skupić.
W kolejnej części sezonu notowałeś raz lepsze, raz nieco słabsze wyniki. Całościowo patrząc na ten rok, to jesteś zadowolony ze swojej postawy oraz wyników na torze?
Tak, jestem zadowolony z każdego swojego wyjazdu na tor. Każdy wyjazd, to nowe doświadczenie, a wiadomo, że podczas jazdy jest mnóstwo emocji - pojawiają się pozytywne, ale i te negatywne. Ostatecznie zawsze staram się optymistyczne patrzeć na wszystko, wyciągać wnioski i znaleźć błędy, by być oraz lepszym.
A jest coś, co sprawia ci jeszcze wyjątkową trudność i musisz nad tym ciężej popracować podczas treningów
Ciężko stwierdzić, bo mam parę swoich nawyków, których ciężko mi się pozbyć. Błędy są cały czas, ale pracuję nad tym, by je eliminować.
Porozmawiajmy trochę o tym, co przed nami. W sezonie 2022 powinieneś być podstawowym zawodnikiem Apatora Toruń w U24 Ekstralidze. Choć pomysł jest przez wielu krytykowany, to dla was, młodych zawodników jest to świetne rozwiązanie, prawda?
Tak, ja również uważam, że to bardzo fajne rozwiązanie. Mamy możliwość jazdy na nowych torach i zbierania kolejnego doświadczenia, co dla nas jest bardzo istotne.
Stawiasz sobie jakieś cele związane z wynikami, które by cię satysfakcjonowały w tych rozgrywkach?
Nie, nie chcę się na nic nastawiać. Chcę się przede wszystkim teraz dobrze przygotować do sezonu pod względem kondycji fizycznej, później treningi na motocyklu i zawody, na których moim celem będzie to, aby oczywiście dawać z siebie wszystko.
Od 13 czerwca dostaniesz "zielone światło" na starty w PGE Ekstralidze. Debiut w najlepszej lidze świata w sezonie 2022, to... główny cel, czy może tylko marzenie?
Myślę, że chyba jednak bardziej cel. Marzeniem jest występ w Grand Prix.
Pytam, bo wielu kibiców uważa, że powinieneś wskoczyć od razu do składu i podążać śladem Krzysztofa Lewandowskiego. I co ty sądzisz o takich opiniach?
Na razie priorytetem będą zawody młodzieżowe i U24 Ekstraliga. A bo ma być, to będzie. Czas pokaże.
I załóżmy, że w dniu urodzin dzwoni trener i mówi - "Mateusz, w piątek jedziesz przeciwko Fogo Unii Leszno. Szykuj się". Uważasz, że jesteś gotów, aby podjąć rękawicę, czy jednak na razie PGE Ekstraliga, to za wysokie progi i może lepsza byłaby np. 2. Ligi Żużlowej?
Byłoby na pewno super, ale jednak tutaj decyzja będzie należeć do trenera. Jeśli uzna, że jestem gotów, aby wystartować w meczu PGE Ekstraligi, to na pewno podejmie taką decyzję. A ja pojadę na 100 proc. i pokaże się z najlepszej strony.
To na koniec powiedz, jakie cele będziesz sobie wyznaczał jeśli chodzi o rozgrywki poza ligowe.
Nie, będę skupiał się na tym, aby jak najwięcej jeździć - w U24 Ekstralidze, ale i w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów.
Czytaj także:
Chce ratować żużel w swoim kraju
Kim jesteś, Glebie Czugunowie?!